Lotnictwo myśliwskie w Europie w 1939 r.

 


Tymoteusz Pawłowski


 

 

 

Lotnictwo myśliwskie

 

w Europie w 1939 r.

 

 

 

Niemal każdy przekaz o działaniach w powietrzu podczas drugiej wojny światowej jest pełen stwierdzeń, że lotnictwo walczących stron było przestarzałe. I tak, u progu wojny, przestarzałe samoloty myśliwskie latały we Francji, ZSRR, Włoszech, Rumunii, Jugosławii, no i oczywiście w Polsce. Jednak... co to znaczy „przestarzały myśliwiec”? A jak wyglądał typowy samolot myśliwski drugiej połowy lat trzydziestych ubiegłego wieku?

 
 



Znamy głównie myśliwce z czasów wojny, zdjęć i filmów dotyczących okresu przedwojennego jest mało. Co więcej, zarówno samolotów myśliwskich jak i kamer w pierwszym okresie wojny było niewiele, większość zdjęć więc pochodzi z lat późniejszych. W dodatku ikonografia ta jest bardzo specyficzna – powstawała w dużej mierze jako materiały propagandowe (szczególnie filmy) i pokazywała głównie zwycięstwa. Fotoamatorzy, gdy masowo trafili do armii, „pstrykali” głównie sprzęt najnowszy – a więc nie ten, który był znany z przedwojennych pokazów. Jedna z bogatszych kolekcji zdjęć i relacji jest związana z bitwą o Anglię. To właśnie takie wyobrażenia („Dywizjon 303” Arkadego Fiedlera to lektura szkolna) kreują obraz myśliwca końca lat trzydziestych. Obraz ten jest jednak niepełny. Myśliwiec narodził się w trakcie pierwszej wojny światowej, kiedy to na samolocie rozpoznawczym zamontowano karabin maszynowy. Dlatego też konstrukcja pierwszych myśliwców była przypadkowa i nieprzemyślana. Pomimo tego w 1918 r. można już mówić o „typowym” myśliwcu – był to lekki samolot o konstrukcji mieszanej, dwupłatowiec, jednoosobowy, jednosilnikowy, uzbrojony w dwa zsynchronizowane karabiny maszynowe, zamontowane nad silnikiem. Samolot z czasów pierwszej wojny światowej swoją konstrukcją (i wytrzymałością) przypominał latawiec: na drewnianej ramie usztywnionej drutem było rozciągnięte płótno. Do zniszczenia takiego celu wystarczały pociski karabinów maszynowych – bez problemu darły pokrycie, raziły załogę, silniki... Jednak w latach trzydziestych coraz częściej samoloty były konstruowane całkowicie z metalu, co sprawiało, że były dużo bardziej wytrzymałe na uszkodzenia. W 1935 r. w EuEuropie pojawiły się szybkie samoloty pasażerskie (wiosną – włoski Savoia-Marchetti 79 o prędkości około 410 km/h; latem – brytyjski Bristol 142 o prędkości około 450 km/h; jesienią – niemiecki Dornier 17 o prędkości około 390 km/h). Zapowiadało to powstanie bombowców szybszych niż samoloty myśliwskie. Szybkie bombowce oznaczały nie tylko problemy z ich przechwyceniem, ale przede wszystkim problemy z wypracowaniem i utrzymaniem przez samoloty myśliwskie odpowiedniej pozycji strzeleckiej. Wymusiło to montowanie na myśliwcach coraz potężniejszego uzbrojenia, zdolnego do zniszczenia jedną serią coraz to potężniejszych samolotów przeciwnika.

Najlepsze uzbrojenie
W tym czasie większość myśliwców ciągle była uzbrojona w dwa karabiny maszynowe zamontowane w kadłubie. Dla „liniowego” samolotu myśliwskiego, przeznaczonego do walki na froncie, było to wówczas rozwiązanie optymalne: prostota konstrukcji ułatwiała eksploatację myśliwca na polowych lotniskach; mała masa ułatwiała nawiązanie manewrowej walki z przewidywanymi celami (lekkimi bombowcami i jeszcze lżejszymi samolotami rozpoznawczymi), spory zapas amunicji umożliwiał kontynuowanie walki. Dodatkowe karabiny maszynowe z reguły nie najlepiej wpływały na manewrowość samolotów myśliwskich, piloci zaś nie lubili ich, gdyż „niepotrzebny balast” utrudniał walkę kołową. Włosi, montując na swoich myśliwcach dwa karabiny maszynowe kal. 12,7 mm, uczynili krok we właściwą stronę – przy zbliżonej masie ich myśliwce miały dwa razy większą siłę ognia niż ich potencjalni frontowi przeciwnicy. Jednak w niektórych państwach obawiano się przede wszystkim ataków bombowych na najważniejsze obiekty w głębi kraju – myślano tam raczej o przechwytujących samolotach myśliwskich. Celami dla ich uzbrojenia były odporne, wielosilnikowe samoloty bombowe, poruszające się szybko na dużych wysokościach. W takich warunkach zalety karabinów maszynowych (mała masa, duża szybkostrzelność) nie były istotne, na jaw wychodziły zaś wady: nawet duża ilość amunicji nie przydawała się, gdy myśliwce mogły wykonać tylko jeden, krótki atak. Było potrzebne uzbrojenie, które w ciągu kilku sekund zada przeciwnikowi decydujący cios. Wzmocnienie konstrukcji płatowca myśliwskiego i coraz mocniejsze silniki umożliwiły montowanie coraz potężniejszego uzbrojenia. Teoretycznie mogły być to nawet działka strzelające pociskami wybuchowymi (a więc zdolnymi do zniszczenia celu pojedynczymi trafieniami). „Teoretycznie” – gdyż na niewielkim płatowcu nie było zbyt wielu miejsc do zamontowania takiej broni. Typowe miejsce – tuż przed pilotem, nad silnikiem – nie było dobre, gdyż wymuszało stosowanie synchronizatorów, które zmniejszały szybkostrzelność działek w stopniu dużo większym niż karabinów maszynowych. Rozważano też montowanie działek w skrzydłach, poza tarczą śmigła, ale to z kolei pogarszało własności pilotażowe lekkich myśliwców. Były też inne trudności – jedną z przyczyn, dla której RAF nie chciał działek w skrzydłach pierwszych myśliwców Hawker Hurricane, była obawa o to, że płócienne pokrycie skrzydeł może zająć się ogniem od płomienia wylotowego.
 
Problem działka samolotowego rozwiązali Francuzi – montując je pomiędzy blokami cylindrów silnika rzędowego, lufę ustawiając w osi śmigła. Nie był to ideał: ilość amunicji była ograniczona, konstrukcja silnika była skomplikowana, jego użytkowanie  – trudne. Francuski pomysł został skopiowany przez Niemców i Sowietów, ale już Anglicy nie zdecydowali się na takie rozwiązanie. Brytyjczycy – przewidując kłopoty z „moteur cannone” – postanowili uzbroić swoje myśliwce w jak największą ilość karabinów maszynowych. Kolejne założenia taktyczno-techniczne wspominały o 4, 6, 8, a nawet 12 lufach. Broń była umieszczona w skrzydłach, nie wymagała synchronizacji, a duża gęstość ognia wynagradzała zmniejszenie celności, spowodowane przesunięciem karabinów w bok od linii celowania. Ograniczone miejsce w płacie sprawiało, że ilość amunicji w brytyjskich myśliwcach była dwa–trzy razy mniejsza niż w innych, ale – zgodnie z przewidywaniami teoretyków RAF – nie miało to większego znaczenia dla walk powietrznych. Zamontowanie działka w samolocie myśliwskim było ułatwione w przypadku płatowca dwusilnikowego – działko (a nawet cała ich bateria) mogło być ustawione w osi samolotu, niewpływając negatywnie na pilotowanie. Co więcej – obszerny kadłub umożliwiał przewożenie na pokładzie ładowniczego zmieniającego magazynki (w ten sposób zaprojektowano brytyjski dwumiejscowy, dwusilnikowy myśliwiec Bristol Beaufighter), wciąż jednak poszukiwano odpowiedzi na pytanie, czy dwusilnikowe myśliwce powinny być ciężkimi samolotami, wielomiejscowymi, z ruchomymi stanowiskami strzeleckimi (jak niemieckie Focke-Wulf Fw 57 oraz Henschel Hs 124 i amerykański Bell XFM-1 Airacuda), czy raczej jak najmniejszymi samolotami z dość słabymi silnikami (jak brytyjski Westland Whirlwind czy polski PZL-38 Wilk)?


Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 3/2009

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter