Łuk kurski – przełom bez przełomu
![Łuk kurski – przełom bez przełomu](files/2016/TWH/03-2016/Kursk-1943-05.jpg)
Robert Michulec
W 2007 roku opublikowano w Niemczech tekst (Das Deutsche Reich und der Zweite Weltkrieg, Bd. 8 z 2007 roku) umożliwiający „zakotwiczenie” w oficjalnym przekazie publicznym bardziej racjonalnego spojrzenia na bitwę kurską w 1943 roku. Ze względu na ukazanie się opracowania w prestiżowej, opiniotwórczej w środowisku naukowym serii wydawniczej historycy niemieccy uzyskiwali ostateczne przyzwolenie na wykazywanie w swych pracach dysproporcji występujących pomiędzy stronami walczącymi na froncie wschodnim nie tylko w 1941 czy 1942 roku, ale i w 1943 roku, a w szczególności w trakcie operacji „Zitadelle”. Dzięki temu z prac naukowych mogły w końcu zniknąć frazesy o „bankructwie Blitzkriegu” III Rzeszy czy wyczerpaniu się możliwości prowadzenia „hazardowej” polityki Hitlera. W zamian pojawiły się informacje o nieudolności sowieckich „połkowodców” owocującej taktycznymi porażkami i ogromnymi stratami RKKA. Szybko zaczęto wręcz twierdzić, że bitwa kurska jest zbiorem mitów; że jest otoczona legendą, którą teraz trzeba rzetelnie opisać.
Powstaje więc pytanie, jak było możliwe, by niemieckie elity naukowe dopiero ponad 10 lat temu dowiedziały się o tym, co jeden z niemieckich historyków – S. Stadler – przedstawił w swej monografii II Korpusu SS pod Kurskiem już 35 lat temu. Odpowiedź, jak zwykle w takich sytuacjach, jest banalnie prosta. Wcześniej obiektywne podejście do tematu było niewskazane, a znacznie wcześniej – wręcz niedozwolone. Zgodnie z kanonami dobrego wychowania na zachodzie przyjmuje się, że niestosowane jest wykazywanie nieudolności stronie walczącej przeciw III Rzeszy. Skoro Sowieci samodzielnie wygrali zmagania pod Kurskiem – a więc wielką bitwę rozegraną w letniej kampanii, do tej pory zdominowanej przez Niemców – to na pewno musieli dokonać tego dzięki swemu poświęceniu i kunsztowi wojskowemu. Sowiecką wojskowość należało więc uznawać za równie skuteczną i profesjonalną jak niemiecką, tak jak to przecież udowadniali na każdy możliwy sposób sami zainteresowani już dawno temu.
Wbrew pozorom narzucenie takiego punktu widzenia nie było trudne. Prosowieckie spojrzenie na bitwę (i w ogóle na front wschodni) jeszcze niedawno było naprawdę powszechne. Przed XXI w. bitwę kurską (tak jak ogrom innych wydarzeń wojennych w ZSRR) przedstawiano dosyć jednostronnie, a więc niemal pod dyktando Sowietów, którzy już w trakcie wojny wysyłali w świat przekaz o swych niezwykłych talentach wojennych umożliwiających im pobicie i superczołgów Hitlera, i jego najlepszej armii świata. Sowieci potrzebowali takiej wizji wojny, aby zwalczać poczucie niższości panujące w ich szeregach, które uniemożliwiało szerzenie własnej propagandy.
Mimo że od ponad dekady możemy cieszyć się w Niemczech swobodą ocen „mitycznej” bitwy kurskiej, wciąż pozostaje problem z jej oceną. W literaturze historycznej niejednokrotnie łączy się stare wnioski z nowym opisem. W wyniku tego aż za często trudno doczytać, skąd i po co wzięła się „Zitadelle”, kto i dlaczego ją wygrał, jakie były jej skutki oraz jaki był jej wkład w dzieło wielkiego zwycięstwa wszystkich narodów świata nad faszyzmem. Nawet najlepsi zachodni czy rosyjscy specjaliści mają poważne trudności z uściśleniem ocen i wyważeniem wniosków. W ich pracach wciąż możemy zetknąć się z nawet najbardziej rozdmuchanymi tezami, na przykład taką, że zwycięstwo Sowietów pod Kurskiem doprowadziło do załamania całego frontu wschodniego, zniszczenia Wehrmachtu (a więc i pokonania Niemców na zachodzie), wyniesienia poziomu sztuki wojennej Armii Czerwonej na wyżyny itp.
Większość takich tez jest błędna, choćby dlatego, że stoi w oderwaniu od realiów 1943 roku, zarówno politycznych, strategicznych (geostrategicznych), operacyjnych, logistycznych, jak i ogólnowojskowych. To z kolei jest wynikiem przyswajania sobie fundamentalnych założeń alianckiej propagandy czasu wojny, jeszcze dzisiaj dosyć powszechnie funkcjonujących jako argumenty fachowe. Jednym z takich założeń jest przekonanie, że Niemcy wycieńczeni mistrzowskimi zwycięstwami Armii Czerwonej musieli całkowicie zmienić założenia swojej agresji na wschód w 1943 roku: jeśli w 1941 roku atakowali na całym froncie, a w 1942 roku na jednym z kierunków, to w 1943 roku już tylko na wyselekcjonowanym odcinku.
Innym założeniem tego typu jest przeświadczenie, że efektem działania na wyselekcjonowanym odcinku miała być głęboka ofensywa na Moskwę. Jeszcze inne założenie zaszczepiło w wielu wiarę, że „Zitadelle” była jak najbardziej klasyczną batalią przeprowadzoną w jakimś ściśle określonym celu (miasto Kursk) i z konkretnym efektem końcowym, a przy tym wyraźnie wygraną przez jedną ze stron dzięki przewadze profesjonalizmu, waleczności, męstwa.
Najmocniej rozreklamowane jest jednak założenie, że bitwa kurska była największą batalią pancerną. Akurat ta kwestia doprowadziła niejednego historyka do zdefiniowania operacji „Zitadelle” jako najnowocześniejszej bitwy mas zmechanizowanych wojsk, wręcz kreującej nowe oblicze wojny znane nam z Zatoki Perskiej. To bez mała fundament nowoczesnej wojskowości.
Pełna wersja artykułu w magazynie TWH 3/2016