Magen, czyli MEKO po izraelsku

Sławomir J. Lipiecki
Tendencje wzrostowe współczesnych jednostek nie uszły uwadze także w krajach, które nie przywiązują wystarczającej uwagi do rozwoju własnych sił morskich. Jednym z nich jest Izrael, dla którego morski rodzaj sił zbrojnych jest raczej dodatkiem niż równorzędnym partnerem wojsk lądowych czy sił powietrznych. Tym niemniej także w tym państwie dostrzeżono rosnące znaczenie zarówno zaawansowanych okrętów podwodnych z napędem niezależnym od powietrza atmosferycznego (AIP), jak i dysponujących coraz większymi zdolnościami obrony powietrznej jednostek nawodnych, czego efektem było zamówienie czterech wielozadaniowych korwet rakietowych typu Magen (Sa’ar 6) – największych jak dotąd okrętów w historii Izraela.
U źródeł ich powstania leżała chęć posiadania jednostek zdolnych działać (w ramach tzw. operacji połączonych) z krajowym systemem obrony powietrznej, a konkretnie Izraelską Organizacją Obrony Przeciwrakietowej (IMDO), oraz patrolować newralgiczne szlaki komunikacyjne prowadzące do Izraela. Nie bez znaczenia pozostała kwestia zabezpieczenia bogatych złóż pól gazowych Tamar czy Lewiatan na Morzu Śródziemnym, a wszystko to w obliczu potencjalnego zagrożenia ze strony polityczno-militarnych fundamentalistycznych organizacji Hamasu czy też Hezbollahu. Poza tym powstanie korwet wynikało z dość naturalnej ewolucji, wynikającej z doświadczeń wyniesionych z eksploatacji starszych jednostek oraz bolesnych „lekcji” udzielonych izraelskim siłom morskim w różnych konfliktach z ostatnich kilkudziesięciu lat. Mimo to trudno jednoznacznie powiedzieć, czy okręty serii Sa’ar 6 spełnią wymagania coraz bardziej wymagającego współczesnego pola walki. Ich największą wadą jest ograniczona wyporność, która już teraz ma wpływ na ich niezrównoważoną charakterystykę taktyczno-techniczną, a w przyszłości w istotny sposób wpłynie na ich dalszą eksploatację, w tym podatność na modernizacje.
Geneza
Izraelskie siły morskie (konkretnie Izraelski Korpus Morski, w skrócie IKM) – są najmłodszym rodzajem sił zbrojnych tego kraju. Powstały bowiem dopiero w latach 1948-1949, w trakcie pierwszej wojny arabsko-izraelskiej. Na czele IKM stoi Dowództwo Korpusu Morskiego Izraela, które mieści się w Tel Awiwie w dzielnicy Ha-Kirja. W jego skład wchodzi Wydział ds. Kadr, Wydział ds. Wywiadu, Wydział ds. Wyposażenia, Wydział Sztabu i Wydział ds. Operacji Morskich. Główna baza IKM na kierunku północnym znajduje się w Hajfie. Stacjonuje w niej m.in. Flotylla Okrętów Rakietowych, Flotylla Okrętów Podwodnych czy też 914. Eskadra Patrolowa. Za kierunek południowy odpowiada baza w Aszdod. Jej zadaniem jest zwalczanie i udaremnianie przemytu i działalności terrorystycznej na morzu (w tym w południowym sektorze Morza Śródziemnego). Stacjonuje w niej 916. Eskadra Patrolowa oraz jednostki odpowiedzialne za zabezpieczenie portów. Istotna również jest baza w Ejlacie, obejmująca swym zasięgiem sektor Morza Czerwonego. Stacjonuje w niej 915. Eskadra Patrolowa, jednostki wsparcia oraz siły antyterrorystyczne.
Mimo niewielkiego stażu, siły morskie Izraela zdążyły już zdobyć spore doświadczenie, zarówno na bazie spektakularnych sukcesów, jak i dotkliwych porażek, takich jak choćby zatopienie egipskimi rakietami SS-N-2 Styx niszczyciela INS Ejlat 21 października 1967 roku. Szczególnie to wydarzenie miało odcisnąć piętno na późniejszym kształcie sił morskich tego kraju. Nadal traktowany „po macoszemu” IKM został bowiem dodatkowo obwarowany ograniczeniami co do wielkości, a więc i realnych możliwości użytkowanych okrętów, w szczególności uderzeniowych. Poza tym w mniejszych krajach zapanowała wówczas niczym nieuzasadniona moda na budowę dużej liczby małych i szybkich jednostek rakietowych (tzw. „flot moskitowych”), co ostatecznie okazało się ślepą uliczką.
Panujące trendy dały o sobie znać także w Izraelu, który – oprócz okrętów podwodnych, co akurat było słusznym kierunkiem rozwoju sił morskich – zamówił we Francji pierwszą serię 12 małych okrętów patrolowych. Mimo embarga na pięć ostatnich jednostek (narzucił je osobiście Charles de Gaulle), Izraelczykom udało się ostatecznie pozyskać komplet tych jednostek, a to dzięki śmiałej akcji IKM, która doprowadziła do uprowadzenia ich z Cherbourga. Dzięki późniejszemu uzbrojeniu tych niewielkich okrętów w pociski kierowane Gabriel, stały się one w istocie serią tzw. kutrów rakietowych (dziś identyfikowanych jako małe okręty rakietowe), klasyfikowanych w Izraelu jako typ Sa’ar (pl. Burza). Dzięki nim IKM zdobyła na wodach przybrzeżnych Syrii i Egiptu w 1973 roku tak wielką przewagę, że na izraelski brzeg nie spadł ani jeden pocisk. Z drugiej strony jednostki tego rodzaju nie były w stanie przełamać egipskiej blokady morskiej i w konsekwencji doszło do istotnego ograniczenia ruchu handlowego do i z izraelskich portów.
Zebrane doświadczenia okazały się bezcenne dla Izraela, jednak na realne wyciągnięcie wniosków trzeba było jeszcze poczekać niemal dekadę. Praktycznie dopiero od 1981 roku siły morskie Izraela zaczęły zasilać nieco większe jednostki rakietowe (rodzimej produkcji) typu Romach (klasyfikowane też jako typu Sa’ar 4.5) o wyporności ok. 500 ts, które znajdują się w służbie do dziś (8 jednostek). Jak na ograniczoną wyporność są to okręty silnie uzbrojone i odpowiednio wyposażone w systemy obserwacji technicznej, co oczywiście odbyło się kosztem ich dzielności morskiej oraz autonomiczności.
Z kolei w latach 1994–1996 szeregi IKM zasiliły wybudowane w Stanach Zjednoczonych (w stoczni Ingalls Shipbuilding w Pascagoula, stan Missisipi) trzy znacznie większe (po ok. 1200 ts) korwety rakietowe typu Ejlat, klasyfikowane też jako Sa’ar 5. Te jednostki również doskonale odzwierciedlają izraelską „szkołę” morską. Przy swojej mocno ograniczonej wyporności, są dosłownie „po zęby” uzbrojone i bogato wyposażone w systemy radioelektroniczne. Jednocześnie cechują się fatalną dzielnością morską i niską autonomicznością, co wynika z określonych wymagań dowództwa IKM. Okręty miały bowiem być przystosowane głównie do działania na wodach przybrzeżnych (szczególnie spokojnych w tej części świata). Jednocześnie postawiono im zadania zwalczania celów nawodnych, podwodnych, a w razie konieczności – także lądowych.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 12/2022