Mały nosorożec
Hubert Giernakowski
Mały nosorożec
W porównaniu do pistoletów samopowtarzalnych rewolwery mają dwie zasadnicze przewagi użytkowe: po pierwsze się nie zacinają, po drugie nie mają nastawnych bezpieczników. Mankamentem jest marna z reguły ergonomia, wystające, czepliwe elementy oraz pękate kształty. Większość tych wad udało się obejść w nowym rewolwerze firmy Armi Chiappa, znanej do tej pory głównie z produkcji replik broni dawnej.

Rewolwer nazwano Rhino, czyli „nosorożec” – rzeczywiście, oglądany z profilu coś ma w sobie z gracji pancernego ssaka. Ale od kiedy to nosorożce są symbolem gracji lub ergonomii?! Bogiem a prawdą współczesne pistolety też się już nie zacinają, a i nastawne bezpieczniki są obecne w nich coraz rzadziej (choć można zauważyć pewien renesans takich urządzeń). Rewolwery zaprojektowane specjalnie do samoobrony, o małych szkieletach i krótkich lufach, są – o ile strzelają odpowiednio mocnym nabojem – wyjątkowo nieprzyjemne w użyciu. To cena zmniejszenia masy i wymiarów broni do takich, jakie pozostają racjonalne przy noszeniu ich w ukryciu, pod ubraniem. Nie przyjemne wrażenia wiążą się przede wszystkim z dużym podrzutem i odrzutem, ale też często z niewygodną, chudą rękojeścią, która źle stabilizuje broń przy strzale. To wszystko z kolei skłania posiadacza takiej broni do minimalizacji treningu, tym bardziej że filigranowa konstrukcja nie zachęca do strzelania, z obawy o jej szybkie zużycie. Co innego Rhino – jego ergonomia nie przy pomina tej znanej z innych rewolwerów. Co najbardziej rzuca się w oczy, bębenek nie ma kształtu walca, tylko zaoblonego graniastosłupa sześciokątnego prawidłowego (czyli takiego klocka o sześcioboku w podstawie) – przez co boki rewolweru są zawsze płaskie, a to ułatwia jego noszenie pod ubraniem. No i rewolwer lepiej leży na stole, ale to już zupełnie inna bajka...
Rhino instynktowny
Broń jest dziełem dwóch konstruktorów: Antonia Cudazzo i Emilia Ghisoniego, który wcześniej stworzył linię rewolwerów Mateba, w tym samopowtarzalnego modelu Unica. Cudazzo z kolei, będący z zawodu architektem, wynalazł amunicję systemu FAR o bardzo grubym denku łuski, dzięki któremu da się strzelać mocnym nabojem z broni o lufie nieryglowanej. Naboje te wciąż stara się spopularyzować firma Tanfoglio oraz twórca nie banalnych Jedenastek, Leonardo Penna (STRZAŁ 2/07). Po raz pierwszy prototyp rewolweru pokazano w 2003 roku podczas targów EXA w Brescii. Rhino został pomyślany przede wszystkim jako broń do samoobrony i początkowo oferowany był tylko w wersji z najkrótszą lufą, przeznaczoną do noszenia w kieszeni. Z czasem pojawiły się też wersje z dłuższymi lufami, w tym 6-calowa wersja tarczowa. Najbardziej charakterystyczną cechą rewolweru jest bardzo niskie poprowadzenie osi lufy, tak że broń strzela z najniższej komory bębenka (a nie najwyższej, jak większość rewolwerów). To rozwiązanie rzadkie, ale nie nowatorskie – taki sam układ miały wspomniane rewolwery Mateba Unica, a także rosyjski rewolwer OC-38. Skonstruowany przez Emilio Ghisoniego mechanizm spustowy jest bardzo zwarty, co pozwoliło skrócić o kilkanaście milimetrów długość szkieletu Rhino, dzięki czemu jest on krótszy od innych rewolwerów o podobnej długości lufy. Kształty zewnętrzne podporządkowano wygodzie skrytego przenoszenia. Stąd jego nietypowa forma, która nie przypomina w zarysie broni palnej, a przez to nawet noszony w kieszeni spodni Rhino nie odznacza się i nie budzi skojarzeń z bronią, utrudniając identyfikację przez osoby postronne.