Marokańsko-hiszpańska strefa iskrzenia albo południowo-zachodni odcinek granicy cywilizacji Europy

Marokańsko-hiszpańska strefa iskrzenia albo południowo-zachodni odcinek granicy cywilizacji Europy

Krzysztof Kubiak

 

Jednym z następstw trwającej już ponad trzy lata wojny na Ukrainie jest szczególne „wypłaszczenie” polskiej perspektywy strategicznej. Z horyzontu politycznego usuwa się wszystkie zdarzenia nie powiązane bezpośrednio ze zmaganiami na wschodzie. Tymczasem sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana. Składają się na nią również konflikty częściowo zapomniane. Elementem owej złożonej, przestrzennej, rozciągniętej w czasie gry politycznej jest zadawniony antagonizm marokańsko-hiszpański.

Potrzeba spojrzenia w przeszłość

W wymiarze geograficznym Morze Śródziemne oddziela Europę od Afryki. W przestrzeni geopolitycznej oraz geostrategicznej stanowi także granicę między dwoma wielkimi kręgami cywilizacyjnymi. Historia zatargu marokańsko-hiszpańskiego sięga kilkuset lat wstecz. Hiszpania, podobnie zresztą jak Portugalia, ukształtowały się w toku wielowiekowych zmagań żywiołu chrześcijańskiego z muzułmańskim. Była to tak zwana rekonkwista (hiszp., port. reconquista), czyli odzyskanie (lub ponowne zdobycie) Półwyspu Pirenejskiego. Etap ten zakończył się symbolicznie w styczniu 1492 roku upadkiem Grenady. Było to ostatnie islamskie państwo na półwyspie. Szczególnym paradoksem historycznym jest to, że Portugalczycy i Hiszpanie, budując globalne imperia, nie zdołali się zakorzenić w Afryce Północnej. Tamtejsze państewka muzułmańskie, pozostając pod nominalnym zwierzchnictwem Porty Osmańskiej, zdołały odeprzeć kilkukrotne próby podboju. Portugalczycy zdobyli co prawda w 1415 roku Ceutę (ostatecznie przeszła w 1688 roku w ręce Hiszpanów), a Hiszpanie w 1497 roku Melillę oraz placówki Peñón de Vélez de la Gomera (odzyskana w 1564 roku) i Peñón de Alhucemas (odzyskana w 1673 roku), ale Morze Śródziemne stało się teatrem jednej z najdłuższych wojen Habsburgów. Muzułmańskie piracko-niewolnicze państewka po mistrzowsku opanowały sztukę balansowania na geopolitycznej równoważni. Mechanizm tego fenomenu doskonale oddaje alians między Francją a Turcją („sojuszu półksiężyca i lilii”). Tak więc zimą z 1543 na 1544 rok w Tulonie bazowała osmańska eskadra dowodzona przez Hayreddina Barbarossę. W 1546 roku w Tulonie schroniły się okręty Turgut Reisa ścigane przez genueńskiego admirała Andreę Dorię. W południowej Francji swobodnie handlowano wówczas chrześcijańskimi niewolnikami.

Berberyjscy piraci wykorzystali też zamęt wojen z rewolucyjną Francją, a później cesarstwem francuskim. Przez kilka lat zboże i bydło z Maghrebu były kluczowym zasobem logistycznym brytyjskiej Floty Śródziemnomorskiej. Zwycięstwo pod Trafalgarem tkwiło więc w jakimś stopniu korzeniami w tolerowaniu przez Wielką Brytanię muzułmańskiego piractwa. Dość powiedzieć, że piraci rozzuchwalili się na tyle, że młode Stany Zjednoczone, nie chcąc płacić wzorem wielu państw europejskich trybutu bandytom, skierowały na Morze Śródziemne w 1801 roku zespół okrętów, rozpoczynając wojnę berberyjską. Była to de facto pierwsza „operacja ekspedycyjna” US Navy.

Hiszpania: morderczy protektorat

Kres muzułmańskiemu bandytyzmowi morskiemu położył w końcu, choć nie całkowicie, podbój Algierii przez Francję. W czerwcu 1830 roku sprawnie opanowano wybrzeża i miasta Algier, Oran i Mers el-Kébir. W roku 1881 Francja uzyskała protektorat nad Tunezją. Po części był to „naturalny” skutek obecności w Algierii.

W odmienny sposób potoczyły się sprawy w Maroku. Słaby, peryferyjny sułtanat manewrował na głębokich wodach międzynarodowej polityki na tyle udatnie, że uniknął do pierwszych dekad XX wieku poważniejszego zainteresowania mocarstw europejskich. W 1848 roku wybuchła, co prawda wojna z Francją, ale ze strony atakujących ukierunkowana była głównie na zabezpieczenie granicy z sułtanatem. Zamieszanie międzynarodowe Hiszpanie wykorzystali do zajęcia Wysp Chafarinas. Z kolei w latach 1859–1860 doszło do wojny z Hiszpanią. Ci, sprowokowani napadami piratów z Rabatu na statki rybackie i kolejnym najazdem koczowników z gór Atlas na okolice Ceuty, skierowali do Maroka 40 tys. żołnierzy. Zanim skończyły się im pieniądze, a szeregi przeorała epidemia cholery, zdołali zająć w lutym 1860 roku Tetuan. Brytyjczycy wymusili pokój. Madryt zadowolić się musiał okupacją Tetuanu (do czasu wypłacenia przez Maroko reparacji), niewielkim powiększeniem terytorialnym Ceuty i Melilli oraz prawem do założenia faktorii w rejonie Przylądka Juby (Tarfaya lub Vila Bens). Pyrrusowe zwycięstwo powstrzymało na kilka dekad hiszpańskie ambicje na północy Afryki. Działania Madrytu w następnych latach miały charakter reaktywny, jak pierwsza (1893–1894), druga kampania melillska (1909–1910) oraz kampanie w Kert (1911–1912). Nieudolnie dowodzone i fatalnie zaopatrywane przez skorumpowaną intendenturę europejskie wojska były spektakularnie bite w polu przez berberyjskich Rifenów.

Dopiero w 1907 roku Francuzi obsadzili Casablancę, a w 1911 roku zachodnią część kraju. Był to rezultat obawy o wzmacniające się tam wpływy Niemców. Paryż narzucił lokalnemu władcy protektorat. W 1912 roku Francja zawarła z Hiszpanią umowę o faktycznym podziale Maroka. Ugoda z Madrytem nie wynikała przy tym z jakiejś nadzwyczajnej sympatii dla hiszpańskiej monarchii. Intencją Paryża było formalne zablokowanie ambicji niemieckich, a Hiszpania zdawała się doskonale do tego pasować, gdyż była dostatecznie słaba, aby nie wyrosnąć na rzeczywistego rywala. Tanger pozostał jednak pod kontrolą międzynarodową. Dla utrzymania kontroli nad powiększonym terytorium zaczęto tworzyć pomocnicze oddziały z miejscowego rekruta dowodzonego przez hiszpańskich oficerów, zwane Fuerzas Regulares Indígenas (regularne oddziały tubylcze). Podstawową jednostką taktyczną było Grupos, składające się od 1911 roku z dwóch Tabores (batalionów) piechoty, szwadronu kawalerii i występujących w śladowej ilości służb, z których najliczniejsza była kolumna mulników.

Opór miejscowych przeciwko Francuzom i Hiszpanom miał jednak charakter endemiczny. Zanim został stłumiony ostatecznie w czasie wielkiej operacji pacyfikacyjnej przeprowadzonej wspólnie z Francuzami w latach 1924–1925, Królestwo Hiszpanii poniosło szereg klęsk, które zachwiały fundamentami państwa i były jednymi z przyczyn jego ostatecznego zawalenia się w 1931 roku (abdykacja Alfonsa XIII).

Na początku fatalnego 1921 roku generał Manuel Fernández Silvestre poprowadził 22 tys. żołnierzy z Melilli w głąb Maroka. Sprowokowało to w maju wybuch powstania. Hiszpanie zostali zmasakrowani w toku kilkutygodniowych walk, których apogeum była bitwa pod Annual, stoczona 22 lipca. Silvestre zaginął, a około 3 tys. niedobitków wycofało się do obozu Monte Arruit, który skapitulował jednak 9 sierpnia. Hiszpańscy żołnierze nie zniszczyli broni, co zgodnie z zawartą ugodą było warunkiem zachowania ich przy życiu. Umowy jednak nie dotrzymano. Riffeni zabili większość szeregowych i podoficerów. Oficerów oszczędzono licząc na okup. Zginęło nawet około 20 tys. żołnierzy. Była to jedna z największych klęsk poniesionych przez europejskie armie w Afryce.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 2/2025

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter