Messerschmitt Bf 109 w lotnictwie włoskim

Messerschmitt Bf 109 w lotnictwie włoskim

Marek Sobski

 

            Pierwsze spotkanie włoskich pilotów z myśliwcem Messerschmitt Bf 109 miało miejsce w lipcu 1937 roku w Zurychu w czasie odbywających się tam pokazów lotniczych. Pierwszy Bf 109D zdeklasował wówczas innych uczestników, w tym włoską drużynę wyposażoną w Fiaty CR.32. Te dwa myśliwce niebawem spotkały się także w czasie hiszpańskiej wojny domowej, podczas której Niemcy kształtowali swoją nowoczesną taktykę prowadzenia wojny powietrznej.

W sierpniu 1939 roku Regia Aeronautica miała okazję poddać próbom cztery Bf 109E w swoim centrum eksperymentalnym Guidonia. Z powodu wybuchu wojny maszyny szybko wróciły do Niemiec. Włoscy piloci zdążyli jednak docenić jego konstrukcję i doskonałość 1100 KM silnika DB 601 z wtryskiem paliwa. W tym okresie koncern Alfa Romeo negocjował produkcję licencyjną tego silnika w swoich nowych zakładach w Pomigliano d'Arco w pobliżu Neapolu. W marcu 1940 roku firma zaproponowała budowę w tym samym miejscu Bf 109 zamiast Fiata G.50, który zamówiły władze włoskiego lotnictwa. Propozycję puszczono mimo uszu.

            Jesienią 1940 roku włoski udział w Bitwie o Anglię zrodził sposobność bezpośredniego porównania Bf 109 z włoskimi myśliwcami CR.42 i G.50. Na tym froncie myśliwce Fiata pokazały swoją niższość; oprócz innych spraw nie były w stanie prowadzić połączonych operacji. To skłoniło dowódcę włoskiego korpusu gen. Corso Fougiera do wynegocjowania z II Luftflotte porozumienia w sprawie szkolenia pilotów 20° Gruppo na Bf 109.

            Chociaż nadal operowano na G.50, dwie eskadry dywizjonu (352. i 353.) otrzymały po jednym Bf 109. Większość ich pilotów zdążyła przeszkolić się na niemieckim myśliwcu i wykonać wymierną liczbę lotów. 20° Gruppo nie przezbroiło się jednak w Messerschmitty, nim opuściło Belgię w kwietniu 1941 roku.

            Pierwszym włoskim Bf 109 był myśliwiec wersji E-7 (jeden z 12, które w marcu 1941 roku otrzymała Jugosławia) zmontowany na lotnisku w Tiranie przez personel 150° Gruppo z części samolotu zniszczonego na ziemi podczas krótkiej kampanii jugosłowiańskiej. Myśliwiec został utrwalony na zdjęciach, nosił włoskie malowanie, ale czy rzeczywiście latał – nie wiemy. Z pewnością nie dotarł on do Guidoni, w przeciwieństwie do innych łupów wojennych z tej kampanii.   

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 2/2017

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter