Messerschmitt Me 109G rewolucja na sowieckim niebie?


Robert Michulec


 

 

 

 

Messerschmitt Me 109G

 

 

– rewolucja na sowieckim niebie?

 

 

 

W 1942 r. samolot myśliwski Messerschmitt Me 109 był dobrze znany Sowietom, zarówno pilotom na froncie, jak i specjalistom na zapleczu. Gdy z początkiem lata tego roku rozpoczynała się nowa niemiecka ofensywa, w sztabach WWS wiedziano z grubsza, że głównym przeciwnikiem „Stalinowskich sokołów” był wtedy Me 109F, różniący się od Me 109E, którego poznano na wskroś już w 1940 r. dzięki oficjalnemu zakupieniu tego myśliwca w III Rzeszy. W jednostkach z wiedzą tego typu było już jednak gorzej, ponieważ ogromna rotacja, mająca w nich miejsce z powodu dużych strat, wytwarzała sytuację, że statystyczny pilot WWS nie miał czasu przyswoić sobie dobrej wiedzy o samolotach przeciwnika.

 

 

Nowy typ myśliwca Luftwaffe opisano ostatecznie w lutym 1942 r., kiedy to wydano dokument opisujący go i porównujący z ówczesnymi sowieckimi myśliwcami seryjnymi: MiG-3, Jak-1 i ŁaGG-3. Bohaterem dokumentu był Me 109F, praktycznie nieznany sowieckim specjalistom, ponieważ w gorączce odwrotów nie udało się przechwycić żadnego w dobrym stanie i przetransportować go na zaplecze w celu przeprowadzenia całej gamy testów. Dopiero w grudniu 1941 r. udało się pozyskać sprawnego Me 109F, choć w kiepskim stanie technicznym (wadliwie działający silnik). Latano na nim jednak, uzyskując po raz pierwszy wiele cennych doświadczeń praktycznych. Pomimo niedoboru w pełni wartościowego materiału do testów, po lotach na zdobycznym Me 109F wyciągnięto w zasadzie trafne wnioski względem możliwości taktyczno-technicznych Messerschmitta. Pozwoliło to porównać go do sowieckich konstrukcji. Spośród nich za najlepszego przeciwnika „Friedricha” uznano aparat Jakowlewa. Nie dlatego wszakże, że ten autentycznie był dobry i stanowił wyzwanie dla niemieckiego myśliwca, lecz dlatego, że Sowieci nie mieli nic innego, co mogliby mu przeciwstawić. Przyznawano to właściwie wprost w dokumencie przedstawionym przez NII WWS, w którym stwierdzano m.in., że Me 109F miał przewagę nad wszystkimi konstrukcjami myśliwskimi ZSRR do 2000 m, a więc tam, gdzie Sowieci chcieli dominować ze względu na operowanie nad frontem i braki techniczne we własnych myśliwcach na wysokościach powyżej 6000 m.

Wnioski specjalistów WWS niespodziewanie zyskały bardzo realne potwierdzenie. Dokładnie w tym czasie, gdy zdawano raport, na centralnym odcinku Frontu Wschodniego Sowietom udało się zdobyć nieznacznie uszkodzonego Me 109F-2, którego w pośpiechu wszechstronnie przebadano. Testy przeprowadzone przez NII WWS potwierdziły wcześniejsze wnioski wynikające zarówno z praktycznego przebadania uprzednio zdobytego samolotu, jak i dokonania wyliczeń matematycznych w tych zakresach wiedzy, do której nie było dostępu z powodu jego awaryjności. Idąc przetartą ścieżką, postanowiono przeprowadzić kontrolną walkę między nim a Jak-1. Jej wyniki z miejsca ujęto we wskazówki dla własnych jednostek myśliwskich, które rozprowadzono po frontach wiosną 1942 r.

Tak wyglądał stan wiedzy i przygotowań do walk powietrznych Sowietów, gdy w maju i czerwcu 1942 r. na południowym odcinku frontu zaczęły co rusz pojawić się eskadry JG 3, 52 i 77 uzbrojone w najnowsze serie produkcyjne Me 109F-4 (ewentualnie F-4/trop). Z powodu mocniejszego silnika DB 601E i uzbrojenia była to wersja przewyższająca Me 109F-2, używanego w JG 51 w pasie H.Gr. „Mitte”, którego udało się Sowietom przetestować zaledwie trzy miesiące wcześniej. Silnik w nowej wersji był w zasadzie mniej awaryjny niż podrasowany DB 601N i spalał paliwo 87-oktanowe, a nie 100-oktanowe. Cechował się mocą większą o 125 KM, a do tego uzyskiwaną na wyższej wysokości.

Przekładało się to na większą prędkość tej wersji o około 20 km/h na wyraźnie wyższej wysokości, choć pułap operacyjny wciąż pozostawał ten sam – średni (odpowiednio: 5400 m na F-2 i 6500 m na F-4). W kadłubie, za silnikiem, znajdowało się nowe działko MG 151/20 o kalibrze 20 mm, instalowane w miejsce występującego na modelu F-2 działka MG 151 (MG 151/15) o kalibrze 15 mm.

O sytuacji, jaka wytworzyła się na rosyjskim niebie w maju-czerwcu 1942 r., najlepiej przekonuje porównanie prędkości maksymalnych na wysokościach małych i średnich głównych przeciwników Luftwaffe i WWS.

Z Tabeli 1 wynika jasno, że myśliwce WWS z silnikiem M-105P i PA nie miały wtedy szans w walkach powietrznych nad ziemią (a więc od 300 do maksymalnie 1000 m), a na optymalnym pułapie operacyjnym Sowietów, na którym ci pokazywali się jednak raczej rzadko, było im bardzo ciężko nawiązać udaną walkę z Messerschmittami. Jeśli już jednak do niej dochodziło, Sowieci doświadczali w niej ogromu problemów z powodu nieco gorszej zwrotności względem Me 109F-4, zarówno poziomej, która była bardzo ważna dla sowieckiej taktyki, jak i zarazem gorszej zwrotności pionowej czy mniejszej prędkości wznoszenia.

Nie trudno się domyślić, że nagłe pojawienie się w bardzo dużych ilościach nowiutkich Me 109F-4 na południowym odcinku frontu, gdzie doszło do zmasowanych walk powietrznych, musiało wywołać wiele poważnych problemów po sowieckiej stronie. Tym bardziej że instrukcje wydane jednostkom WWS po testach Jak-1 z Me 109F-2 nie bardzo mogły sprawdzić się w nowej rzeczywistości. „Friedrich-4” okazał się po prostu szybszy we wszystkich zakresach walk, utrzymując zarazem zwrotność i zwinność poprzednika. Doświadczeni piloci WWS prędzej czy później musieli się o tym przekonać. Dla niedoświadczonych nie miało to żadnego znaczenia, ponieważ byli błyskawicznie zestrzeliwani. Dzięki pojawieniu się instrukcji walki z „Friedrichem” wszyscy zaczęli jednak meldować o walkach z dwoma typami Messerschmittów: dotychczasowym Me 109 (w podtekście z Me 109E) i Me 109F (w podtekście Me 109F-4).

Niemcy korzystając z lepszego zabezpieczenia logistycznego na początku operacji „Blau”, czasami sprawniejszego naprowadzenia i wyraźnie lepszej taktyki myśliwskiej, bezwzględnie wykorzystywali przewagę, jaką dawał im Me 109F-4. Niemal notorycznie wisząc w powietrzu pod Woroneżem, Łukiem Donu czy Rostowem nad Donem, pacyfikowali wszystkie jednostki WWS, ponosząc przy tym proporcjonalnie nikłe straty. Pomimo dużej rozległości frontu i ograniczonych sił własnych, można powiedzieć, że myśliwcy Luftflotte 4 wręcz panowali nad południowym niebem Rosji. Sytuacja ta nie ulegała zmianie późnym latem ani wczesną jesienią 1942 r., kiedy to jednostki myśliwskie Luftflotte 4 skoncentrowały się w trzech rejonach frontu odległych od siebie o setki kilometrów: Woroneż, Stalingrad, Kaukaz. Głównymi przeciwnościami, jakim Niemcy musieli tam stawić wtedy czoła, była pogłębiająca się zapaść logistyczna i pogorszająca się pogoda. Sowieckie myśliwce wciąż stanowiły niewielkie wyzwanie.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 1/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter