Miny dla „Gryfa”
![Miny dla „Gryfa”](files/2015/Morze%20Statki%20i%20Okrety/09-10/Miny%20dla%20Gryfa%20-%20www.jpg)
Adam Jarski
Sprawa min do stawiania z okrętów nawodnych w historii Marynarki Wojennej II Rzeczypospolitej ma długą i zagmatwaną, by nie rzec – zakłamaną, historię, którą co i raz ktoś próbuje opisać...
Ostatnią taką próbę podjęli panowie Andrzej S. Bartelski i Dariusz Rusiecki w numerze specjalnym 4/2014 „Morze, Statki i Okręty” w artykule „Polskie miny morskie Września 1939”), mając zapewne ambicję wyczerpania tematu, ale bez większego powodzenia. Ujawnili jedynie znaczne luki w informacjach, a swoje domysły i spekulacje przedstawiają jako swego rodzaju „prawdę objawioną”. Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprezentować swoją wersję tej historii, oczywiście wspartą dokumentami.
Myślę, że warto rzucić nieco nowego światła na ten temat, gdyż broń minowa była w owym czasie traktowana bardzo poważnie, jako broń pozwalająca do pewnego stopnia zniwelować przewagę techniczną lepiej uzbrojonego nieprzyjaciela. Rozumieli to również urzędnicy Ministerstwa Spraw Wojskowych, pochodzący z wojsk „gruntowych” i nie mający szerszego pojęcia o potrzebach, zadaniach i korzyściach płynących z posiadania przez Polskę Marynarki Wojennej.
Kierownictwo Marynarki Wojennej czyniło duże wysiłki, by spopularyzować Marynarkę w społeczeństwie, jak również wśród establishmentu wojskowego. Miało się to przełożyć na odpowiednie do potrzeb nakłady na jej rozwój. Szef Kierownictwa Marynarki Wojennej, wiceadmirał Kazimierz Porębski był osobą ustosunkowaną i potrafił postawić na swoim, co drażniło „piłsudczykowskie” koła wojskowe. Tym niemniej roztaczano propagandę harmonii i współpracy.
Już w początkach istnienia polskiej Marynarki Wojennej sporym nakładem sił i środków organizowano kursy broni podwodnej, w tym i kursy minowe (torpedo-minowe), zatroszczono się również o jednostki do szkolenia w specjalności „Broń podwodna”, do której należeli torpedo-minerzy.
O okrętach szkolnych broni podwodnej napiszę przy okazji omawiania ORP Gryf, (artykuł „Gryf jakiego nie znaliście” jest w przygotowaniu).
Temat broni minowej (wchodzącej wszak w ogólnie pojętą broń podwodną) obrósł już w legendy, głównie za sprawą kontrowersyjnej tzw. „afery minowej”, która do dziś dzieli badających tę sprawę. Ja przychylam się do twierdzenia, że był to „zamach stanu”, podczas którego miała nastąpić zmiana na stanowisku Szefa KMW (i jego zastępcy – kadm. Wacława Kłoczkowskiego oraz szefa Służby Technicznej KMW, gen. bryg. inż. Tadeusza Bobrowskiego, o czym piszący zapominają). Wykorzystano ewidentne nadużycia poczynione przez szefa Samodzielnego Referatu Broni Podwodnej, kmdr. ppor. Jana Stachowskiego-Bartoszewicza, by dość pospolite przestępstwo rozdmuchać do dużej afery.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 9-10/2015