Mocowanie optyki na AK
Maciej Kawala
Karabinek AK projektowany w połowie ubiegłego wieku miał być bronią prostą, tanią i masową. Miał po prostu działać – strzelać, nie zacinać się i pozwalać niewyedukowanemu żołnierzowi skutecznie walczyć ty, co Matuszka Rassija mu do walki dała. W tamtych czasach nikt nie myślał o upgrade broni pod kątem indywidualnych preferencji użytkownika.
Swojego czasu (jakś w latach 70. ubiegłego wieku) krążył żart o tym, jak to radziecki oficer pyta poborowych o różnice pomiędzy czołgami radzieckimi i amerykańskimi i wyjaśnia, że tamte mają gumowe nakładki na gąsienice, bo służą do defilada, a radzieckie nie, bo służą do walki. Życie zweryfikowało ten żart i jest on już nie tylko mało zabawny, ale też kompletnie stracił sens, bo... rosyjskie czołgi również mają już gumowe nakładki na ogniwach. Podobnie sprawa ma się z AK, w przypadku którego znana przeróbka plakatu „Niet! Rifle is fine!” również straciła sens, bo sam koncern Kałasznikowa wypuszczając nowe modele swoich karabinków czyni je coraz bardziej podobnymi do AR-ów (oczywiście na tyle, na ile to możliwe).
Popularny AK – jak wszyscy wiedzą - niestety ma swoje ograniczenia konstrukcyjne wynikające z filozofii jego konstrukcji oraz podejścia do broni wojskowej, które pokutowało za naszą wschodnią granicą przez lat niemal 70. Wielu strzelców cywilnych, ale też żołnierzy i innych osób zawodowo korzystających z broni montuje na niej celowniki optyczne lub optoelektroniczne, znacznie przyspieszające i ułatwiające prowadzenie celnego ognia. Wychodząc naprzeciw tym potrzebom, w latach 90. do rodzimych kbs Beryl producent dołączał dedykowaną szynę wykonaną według standardu mil-spec. Rozwiązanie to podnosiło walory użytkowe Beryla, ale miało także kilka wad:
- szyna była wykonana ze stali, co wraz z zamontowaną optyką powodowało znaczny wzrost wagi karabinka;
- szyna opierała się w trzech punktach. W podstawie celownika były wyfrezowane dwa równoległe rowki, w obsadzie kolby był wystający trzpień. Aby rozłożyć częściowo karabinek np. do czyszczenia, za każdym razem trzeba szynę zdjąć, co wiązało się z koniecznością zerowania, ponownego ustawienia ŚPT optyki.
Obecnie na rynku cywilnym dostępna jest cała gama akcesoriów do popularnego Kałacha – w niniejszym artykule skupię się na subiektywnym porównaniu dwóch montaży pod optykę (teden produkcji TWS, drugi ME Ukraine), których używałem przez mniej więcej pół roku.
Oba montaże wykonane są ze stopu aluminium popularnie, acz błędnie nazywanego „lotniczym”. Przekłada się to na ich stosunkowo niewielką masę przy zachowaniu dużej odporności mechanicznej. Oba wykonane są podobnie – pokrywy komory zamkowej zintegrowane są z szyną RIS, tworząc jeden integralny element.
Produkty dostarczane są w kartonowych pudełkach, ale amerykański producent do zestawu dołącza instrukcję montażu. Ukraińcy poszli nieco dalej i uznali ją za zbędną, więc montując produkt wschodniej fabryki na karabinku trzeba posiłkować się intuicją.
TWS
Teksańczycy przysyłają nam element, który na pierwszy rzut oka jest solidnie wykonany. Ma grube, solidne ścianki, a cała pokrywa jest wyraźnie cięższa od ukraińskiego produktu. Dzięki temu, starannemu i dokładnemu wykonaniu oraz dobremu spasowaniu sztywno się trzyma komory zamkowej.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 5-6/2021