Modernizacja artylerii Wojska Polskiego. Część 4. Transport amunicji

Jędrzej Korbal
W pierwszych trzech częściach serii poświęconej modernizacji artylerii Wojska Polskiego opisane zostały szczegółowo sprawy związane z ujednoliceniem oraz produkcją dział wszystkich najważniejszych kalibrów wykorzystywanych w armii w latach trzydziestych. Całość tych prac stanowiła odzwierciedlenie przyjętego planu rozbudowy, który z oczywistych przyczyn skrojono nie na miarę wynikającą ze chciejstwa lub woli dorównywania za wszelką cenę potencjalnym przeciwnikom, lecz przede wszystkim na miarę skromnych polskich możliwości finansowych i technicznych. Stanowiący niewątpliwie poważny wysiłek proces zawierał w sobie jeszcze jeden, mniej spektakularny, lecz nie mniej istotny element, tj. zasady zaopatrywania oddziałów w amunicję oraz co niezmiernie ważne, sprzęt do tego przeznaczony.
Z uwagi na specyfikę uzbrojenia każdy z typów posiadał nieco inną historię własnego taboru amunicyjnego. Na przestrzeni blisko dziesięciu lat wspólnym mianownikiem okazały się brak decyzji oraz niewykorzystanie nadarzających się okazji. Źródeł problemów upatrywać należy jeszcze na początku lat 20., punkty kulminacyjne dla całego problemu miały jednak miejsce na początku i pod koniec trzeciej dekady XX wieku.
Armaty 75 mm
Od wiosny do jesieni 1919 roku WP pozyskało w wyniku zakupów we Francji 830 armat polowych wz. 1987 wraz z przodkami i taką sama liczbę gniazdowych jaszczy amunicyjnych, które sukcesywnie wysyłano do kraju. Do pierwszych dni września do transportu przygotowano i wysłano 1/3 ww. materiału, a na początku roku 1920 na listach uzbrojenia przeznaczonego do wysyłki pozostało 90 armat i 469 jaszczy wz. 1897. Tym samym rozwiązano najbardziej palący problem, otwarte zostało jednak pytanie dotyczące całego systemu zaopatrywania i przypisanych mu środków przewozu. 27 maja 1929 roku szef Polskiej Misji Wojskowej Zakupów (PMWZ) w Paryżu, płk Kieszniewski, przesłał do Warszawy informację, o francuskiej propozycji nabycia jaszczy do armat polowych wz. 1897 kalibru 75 mm. Minister Spraw Wojskowych polecił przeprowadzenie stosownych negocjacji oraz uzyskanie możliwie szczegółowych informacji dotyczących objętych ofertą 1400 jaszczy. Pod hasłem „jaszcz” krył się jaszcz wz. 1910, czyli pojazd mieszczący 100 naboi kalibru 75 mm oraz przodek z kolejnymi 40 nabojami (łącznie ponad dwie jednostki ognia). Masa pustego zestawu wynosiła 845 kg, a wypełnionego amunicją i wyposażeniem (zapalniki, narzędzia itd.) 2305 kg. Polecenie wykonano, w trakcie rozmów okazało się, że faktyczna liczba dostępnych środków transportu amunicji jest nieco mniejsza. Francuzi informowali, że odstąpieniu podlegać może ostatecznie 1000 jaszczy wz. 1910 wraz częściami zamiennymi. Redukcja pierwotnej liczby wynikała z faktu, że brakujące lub zużyte elementy miały pochodzić z rozbiórki pozostałych 400 sztuk. Mowa więc o sprzęcie z demobilu, czego nie kryto sygnalizując znaczny stopień zużycia części materiału. Stąd też wynikała niska cena jednostkowa wynosząca 10 000 FF, czyli około 3500 zł. Proponowany termin dostawy wynosił około sześciu miesięcy. W pierwszych dniach lipca do MSWojsk. dotarł odpis protokołu określającego stan 600 spośród oferowanych jaszczy przechowywanych w Parku Uzbrojenia Artylerii w Bourges. Według informacji jakie uzyskała polska komisja pozostałe 400 sztuk było rozproszonych po terenie całego kraju w różnych parkach – nawet po kilka, kilkanaście sztuk. Dlatego też odstąpiono od oględzin pozostałego materiału nie chcąc generować kosztów i tracić cennego czasu. W meldunku zaznaczano, że stan przedmiotowych elementów wyposażenia jest zadowalający i najprawdopodobniej zbliżony do tych oglądanych w Bourges (widoczne ślady zużycia jak wgniecenia czy częściowe pokrycie rdzą). Jeśli chodzi o główną bryłę w najgorszym stanie znajdowały się elementy drewniane (popękane i wybrakowane), klocki hamulcowe oraz najbardziej kłopotliwe osie. Według oświadczenia kierownictwa parku uzbrojenia przed ewentualnym odbiorem zobowiązywano się do usunięcia wszystkich widocznych braków, w tym malowania, które Polacy wskazali jaki powierzchowne i wymagające poprawy. Problem największy stanowiły stosowane w jaszczach wz. 1910 koła typu wzmocnionego, które były w całości zużyte, zeschnięte i nie nadające się do służby. Ze względu na specyficzną konstrukcję ich naprawa nie wchodziła w rachubę z racji zbyt dużych kosztów. Nie mniej, strona polska wyraziła gotowość obejrzenia kół tego samego wzoru po naprawie. Rezultat oględzin był negatywny, ponieważ Francuzi do naprawy wykorzystali zużyte podzespoły wymontowane z innych, równie wysłużonych jaszczy. Oddajmy głos polskim przedstawicielom: (…) wskutek czego koła te są owalne i wichrowate, oprócz tego niektóre dzwona są częściowo zbutwiałe. Poza tem koła te mają na sobie tyle kitu i farby, że ocenia ich wartości jest bardzo utrudniona. Ze względu na powyższe braki koła te na ogół nie wzbudzają żadnego zaufania i wartość ich może być jedynie ceniona wartością części metalowych. Komisja zaznacza, że jaszcze wzoru 1910 roku są typu parkowego, nie są opancerzone i nie mają przewidzianego miejsca dla nastawnic, jak to posiadają jaszcze bojowe wzory 1897. (…) Jaszcze wzoru 1910 są proponowane nam bez ekwipunku.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 4/2022