Modernizacja lotnictwa Turcji
Robert Czulda
Modernizacja lotnictwa Turcji
Turcja to jeden z najsilniejszych członków Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, ale jednocześnie jeden z najmniej znanych i skrytych. Dotyczy to także lotnictwa tego państwa, które imponuje wielkością i planami modernizacyjnymi.
Najważniejszy powód dla którego kraj ten posiada rozbudowane siły zbrojne jest oczywisty. Od końca lat czterdziestych ubiegłego wieku Turcja przez wiele lat była zagrożona przez Związek Sowiecki, który stosował silną presję polityczną i militarną starając się wymusić uległość i zdobyć kontrolę nad cieśninami czarnomorskimi. W 1952 r. Turcja została pełnoprawnym członkiem NATO stając się państwem frontowym. W razie wojny Układu Warszawskiego z NATO Turcja bez wątpienia stałaby się kluczowym terytorium łączącym nie tylko Morze Czarne z Morzem Śródziemnym, ale również Europę z Bliskim Wschodem. Znaczenie Turcji podkreśla fakt, że państwo to od dawna uczestniczy w natowskim systemie współdzielenia taktycznej broni jądrowej. Szacuje się, że w tureckiej bazie lotniczej Incirlik ciągle znajduje się około 90 amerykańskich bomb jądrowych B61. Według niektórych źródeł w razie wojny tureckie F-16 miałyby być nosicielami tych bomb (szerzej na ten temat zobacz w: „Nowa Technika Wojskowa” 6/2013).
Przez wiele lat, obok zagrożenia sowieckiego, istotnym powodem posiadania rozbudowanych sił zbrojnych był konflikt Turcji z Grecją. Oba państwa toczą od dawna spór o wyspy na Morzu Egejskim, a także o Cypr. Rywalizacja zakończyła się otwartą wojną i inwazją turecką na Cypr w 1974 r. (szerzej na ten temat zobacz w: „Technika Wojskowa – Historia” wydanie specjalne 6/2013). Od tego czasu kilkakrotnie dochodziło do prowokacji – namierzano samoloty strony przeciwnej, stosowano demonstrację siły i wlatywano w strefę kontrolowaną drugiego państwa. Obecnie kwestia ta zdaje się być drugorzędna, gdyż przed Turcją pojawiły się nowe ważne zagrożenia – agresywna Federacja Rosyjska, która destabilizuje obszar Morza Czarnego, a także Syria na południu, gdzie toczy się wojna domowa. To także nie do końca przewidywalni sąsiedzi na wschodzie – tocząca wojnę z Azerbejdżanem Armenia, bliskość Kaukazu. Nie należy zapominać także o Iranie. Relacje turecko-irańskie są względnie poprawne (oba państwa współpracują wywiadowczo, ponadto Iran czasem udostępnia tureckim śmigłowcom paliwo w swoich bazach). Niemniej jednak w przeszłości Iran groził atakiem rakietowym na obszar Turcji w razie wybuchu wojny ze Stanami Zjednoczonymi i/lub Izraelem. W takiej sytuacji tureckie lotnictwo byłoby odpowiedzialne za wyeliminowanie irańskich wyrzutni rakietowych pocisków balistycznych. Istotny jest także problem niepodległościowych aspiracji Kurdów, którzy bardzo często są bombardowani przez lotnictwo tureckie z powietrza.
Tureckie lotnictwo pozostaje względnie aktywne także w operacjach sojuszniczych. Ankara zaangażowała się chociażby w misje NATO na Bałkanach, w tym „Deny Flight” (kwiecień 1993 r. – grudzień 1995 r.), „Deliberate Force” (sierpień – wrzesień 1995 r.) i „Allied Force” (marzec – czerwiec 1999 r.). Tureckie samoloty wzięły udział w sojuszniczej operacji „Provide Comfort” (marzec 1991 r. – grudzień 1996 r.), której celem była obrona irackich Kurdów przed reżimem Saddama Husajna. W Darfurze tureckie C-130 wsparły misję humanitarną Unii Afrykańskiej. W 2006 r. cztery samoloty F-16 tworzyły natowski kontyngent osłaniający przestrzeń powietrzną Litwy, Łotwy i Estonii w ramach misji NATO Baltic Air Policing. W 2011 r. sześć F-16 dołączyło do operacji „Unified Protector” nad Libią.
Do 2023 r. Turcja na modernizację sił zbrojnych, a więc nie tylko lotnictwa, planuje wydać ponad 70 mld dolarów (nie licząc mniejszych programów oraz prac badawczo-rozwojowych). Projekty lotnicze znajdują się w górnej części wydatków: zaliczyć można do nich program zakupu trudno wykrywalnych wielozadaniowych myśliwców piątej generacji (ponad 16 mld dolarów), rozwoju własnego samolotu bojowego (od 10 do 30 mld dolarów), modernizację floty F-16 (do 4,5 mld dolarów), zakup nowych średnich śmigłowców wielozadaniowych (3,5 mld dolarów) i bojowych (3 mld dolarów), a także ambitny program modernizacji obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (od 3,5 do 8 mld dolarów).
Tak duże wydatki zaplanowano mając na uwadze szybki wzrost gospodarczy kraju. Podczas gdy Europa zwija się w kryzysie, Turcja jest coraz bogatsza. W ostatnich dziesięciu latach średni wzrost PKB wynosił od 4 do 5 procent rocznie (obecnie Turcja to siedemnasta gospodarka na świecie). Wydatki na modernizację wynosiły do tej pory około 4 mld dolarów – jeśli powyższe programy mają być zrealizowane to Turcja będzie musiała wydawać nawet 7 mld dolarów rocznie stając się państwem najdynamiczniej rozwijającym siły zbrojne w regionie, a już na pewno wśród europejskich członków NATO. To całkiem możliwe, w grudniu ubiegłego roku turecki parlament przyjął bowiem wzrost wydatków na zbrojenia o 6,7 procent (do niemal 11 mld dolarów całego budżetu na armię – w ubiegłych latach było to średnio 10 mld dolarów rocznie, a więc około 1,25 procent PKB). Do 2023 r. Turcja może wydawać na modernizację techniczną nawet 8 mld dolarów rocznie (Ankara na tego rodzaju programy przeznacza około 40 procent budżetu). Takie są przynajmniej oficjalne plany – Turcja zapowiedziała bowiem, że chciałaby zwiększyć wydatki na zbrojenia do 2 procent PKB (około 18,7 mld dolarów rocznie), a nawet do 2,5 procent (23,4 mld dolarów).
Co ważne, znaczna część z tych pieniędzy pozostanie w tureckiej gospodarce. Raptem 15 procent nabywanego uzbrojenia i sprzętu wojskowego pochodzi w całości od dostawców zagranicznych. 52 procent uzyskiwanego uzbrojenia dostarczają rodzime zakłady. 33 procent to efekt koprodukcji.
Warto podkreślić, że w coraz większym stopniu finansowanie obronności jest pokrywane z przychodów eksportowych. Eksport tureckiej zbrojeniówki wzrósł o 17,6 procent (do poziomu 600 mln dolarów) w pierwszej połowie bieżącego roku w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Największym odbiorcą produktów znad Bosforu są Stany Zjednoczone (wzrost ze 194 mln w ubiegłym roku do 230 mln dolarów). Następnie miejsca zajmują: Zjednoczone Emiraty Arabskie, Włochy i Hiszpania (w sumie 130 państw). Łączna wartość eksportu w ubiegłym roku wyniosła 1,4 mld dolarów (wzrost o 10 procent w porównaniu z 2012 r.). W latach 2008-2012 zanotowano wzrost rzędu 43 procent. Do 2023 r. Turcja chce rocznie sprzedawać produkty militarne za 2 mld dolarów.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 8/2014