ORŁOSĘP i JARZĄBEK
Jarosław Ciślak
ORŁOSĘP i JARZĄBEK
Nieznane okręty dla polskich sił desantowych
O polskich siłach desantowych po II wojnie światowej napisano już stosunkowo dużo. Jednakże zostaje jeszcze sporo wątków, które warto przywołać. Jednym z nich jest wstępne opracowanie okrętów wsparcia ogniowego projektu 768 Orłosęp i okrętu dowodzenia desantem projektu 769 Jarząbek.
Na początku lat 80., w szczytowym okresie zimnej wojny, polskie siły desantowe osiągnęły swój maksymalny poziom. W składzie Wojsk Lądowych była specjalizowana 7. Łużycka Dywizja Desantowa (o realnej sile brygady), której 3 pułki desantowe stacjonowały w Gdańsku Wrzeszczu, Lęborku i Słupsku. Wspomniana dywizja miała stanowić morski rzut szturmowy desantu. Rzut powietrznodesantowy tworzyła krakowska 6. Pomorska Dywizja Powietrzno-Desantowa, natomiast do drugiego rzutu desantu była przygotowywana 15. Dywizja Zmechanizowana z Olsztyna.
W składzie Marynarki Wojennej była 2. Brygada Okrętów Desantowych dysponująca 22 okrętami desantowymi proj. 770 i 771 (ozn. NATO: Polnocny), 1 okrętem dowodzenia desantem proj. 776 (ozn. NATO: Polnocny mod), 15 kutrami desantowymi proj. 709 (ozn. NATO: Eichstaden) i 3 proj. 719 (ozn. NATO: Marabut). W jej skład wchodził jeszcze 1. Dywizjon Saperów Morskich, mający za zadanie bezpośrednie rozminowanie plaży i płytkich wód, niszczenie zapór inżynieryjnych na bronionym przez nieprzyjaciela odcinku, ustawianie pływających parków pontonowych, itd. W zależności od konfiguracji sprzętu MW mogła w jednym rzucie przewieźć i desantować jeden z pułków „niebieskich beretów”. Pozostałe dwa oraz zasadnicze siły 15.DZ miały zostać przewiezione zmobilizowanymi jednostkami cywilnymi, jak też tymi z okrętów 2.BOD, które nie uległyby zniszczeniu lub uszkodzeniu w czasie operacji desantowej. Dodatkowo duża część innych sił MW (trałowych, ZOP itp.) miała osłaniać operację desantową. W latach 80. nastąpił proces wcielania do służby nowej generacji okrętów desantowych proj. 767 Brzegówka (ozn. NATO: Lublin). Z planowanych 12 jednostek tego typu zbudowano jedynie 5 i są one z powodzeniem eksploatowane do dzisiaj.
Rakietowy Orłosęp
Już w czasie operacji desantowych II wojny światowej o ich powodzeniu decydowało wiele czynników. Niezbędne było odpowiednie rozpoznanie terenu i sił przeciwnika na bronionym odcinku. W ich trakcie krytycznym momentem było lądowanie pierwszych oddziałów na plażach. Gdy natrafiały one na skuteczny opór desant załamywał się, lub jego tempo gwałtownie malało. Ten oczywisty problem próbowano ominąć szukając najbardziej dogodnych rejonów do desantowania. Niestety, broniący z reguły znali te miejsca i zawczasu były one fortyfikowane. Przed operacją desantową próbowano zniszczyć fortyfikacje stałe, jak i polowe. Stosowano do tego lotnictwo, akcje komandosów i ostrzał z morza. Ten ostatni prowadzono zarówno z okrętów bojowych stanowiących zespoły wsparcia dla desantu, jak też ze specjalnie przystosowanych mniejszych jednostek desantowych. Dzięki swojej konstrukcji mogły podejść bliżej do wybrzeża nieprzyjaciela i prowadzić celniejszy i skuteczniejszy ogień. Duże okręty bojowe, jak pancerniki czy krążowniki, dysponowały znacznie silniejszą artylerią, ale ze względu na swoje większe zanurzenie musiały pozostawać dalej od plaży.
Po II wojnie światowej wraz z gwałtownym rozwojem śmigłowców przewidywane operacje desantowe zmieniały swoje oblicze. Było to widoczne szczególnie wśród państw NATO stawiających na kombinowaną operację desantu na plażę sił amfibijnych przy równoczesnym desancie śmigłowcowym w pewnej odległości od wybrzeża. Natomiast we flotach państw UW cały czas stawiano nacisk na siły zdolne do bezpośredniego lądowania na plaży. Szczególnie dużo takich okrętów miała flota ZSRR, a wiele z nich zbudowała Stocznia Północna w Gdańsku. Były to średnie okręty desantowe proj. 770, 771 i 773 oraz duże okręty desantowe proj. 775 (ozn. NATO: Ropucha). Zarówno radzieckie, jak i polskie oraz NRD-owskie okręty desantowe uzbrojono w wyrzutnie niekierowanych pocisków rakietowych służących do obezwładniania nieprzyjaciela na wybrzeżu. Polnocne uzbrojone były w 2 wyrzutnie WM-18 lub WM-18A niekierowanych pocisków rakietowych kal. 140 mm, a Ropuchy w 2 wyrzutnie MS-73 pocisków kal. 122 mm (morska odmiana Grad-M lądowego systemu Grad). Również NRD-owskie okręty desantowe proj. 108 (ozn. NATO: Frosch I) uzbrojono w 2 wyrzutnie MS-73. WM-18 były ładowane ręcznie przez załogę poprzez przeniesienie rakiety z podajnika, który podnosił go z komory amunicyjnej. Załadunek MS-73 był już automatyczny. Z magazynu na wyrzutnię podawano po dwa 20-prowadnicowe pakiety rakiet.
W wyniku procesu projektowego okrętów desantowych 767 ostatecznie wybrano wersję, która nie była uzbrojona w takie systemy. Inne wersje przewidywały instalację wyrzutni MS-73. W związku z tym rozpatrywano możliwość zaprojektowania i zbudowania dla MW czterech dedykowanych okrętów wsparcia ogniowego. Projekt ten otrzymał numer 768 i kryptonim Orłosęp. Został on uruchomiony zadaniem nr 313/85 na przeprowadzenie analizy przedprojektowej i rozpoznanie możliwości budowy okrętu wsparcia ogniowego. Zadanie to zostało sformułowane w 1985 r. przez Szefostwo Techniki Morskiej Głównego Inspektora Techniki WP.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO Special 3/2014