Morskie aspekty współpracy III Rzeszy z Japonią

Mariusz Borowiak
5 marca 1941 r. Adolf Hitler podpisał zarządzenie o wzajemnej niemiecko-japońskiej pomocy technologicznej. Przywódca III Rzeszy wydał odpowiednie instrukcje, skierowane również do przedstawicieli największych gałęzi niemieckiego przemysłu, aby wsparli Japończyków, chcąc tym samym poprawić wzajemne relacje podczas kolejnych negocjacji.
27 września 1940 r. w Berlinie Niemcy, Włochy i Japonia podpisały pakt trójstronny o współpracy wojskowej. Sygnatariuszami porozumienia byli ministrowie spraw zagranicznych: Joachim von Ribbentrop, hrabia Galeazzo Ciano oraz ambasador Japonii w Berlinie Saburō Kurusu. Przy podpisywaniu paktu – w drugim roku światowego konfliktu zbrojnego – obecny był także Adolf Hitler. Zgodnie z tym układem wojskowym państwa Osi zobowiązały się do politycznego, ekonomicznego i zbrojeniowego wsparcia mającego doprowadzić do dominacji Niemiec i Włoch w Europie, a Japonii – w Azji Południowo-Wschodniej. Trzy mocarstwa podzieliły świat między siebie, nie licząc się z innymi państwami.
Porozumienie niemiecko-japońskie
Zgodnie z treścią podpisanego dokumentu współpraca japońsko-niemiecka na polu militarnym i technicznym miała zależeć od panującego zagrożenia. Choć bezpośrednia odległość pomiędzy Berlinem i Tokio wynosi prawie 9 tys. km, to Hitler nie był tym faktem zrażony – twierdził, że Niemcy są przygotowane do udzielenia pomocy Japonii na polu gospodarczym, technicznym i militarnym. Natomiast Japonia obiecała Berlinowi użyczyć swoich baz wojskowych na Pacyfiku. W protokole dotyczącym spraw militarnych oba układające się kraje deklarowały wspierać się w wymianie bez większych opóźnień innowacjami zbrojeniowymi oraz w zaopatrzeniu w materiały wojskowe, takie jak samoloty, czołgi i inna broń artyleryjska i przeciwlotnicza.
Po początkowej euforii z powodu podpisania paktu berlińskiego tak naprawdę nic się nie zmieniło, można wręcz powiedzieć, że nastąpił kryzys zaufania. Zarówno Niemcy, jak i Japończycy zaczęli odczuwać narastającą frustrację wynikającą z braku wzajemnego wsparcia. Swojego niezadowolenia nie kryło również Oberkommando der Kriegsmarine (OKM), czyli Naczelne Dowództwo Marynarki Wojennej. Grossadmiral (Wielki Admirał) Erich Raeder zarzucał Japończykom, że udostępniają oni miejsca kotwiczne oraz porty dla niemieckich krążowników pomocniczych na Bliskim Wschodzie wyłącznie w celu podkreślenia swojej jednostronnej dominacji w tej części świata. Aby zabezpieczyć się przed dalszym wykorzystywaniem niemieckiego potencjału technologicznego, dowództwo Kriegsmarine utajniło część bardziej zaawansowanych projektów, o które zapewne byłoby poproszone przez Japończyków – chodziło głównie o takie urządzenia, jak sonar i radar. Naczelne Dowództwo Niemieckich Sił Zbrojnych (Oberkommando der Wermacht) miało wpływ na to, jakie najnowsze rozwiązania techniczne zostaną przekazane do wglądu Japończykom.
W grudniu 1940 r. Japończycy postanowili ocieplić stosunki z Niemcami, wysyłając na rozmowy do Berlina wysokich rangą oficerów wojsk lądowych i marynarki wojennej. Na początku lutego 1941 r. skromna dwuosobowa delegacja (gen. Tomoyuki Yamashita i wiceadm. Naokuni Nomura) przedstawiła konkretne propozycje i rozwiązania dotyczące dalszej współpracy z Kriegsmarine i niemieckim przemysłem zbrojeniowym. Z kolei wysłannicy Kriegsmarine zapewnili swoich partnerów z Tokio o możliwości udostępnienia dokumentacji technicznej nowych technologii oraz przekazania pojedynczych egzemplarzy broni i urządzeń, które w ostatnim czasie zostały wprowadzone do walki w bitwie o Atlantyk. Podczas oficjalnych rozmów bardziej subtelni w podejmowaniu konkretnych decyzji byli niemieccy przemysłowcy, którzy obawiali się sytuacji, że ujawnione Japończykom najnowsze procesy wytwarzania tajemniczych broni zostaną użyte przeciwko nim w latach powojennych. O wątpliwościach zarówno ze strony OKM, jak i przemysłu nie poinformowano naczelnego dowództwa sił zbrojnych III Rzeszy i – co najważniejsze – samego Hitlera!
Wiosną 1941 r. Naczelne Dowództwo Marynarki Wojennej dostrzegało jednak pewne problemy natury logistycznej w związku z japońską „listą życzeń”, o czym powiadomiono ambasadora Karla Rittera, wskazując, że oczekiwania sojuszników zostały sformułowane jeszcze na długo przed przystąpieniem Japonii do wojny. Kriegsmarine było przekonane, że Związek Sowiecki nie zgodzi się na użyczenie kolei transsyberyjskiej w celu transportu tego cennego ładunku. Najbliżsi współpracownicy Raedera uważali, że nie ma widoków na to, aby do Japonii dostarczyć wymaganą ilość surowców potrzebnych do produkcji wojennej oraz odpowiednią liczbę ciężkiego uzbrojenia artyleryjskiego. Nie było żadnych szans, aby Japonia otrzymała więcej U-Bootów – o co apelowali przedstawiciele marynarki wojennej w Tokio – tak potrzebnych na Atlantyku. Wzajemne żale tak opisał Joseph Mark Scalia, amerykański autor popularnonaukowych książek historycznych:
Bez względu na opory wewnątrz armii niemieckiej oraz wynikające z tego ryzyko Niemcy zaczęli od 1941 r. wysyłać z Bordeaux swoje łamacze blokad na Daleki Wschód. Jednak Japończycy wykazywali ogólne niezadowolenie z przesyłanego przez Niemców ładunku. Biorąc pod uwagę oryginalną „listę życzeń” Japończyków, z uwagi na ich trudną sytuację panującą w przemyśle zbrojeniowym, to prosili o dostarczenie artylerii dużego kalibru, radarów, czołgów, okrętów podwodnych i broni przeciwlotniczej, komponentów do samolotów i szczegółowych planów oraz innej zaawansowanej technologii. Tymczasem otrzymywali głównie chemikalia przemysłowe oraz silniki. Niemcy byli jednak jeszcze bardziej rozczarowani tym, co dostawali w zamian. Ściśle tajne memorandum OKM z 27 maja 1941 r. podaje, że Japończycy zdają się nie przejmować jakimkolwiek wartościowym dla nas ładunkiem, szczególnie takim, który naraziłby ich na jakiekolwiek ryzyko.
29 grudnia 1941 r. naczelny szef do spraw ekonomicznych w niemieckim ministerstwie wojny wystosował specjalne zawiadomienie, w którym podał, że „to, co otrzymano od Japończyków… jest bardzo niewystarczające. Musimy dostawać więcej, w szczególności informacje od japońskiej marynarki wojennej i na temat operacji lotniczych”. W odpowiedzi Japończycy przypomnieli swoim sojusznikom, że pozwalają na tankowanie niemieckim łamaczom blokad i udostępniają im miejsca kotwiczne, tak więc Niemcy mają w stosunku do Japonii ogromny dług do spłaty. OKM było niepocieszone i wystosowało odpowiedź, że „materiały i wsparcie techniczne, jakie otrzymuje, nie jest adekwatne do potrzeb” i dalekie od tego, co oba narody zawarły w podpisanym pakcie.
Pomimo dotychczasowych trudności w zakresie współpracy wojskowej Hitler zezwolił Japończykom na zapoznanie się z różnego rodzaju produkcją zbrojeniową w niemieckich fabrykach oraz wydał rozkaz udostępnienia dokumentacji o najnowszych osiągnięciach na polu badawczym, które były określane jako „ściśle tajne”. Chodziło bowiem o wzajemne zaufanie i wiarygodność między dwoma krajami. Wiosną 1941 r. współpraca koalicjantów nabrała nowej dynamiki – Japończycy otrzymali wsparcie specjalistów niemieckich na polu strategicznym, taktycznym i technicznym, a poza tym udzielono im szczegółowych informacji na temat doświadczenia wojennego (obserwatorów wojskowych zabrano na linię frontu). Jednak naczelne dowództwo Wehrmachtu i Kriegsmarine, mimo że musiało respektować rozkazy Hitlera, nie zamierzało ujawniać wszystkich sekretów. 5 kwietnia 1941 r. feldmarszałek Wilhelm Keitel wydał polecenie, po którym Japończycy dostali wgląd w przemysł zbrojeniowy Niemiec, ale jednocześnie w dokumencie pojawił się zapis (potem utajniony), aby zapobiegać podawaniu szczegółowych informacji oraz zapewnić obserwatorom i specjalistom minimum wymaganej wiedzy. Owe sekrety pozwalały Niemcom na utrzymywanie przewagi nad Japonią w zakresie ekonomii i technologii wojskowej.
19 marca 1942 r. zdecydowano się otworzyć kredyt dla Japonii w wysokości 10 mln marek za materiały wojenne, które już zostały dostarczone. Do sierpnia lista próśb płynących z Tokio stale się powiększała. Tymczasem bez względu na zmiany, jakie się dokonały w niemieckim przemyśle produkcyjno-zbrojeniowym, oraz sytuację panującą na froncie wschodnim zamówienia dla Japonii pozostały chwilowo na tym samym poziomie. Wielkość wysyłanych kontyngentów z materiałami wojennymi dla Japonii ograniczono dopiero wtedy, gdy wojna niemiecko-sowiecka przybrała na sile. O chwilowych trudnościach z realizacją zapotrzebowania na sprzęt wojskowy rząd Niemiec poinformował japońskiego ambasadora w Berlinie.
Od stycznia 1941 do czerwca 1942 r. do okupowanej przez Niemców Francji docierały statki z rzadkimi surowcami potrzebnymi Niemcom do prowadzenia wojny, a do Japonii trafiały wyroby przemysłowe (porty docelowe: Kobe, Osaka i Jokohama). Wiadomo, że od 17 września 1941 do 16 kwietnia 1942 r. sześć niemieckich statków przedarło się przez Zatokę Biskajską. Natomiast 16 jednostek transportowych przybyło do Bordeaux z Dalekiego Wschodu. W tym okresie Brytyjczycy mieli ograniczone możliwości odczytywania niemieckich i japońskich meldunków, w związku z czym nie mogli powstrzymać jednostek transportowych z ładunkiem o znaczeniu strategicznym, które bezpiecznie docierały do portów przeznaczenia. Do wiosny 1942 r. zatopiono tylko trzy łamacze blokad (niem. blockadenbrecher), z tego jeden przypadkowo (w drodze z Japonii) przez U-Boota.
Podczas drugiej tury działalności łamaczy blokady, która rozpoczęła się na początku sierpnia i trwała do grudnia 1942 r., z Kobe wyruszyło do Bordeaux sześć frachtowców z pełnym ładunkiem. Dotarły jedynie trzy statki (Tannefels, Kulmerland, Dresden). 10 grudnia 1942 r. łamacz blokady Ramses został zatopiony przez własną załogę na Oceanie Indyjskim w rejonie na zachód od Australii po zatrzymaniu przez australijski krążownik Adelaide i holenderski niszczyciel Van Heemskerck,natomiast Rhakotis został zatopiony 1 stycznia 1943 r. przez brytyjski krążownik Scylla w odległości około 140 Mm na północny zachód od przylądka Finisterre. Trzeciego łamacza blokady – Hohenfriedburga – zatopił 26 lutego 1943 r. krążownik HMS Sussex w odległości około 300 Mm na północny wschód od Azorów.
Ze zmiennym szczęściem radziły sobie łamacze blokady, które opuszczały Bordeaux w drugiej połowie 1942 r. Do grudnia tylko ośmiu statkom udało się dotrzeć do Japonii (30 listopada wyleciał w powietrze w porcie Jokohama Uckermarck). Pechowo zakończyła się żegluga pięciu innych niemieckich łamaczy blokady, które nie dotarły do portu przeznaczenia. Anneliese Essberger, którego zatrzymał amerykański krążownik USS Milwaukee,został zatopiony przez własną załogę w pobliżu równika 21 listopada 1942 r. Dwa następne statki: Elsa Essberger i Spichren, musiały wrócić do Francji po kilku dniach rejsu z powodu uszkodzeń, jakich doznały po atakach lotniczych. Włoski statek Cortelazzo w trzecim dniu rejsu został zatopiony przez załogę w odległości kilkuset mil na zachód od przylądka Finisterre 1 grudnia. Taki sam los spotkał statek Germania, który 15 grudnia został wykryty przez niszczyciel HMS Tanatside i sloop HMS Egret i ostatecznie poszedł na dno w odległości 200 mil od Finisterre.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 5-6/2020