Mosquito vs Moskito
Krzysztof Kuska
de Havilland Mosquito
vs
Focke-Wulf Ta 154 Moskito
Wielozadaniowy samolot bojowy de Havilland Mosquito to maszyna, która przysporzyła Niemcom najwięcej problemów ze wszystkich alianckich samolotów w czasie drugiej wojny światowej. Zadziwiająca konstrukcja wykonana w technologii drewnianej, napędzana wyśmienitymi silnikami, okazała się być poza zasięgiem niemieckiej myśli technicznej. Doścignięcie rozpoznawczych samolotów tego typu zmuszało Luftwaffe do podejmowania nadzwyczajnych środków, ale i to nie zawsze przynosiło oczekiwane efekty.
Co więcej, Mosquito wykonywał również misje jako intruder wchodząc niemal bezkarnie w niemiecką przestrzeń powietrzną i atakując bombami wybrane ważne cele. Silne uzbrojenie lufowe, spory udźwig bomb, duży zasięg i rewelacyjne osiągi spowodowały, że samolot wykorzystywano do różnorakich misji, w tym również do zadań związanych z oznaczaniem celów podczas nocnych nalotów wykonywanych przez Bomber Command (pathfinder). Fakt, że takie rezultaty osiągnięto używając samolotu z drewna, materiału o wiele bardziej pasującego do czasów pierwszej wojny światowej, budzi jeszcze większy podziw. Takie osiągi i wszechstronność nie mogły nie odbić się szerokim echem w Niemczech, a fakt naruszania przestrzeni powietrznej, która swego czasu według marszałka Hermanna Göringa miła być nienaruszalna, musiał tylko podsycać chęć skonstruowania podobnej maszyny. Tego typu samolot miałby jeszcze jedną ogromną teoretyczną zaletę – nie zużywałby deficytowych materiałów oraz pozwalałby zaangażować nieco inny rodzaj sprzętu i specjalistów, co nie wpłynęłoby w sposób znaczący na produkcję pozostałych typów. Jak pokazała wojenna rzeczywistość, od samego pomysłu i projektu do wykonania pełnowartościowej maszyny musiała jednak minąć daleka droga.
Samolot de Havilland Mosquito
Trudno nie wypowiadać się o tym samolocie w samych superlatywach. Była to unikatowa konstrukcja posiadająca ogromny potencjał, który Brytyjczycy umieli wykorzystać. O jakości Mosquito najlepiej świadczą liczby. Zbudowano 7781 tego typu maszyn, które były wykorzystywane przez ponad 120 dywizjonów RAF. To jednak nie wszystko. Kluczowa dla opinii o tym samolocie wydaje się mnogość zadań, które mógł wypełniać i, co warto podkreślić, spisywał się w owych zadaniach bardzo dobrze i dobrze. Sprawdził się jako nocny myśliwiec (night fighter), intruder i pathfinder. Doskonałe osiągi, w tym na dużych wysokościach, oraz bardzo dobre właściwości manewrowe połączone z silnym uzbrojeniem, dawały sporą przewagę już na starcie dla pilota siedzącego za sterami Mosquito. Samolot wymagał jednak dokładności przy budowie oraz wysokich norm dla używanych materiałów. W przeciwnym razie dochodziło do licznych awarii. Konstrukcja maszyny sięga swoimi korzeniami do samolotu de Havilland Comet Racer, będącego dwusilnikowym protoplastą późniejszego Mosquito. W latach trzydziestych tego typu maszyny były samolotami pokazowymi i wyścigowymi i stanowiły dodatkową reklamę dla nabywcy, jeśli ten posiadał swoją własną firmę. Po mocnym zastoju w rozwoju samolotach wojskowych w latach dwudziestych i w pierwszej połowie lat trzydziestych, w drugiej połowie lat trzydziestych doszło do pewnego ożywienia. Doświadczenie osiągnięte przy maszynie Comet Racer skłoniło firmę do złożenia propozycji będącej odpowiedzią na rządowe zamówienie P.13/36. Zakładało ono konstrukcję „dwusilnikowego średniego bombowca o światowym zasięgu”. Zapalnikiem, który uruchomił rozwój brytyjskiego lotnictwa, były poczynania Niemiec i ich otwarty rozwój lotnictwa wojskowego. Bardziej szczegółowe założenia taktyczno-techniczne mówiły, że: samolot miał mieć możliwość wyboru pomiędzy bardzo dużym zasięgiem lub bardzo dużym udźwigiem bomb, które będzie można wyrzucać podczas dużych przeciążeń. Podczas wszystkich operacji konieczne jest zredukowanie czasu spędzonego nad terytorium nieprzyjaciela do minimum, W związku z tym konieczna jest najwyższa z możliwych prędkość przelotowa. Wydaje się, że istnieje możliwość połączenia średniego bombowca, samolotu rozpoznawczego oraz maszyny ogólnego przeznaczenia w jednym projekcie z możliwością przenoszenia dwóch osiemnastocalowych torped.
Jakby tego było mało, ministerstwo oczekiwało solidnego uzbrojenia w tym rozważenia możliwości jego zdalnej obsługi. Zasięg miał wynosić 4830 km (3000 mil) przy założeniu wykorzystania dwóch trzecich mocy zainstalowanych silników. Gdy na horyzoncie pojawiły się rewelacyjne rzędowe silniki chłodzone cieczą Rolls-Royce Merlin projekt nabrał tempa. Rozmowa konstruktora z Air Marschalem Wilfredem Fremanem doprowadziła obu panów do konkluzji, że samolot powinien być uzbrojony w sześć-osiem luf oraz posiadać uzbrojenie obronne usytuowane być może w wieżyczce. Na konstrukcję wymaganą przez Ministerstwo Lotnictwa były nałożone jednak spore restrykcje związane z masą samolotu, więc de Havilland słynący z rewolucyjnych pomysłów zaproponował całkowitą likwidację uzbrojenia, co miało pozwolić zaoszczędzić nawet do jednej szóstej masy konstrukcji. Później poinformował zamawiających, że ich wymagania nie mogą być spełnione przy jedynie dwóch Merlinach, zatem by można je było zrealizować konieczne było obniżenie ładunku bomb do 1815 kg (4000 funtów). Jednocześnie oznajmił, że samolot ma być całkowicie wykonany z drewna. Wybuch drugiej wojny światowej spowodował ponowne silniejsze zainteresowanie projektem de Havillanda, który twardo obstawał przy swoim, choć jednocześnie zgodził się na kabinę z dwuosobową załogą, która siedziała obok siebie.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo Numer Specjalny 16