Most Pegaza
Krzysztof Kubiak
Most Pegaza
Nocą z 5 na 6 czerwca 1944 roku wojska alianckie przystąpiły do lądowania w Normandii. Forpocztą sił uderzeniowych były amerykańskie i brytyjskie wojska powietrznodesantowe. Spośród szeregu spektakularnych akcji szczególną sławę zdobył sobie rajd na mosty w Benouville, który przeprowadzili żołnierze 6. Dywizji Powietrzno-Desantowej.
Podczas inwazji w Normandii brytyjska 6. Dywizja Powietrzno-Desantowa (dowódca – generał major Richard Gale, 3., 5. i 6. Brygada Powietrznodesantowa) otrzymała zadanie zabezpieczenia wschodniego (lewego) skrzydła lądujących sił inwazyjnych. W tym celu wymieniony związek taktyczny opanować miał obszar leżący między rzeką Orne i kanałem Caen od zachodu, a rzeką Dives od wschodu. Podkreślić należy, że przeszkody wodne w postaci obu rzek i kanału utrudniały podciągnięcie odwodów niemieckich z kierunku wschodniego w rejon brytyjskiego odcinka lądowania w Normandii (plaża „Sword”), umożliwiając ponadto ewentualne zorganizowanie w ich oparciu silnej obrony. Dowództwo Sprzymierzonych traktowało Orne i kanał jako swoisty „zawias” umożliwiający zmianę kierunku działania sił lądujących z morza – po wdarciu się w głąb lądu w kierunku południowym miały one, właśnie pod osłoną obu wymienionych cieków wodnych, zmienić front i rozpocząć powiększanie przyczółka na wschód. Aby zrealizować powyższy zamysł operacyjny konieczne było osiągnięcie szeregu celów taktycznych, a wśród nich: zdobycie w stanie nieuszkodzonym mostów na kanale Caen i na rzece Orne, położonych w miejscowości Benouville (około 4 km w głąb lądu od nadmorskiego miasteczka Ousterhaim, jedyne mosty między wybrzeżem a miastem Caen) – działanie o kryptonimie „Deadstick”; opanowanie rejonu Merville ze wzgórzami dominującymi nad obszarami zalewowymi (pozostającymi pod wodą w czasie przypływu i zmieniającymi się w bagnistą równinę w czasie odpływu) oraz wyeliminowanie dyslokowanej tam baterii artylerii nadbrzeżnej (według informacji rozpoznawczych uzbrojeniem głównym dostosowanej do prowadzenia obrony okrężnej baterii miały być cztery haubice kalibru 150 mm, po zakończeniu działań okazało się, że w kazamatach rozmieszczono cztery armaty kalibru 100 mm); opanowanie terenu między Orne i Dives oraz zniszczenie pięciu mostów na drugiej z wymienionych rzek. Całość działań 6. Dywizji otrzymała oznaczenie kodowe operacja „Tonga”.
Mosty i brytyjskie plany
Jednym z zadań na poziomie taktycznym, stojącym przed brytyjskimi spadochroniarzami, było więc opanowanie mostów w Benouville. Na wschodnim krańcu tej miejscowości znajdował się most przez kanał Caen – morze, a około 500 m dalej na wschód kolejny most, tym razem spinający brzegi płynącej równolegle do kanału rzeki Orne. Zbudowany w latach 1837-1857 kanał ma 14 km długości, w 1944 roku miał 46 m szerokości i 8,2 m głębokości, przy wysokości ziemnych brzegów wynoszącej 1,8 m. Most przez kanał był jednoprzęsłowym mostem zwodzonym o konstrukcji całkowicie metalowej. Jego długość wynosiła 58 m, a szerokość 3,7 m (pas jezdni i kładka dla pieszych). Rzeka Orne w rejonie Benouville ma od 50 do 70 m szerokości i (w zależności od fazy pływu) przy średniej głębokości 2,7 m i wysokości brzegów wynoszącej 1,0-1,2 m. Most miał 110 m długości i 6,1 m szerokości (dwie jezdnie i kładki dla pieszych). Między mostami znajduje się pas podmokłego, pozbawionego zabudowań gruntu porosłego zaroślami. Zachodni przyczółek mostu na kanale przylega do miejscowości Benouville, po wschodniej stronie mostu na rzece znajdowało się kilka rozproszonych farm. Po zapoznaniu się z informacjami wywiadowczymi i materiałem fotograficznym dostarczonym przez rozpoznanie lotnicze, dowódca 6. Dywizji Powietrzno- Desantowej, gen. mjr. Gale, doszedł do wniosku, że jedynym sposobem działania gwarantującym uchwycenie obu mostów w stanie nieuszkodzonym jest zaskakujący szturm przeprowadzony przez piechotę przerzuconą w bezpośrednią bliskość obu obiektów na pokładach szybowców (czyli powtórzenie na dużo mniejszą skalę akcji Niemców z Eben Emael w 1940 roku). Do wykonania zadania wydzielona została, po konsultacjach dowódcy dywizji z dowódcą 6. Brygady Powietrzno-Desantowej (szybowcowej), brygadierem Hugh’em Kindersleyem, kompania D 2. batalionu powietrzno-desantowego Oxfordshire and Buckinghamshire Light Infantry 6. Brygady. Dowodził nią major John Howard, zastępcą dowódcy był kapitan Brian Priday. Kompania etatowo składała się z czterech plutonów strzelców, jednakże na potrzeby akcji opanowania mostów wzmocniono ją dwoma dodatkowymi plutonami z kompanii B tego samego batalionu oraz plutonem saperów ze składu 249th (Airborne) Field Company Royal Engineers (saperami dowodził kapitan Jock Neilson). Kompanię, podobnie jak resztę pododdziałów dywizji, poddano forsownemu treningowi. Szczególną uwagę zwracano przy tym na walkę w nocy w terenie zurbanizowanym oraz użyciu materiałów wybuchowych do wyburzeń. Przeprowadzono również dwa ćwiczebne szturmy przy wykorzystaniu mostów znajdujących się w Exeter na południowym – wschodzie Anglii, tak więc żołnierze byli świadomi tego, co będzie obiektem ich działań.
Szczegółowy plan taktyczny (w owym czasie nie wtajemniczono go w zamysł całej operacji) przygotowany przez majora Howarda, głównie w oparciu o zdjęcia z rozpoznania lotniczego zakładał, że trzy szybowce typu Horsa wylądują na lewym brzegu kanału, bezpośrednio przy moście w Benouville. Znajdowała się tam niewielka, podmokła łączka umożliwiająca posadzenie szybowców. Zauważyć w tym miejscu należy, że wybór szybowców wynikał przy tym z tego, iż ten sposób wejścia do walki, w odróżnieniu od desantu spadochronowego, eliminował groźbę rozproszenia lądujących sił. Kolejne trzy szybowce lądować miały na północ od zachodniego przyczółka mostu nad Orne. Zadaniem sześciu plutonów spadochroniarzy było zatem zaatakowanie mostów i ich obrońców, podczas gdy saperzy wykorzystaliby ów czas na usunięcie z konstrukcji spodziewanych materiałów wybuchowych. Newralgicznym elementem planu było lądowanie szybowców w wysoce niesprzyjających warunkach, na ograniczonej podmokłej przestrzeni. Dodatkowo, tydzień przed dniem D, analiza fotografii lotniczych wykazała, że Niemcy powbijali w grunt, na zachodnim przyczółku, grube pale lub słupy telegraficzne – tak zwane „szparagi Rommla”. Była to rutynowa działalność mająca ograniczyć ilość miejsc, w których mogłyby lądować szybowce, ale wykonalność całego planu Howarda stanęła wówczas pod znakiem zapytania. Po dodatkowych analizach zdecydowano się na rozwiązanie nad wyraz ryzykowne – założono mianowicie, że szybowce lądować będą między „szparagami”. W tej sytuacji przeszkody miały łamać im skrzydła (przy prędkości lądowania rzędu 150 km/h związane to było z bardzo poważnym zagrożeniem dla transportowanych żołnierzy i załogi, ale innego wyjścia nie znaleziono).
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 5/2011