MSBS-5,56

 


Jarosław Lewandowski


 

 
MSBS-5,56

 Czyżby wreszcie nowy polski karabin?

 

 I to nawet nie tyle nowy karabin, co cały „system” karabinów i karabinków, od razu w dwóch układach – klasycznym kolbowym i nowomodnym bezkolbowym. Na wstępie chcę zaznaczyć, że w niniejszym artykule nie będę stosował nomenklatury przyjętej w Polskiej Normie nr PN-V-01016, z jej „karabinkami maszynowymi”, „sub-karabinkami” i tym podobnymi potworkami językowymi. Redakcja Strzału stała i stać będzie na niewzruszalnych pozycjach tradycyjnej nomenklatury bronioznawczej, gdzie „karabinek” to skrócona wersja karabinu, a nie broń „przystosowana z reguły do strzelania amunicją pośrednią” – jak tego chcą autorzy wspomnianej PN. Uff... musiałem to z siebie wyrzucić.

 
 


Przedstawicieli naszej Redakcji – w osobach Leszka Erenfeichta i wyżej podpisanego – zaproszono do wyrażenia swoich uwag na etapie tworzenia analizy operacyjno-technicznej do założeń nowej broni, co potraktowaliśmy jako miłe wyróżnienie. Tym milsze, że wiele przez nas proponowanych rozwiązań znalazło swoje miejsce w finalnym projekcie.

Debiut MSBS-5,56
Prace nad nową bronią trwają już równo rok, jednocześnie w Zakładzie Konstrukcji Specjalnych Instytutu Techniki Uzbrojenia Wydziału Mechatroniki warszawskiej Wojskowej Akademii Technicznej oraz w Fabryce Broni „Łucznik” z Radomia. W połowie grudnia pokazano publicznie (no, prawie publicznie, bo pokaz był zamknięty) pierwsze makiety nowej broni – wówczas to na Wydziale Mechatroniki WAT odbyło się seminarium naukowo-techniczne „Wyniki pierwszego etapu projektu rozwojowego nad polskim Modułowym Systemem Broni Strzeleckiej kalibru 5,56 mm (MSBS- 5,56)”. Podczas tego seminarium po raz pierwszy zaprezentowano dwa karabiny standardowe, będące prekursorami Modułowego Systemu Broni Strzeleckiej kalibru 5,56 mm (MSBS-5,56). Makiety wykonano z tworzywa sztucznego, metodą tak zwanego wydruku trójwymiarowego – miło, że polskie ośrodki badawcze mogą się już posługiwać najnowszymi technikami projektowania, co na pewno znacznie przyspiesza prace i pozwala na omijanie niektórych raf. Wraz z modelami karabinów pokazano także celownik termowizyjny CTS-1, wspólne dzieło naukowców z Instytutu Optoelektroniki WAT i inżynierów z PCO – reklamowany jako „pierwszy polski”, co nie do końca jest zgodne z prawdą, za to prawdopodobnie pierwszy polski produkowany seryjnie (choć na seminarium pokazano model jeszcze przedprodukcyjny – produkcja seryjna ma dopiero ruszyć za kilka miesięcy). Celownikami termowizyjnymi polskiej produkcji zajmiemy się niebawem, bo są to bardzo interesujące i nowatorskie konstrukcje, na razie pozostańmy przy karabinach. W seminarium uczestniczyli niemal wszyscy najważniejsi polscy uzbrojeniowcy, a także przedstawiciele Departamentu Badań na Rzecz Bezpieczeństwa i Obronności Państwa Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Zarządu Planowania Strategicznego i Zarządu Szkolenia Sztabu Generalnego WP, Dowództwa Wojsk Lądowych, Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych – w tym oczywiście także Szefostwa Służby Uzbrojenia i Elektroniki IWSZ, Departamentu Polityki Zbrojeniowej, Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia, Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia, Fabryki Broni „Łucznik” oraz Grupy Bumar. Byli także liczni przedstawiciele prasy militarnej i technicznej. Seminarium zaszczycili swą obecnością zastępca rektora-komendanta WAT, płk dr Tadeusz Szczurek i dziekan WMT, prof. dr hab. inż. Radosław Trębiński. Spotkanie prowadził szef projektu, płk dr inż. Ryszard Woźniak, a prezentacja „demonstratorów technologii” spoczęła na barkach dwóch młodych inżynierów, głównych konstruktorów nowej broni – ppłk dr inż. Mirosława Zahora z WAT (układ klasyczny) oraz mgr inż. Krzysztofa Kozieła z FB (układ bezkolbowy). Po referatach wywiązała się dyskusja, która dość szybko zboczyła z głównego tematu spotkania na zagadnienia pokrewne i ogólniejsze – charakterystyczne były pierwsze słowa pierwszego dyskutanta, w randze pułkownika: „- Co prawda na broni strzeleckiej się nie znam, a ostatni raz strzelałem nie wiem już nawet kiedy, ale...”. Współczuję naszym uzbrojeniowcom-naukowcom, którzy muszą gołą głową przebijać się przez mur ignorancji, indolencji urzędniczej i – jak to ujął nieoczekiwanie trafnie jeden z polityków – imposybilizmu ogarniającego wszystkie dziedziny życia w naszym kraju, gdzie nadal najprostsze sprawy urastają do rangi problemów. Trzymam kciuki, żeby tym razem udało się pokonać wszystkie przeszkody, znaleźć źródła finansowania i dokończyć ten niezwykle potrzebny polskim siłom zbrojnym i polskiemu przemysłowi zbrojeniowemu projekt. Żebyśmy mieli dobrą, polską broń strzelecką własnej konstrukcji. To tak piękna wizja, że aż nierealna – ale miejmy nadzieję, że się wreszcie ziści.

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 1/2009

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter