Na drodze do PZL-37 Łoś


Edward Malak


 

 

 

 

Na drodze do PZL-37 Łoś

 

 

 

Na podstawie nieznanych dotąd materiałów archiwalnych Ministerstwa Spraw Wojskowych oraz relacji konstruktorów samolotu bombowego PZL-37 Łoś autor rekonstruuje proces podjęcia decyzji dotyczących jego budowy. Prezentuje charakterystyki techniczne tego samolotu, porównuje go ze współczesnymi samolotami europejskimi podkreślając oryginalność i nowoczesność rozwiązań technicznych.

 

 

Nowy program rozbudowy lotnictwa szefa Departamentu Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych, płk. dypl. inż. pil. Ludomiła Rayskiego, z października 1932 r. niewątpliwie ani nie pojawił się przypadkowo, ani też nie został nieprzychylnie przyjęty przez władze zwierzchnie. Przeciwnie, odpowiednio przepracowany najwyraźniej stał się urzędowym fachowym zaczynem działań wiodących do rekonstrukcji lotnictwa wojskowego w Polsce.
W ciąga miesiąca listopada (1932 r. – E.M.) odbyły się u Pana I Wiceministra konferencje na temat aktualnych zagadnień lotniczych.
W konferencjach udział wzięli:

  • Pan I Wiceminister Spr.Wojsk. gen. Fabrycy i jego zastępca p. gen. Kasprzycki,
  • Pan II Wiceminister gen. Składkowski,
  • Pan Szef Sztabu gen. Gąsiorowski,
  • Z-ca Szefa Sztabu gen. Zamorski,
  • referował – płk Rayski.

Po przedstawieniu przez płk. Rayskiego stanu lotnictwa w Polsce, Rosji i Niemczech, na podstawie jego wniosków... zapadła m.in. decyzja o budowie prototypu płatowca bombardującego o średniej nośności. Przyjęto przy tym, że będzie ona zrealizowana w czasie trzyletniego okresu: od 1 kwietnia 1933 r. do 31 marca 1936 r. Biorąc za punkt wyjścia jedynie pojedyncze postanowienia w sprawie budowy bombowca trudno byłoby ustalić, jak wyobrażano sobie wówczas przyszły samolot. W połączeniu jednak z informacjami, jakie zawiera nieopublikowane dotąd opracowanie Departamentu Aeronautyki, ukończone w październiku 1932 r. i najprawdopodobniej wówczas też przekazane szefowi Sztabu Głównego, podjąć można jak się zdaje, próbę udzielenia częściowej odpowiedzi, jakim wymaganiom odpowiadać miał sprzęt przeznaczony dla lotnictwa bombowego. W opracowaniu Departamentu Aeronautyki czytamy m.in. Wobec coraz potężniejszych środków obrony przeciwlotniczej nie jestem na razie w stanie zaproponować należytego kierunku rozbudowy tego lotnictwa.
Są dwie możliwości:
a) duże drogie maszyny (około 600 000 zł sztuka), wielomotorowe, stosunkowo wolne (220 km/godz.), zabierające wielki tonaż, którego duży procent zostanie zużyty na uniesienie pokaźnej ilości karabinów maszynowych dla obrony własnej,
b) maszyny stosunkowo małe, jednomotorowe, tanie (około 160 000 zł) bardzo szybkie, zupełnie słabo uzbrojone, których obrona polegałaby właściwie na szybkości...

Mimo ujawnionych wahań w kwestii wyboru odpowiedniego typu maszyny bombowej nowego typu, autor opracowania (mógł być nim tylko płk L. Rayski), optował w pewnej mierze za ciężkim bombowcem. Stanowisko to jest właściwie zrozumiałe. Rzecz w tym, że szkicowany już w tym czasie samolot liniowy konstrukcji inż. Stanisława Praussa, pod pewnymi względami odpowiadał cechom, jakie miał posiadać lekki bombowiec. W tej sytuacji budowa dwóch różnych z przeznaczenia, a pod względem technicznym podobnych maszyn, byłaby nieuzasadniona.

Pozostawał zatem ciężki samolot bombardujący. Zważywszy na jego planowany bardzo wysoki koszt z jednej strony, z drugiej zaś na szczupły przecież budżet lotnictwa, ewentualna decyzja o zleceniu budowy takiego samolotu musiała jednak budzić wątpliwości. Nie był od nich wolny i płk Rayski, który przedstawił je w następujący sposób: W wypadku zarządzenia rozbudowy (...) (lotnictwa bombowego – E.M.) będzie musiał Departament dostać wyraźne dyrektywy, gdyż sprzęt ten będzie nadzwyczaj drogi…

Jak widać zaprezentowane w październiku 1932 r. przez Rayskiego uwarunkowania budowy samolotu bombowego, przedstawione, jak można się domyślać, przez niego w podobny sposób na konferencjach w listopadzie 1932 r., stawiały naczelne władze wojskowe przed niełatwym do rozwiązania dylematem. Raz, że nie było konkretnej propozycji dotyczącej typu samolotu bombowego, dwa – szło o bardzo kosztowny samolot, a przecież ogarnięty w tym czasie ciężkim kryzysem gospodarczym kraj nie miał żadnych możliwości wydatniejszego podniesienia budżetu sił zbrojnych ani wówczas, ani też w najbliższych latach. W tej sytuacji doszło, jak można oceniać, do wypracowania kompromisowej formuły przyszłego bombowca. Postanowiono przystąpić do opracowania samolotu o średniej nośności, a więc zapewne mniejszego i mniej kosztownego od opisanego przez Rayskiego ciężkiego bombowca. Jednocześnie zaś prawdopodobnie przewyższającego udźwigiem szybki, mały bombowiec. Było to wprawdzie dosyć mgliście określone kryterium, zważywszy jednak, że na całym świecie w tym czasie zaczęły się pojawiać symptomy wielkiego przełomu w konstrukcji samolotów, w tym także i wielosilnikowych, było rzeczą słuszną, że nie narzucono Departamentowi Aeronautyki żadnego wyraźnie określonego wymagania taktyczno-technicznego dla tego typu samolotu. 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 5/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter