Nie tylko Abrams. Projekty perspektywicznych czołgów opracowane w Stanach Zjednoczonych

Damian Ratka
Prace nad perspektywicznymi konstrukcjami czołgów, następcami M1 Abrams, rozpoczęto w Stanach Zjednoczonych już w latach 80. Działo się tak na bazie niepokojących doniesień wywiadowczych związanych z nowymi czołgami opracowywanymi w ZSRR. Obecnie wiadomo, że te doniesienia były bliskie prawdy, sowieckie ośrodki faktycznie pracowały nad takimi projektami jak Obiekt 490/490A Buntar, Obiekt 477/477A Bokser/Mołot czy Obiekt 477A1 Nota. W wyścigu pancernym uczestniczyły także państwa NATO, w tym Stany Zjednoczone.
Kiedy projektowano czołg podstawowy M1, bardzo racjonalnie zadecydowano, że wóz zostanie nie tylko zaprojektowany jako podatny na przyszłe modernizacje, ale także wzorowane na przemyśle lotniczym udoskonalenia w formie tzw. Block’ów. Te mogły służyć do poprawy możliwości także wozów starszych wersji.
Początkowo wiele z ulepszeń opracowywano nie w ramach jednego spójnego programu, lecz jako pojedyncze projekty nadające się do implementacji w już zbudowanych pojazdach. Główne prace koncentrowały się na modernizacji przedziału napędowego, chociażby w ramach program TMEPS (Transverse Mounted Engine Propulsion System), gdzie turbina gazowa AGT1500 zostałaby zamontowana poprzecznie, a nie wzdłużnie w kadłubie czołgu ( wygospodarowana wolna przestrzeń miała posłużyć do montażu pomocniczej jednostki prądotwórczej lub dodatkowego izolowanego od załogi i bezpiecznego magazynu amunicji dla armaty z około 10 nabojami). Inne proponowane zmiany zakładały kolejne ulepszenia w opancerzeniu, możliwość szybszego uzupełniania paliwa, ulepszone wytwornice dymu. Rozważano również udoskonalenia systemu kierowania ogniem, redukcje widma cieplnego i elektromagnetycznego czołgu, czy wymianę zawieszenia. Były to propozycje zmia najbardziej pożądanych przez użytkownika, lecz traktowane jedynie jako ulepszenia dla już istniejącej konstrukcji. Doniesienia wywiadu na temat projektów nowych czołgów radzieckich, kazały szukać innych rozwiązań, także w obrębie układu konstrukcyjnego wozu.
Już na początku lat 80. TACOM (Tank Automotive Command) zadecydowało, że rozsądnym będzie rozwijać tego typu projekty na nowym podwoziu czołgu M1. W roku 1980 zainicjowano program TTB (Tank Test Bed), jego celem były prace badawczo-rozwojowe nad nowymi zaawansowanymi rozwiązaniami technicznymi i technologicznymi, które mogłyby posłużyć do opracowania i wdrożenia do służby czołgu nowej generacji już w latach 1988-1996.
Opracowano bazujący na przeprojektowanym kadłubie czołgu M1, częściowo funkcjonalny demonstrator technologii. Załoga tym razem liczyła trzy osoby, umieszczona została w pancernej kabinie z przodu kadłuba i była w pełni odizolowana od reszty pojazdu. Takie rozwiązanie w sposób oczywisty miało jeszcze bardziej poprawić jej przeżywalność, nawet w stosunku do konwencjonalnego czołgu M1, dobrze przygotowanego pod tym względem także według obecnych standardów. Przed kabiną znajdował się masywny moduł pancerza specjalnego chroniący przód pojazdu. Wieża natomiast była bezzałogowa i w pełni zautomatyzowana, uzbrojona w zmodyfikowaną armatę gładkolufową M256 kalibru 120 mm oraz sprzężony z nią karabin maszynowy M240 kalibru 7,62mm.
Zmechanizowany mechanizm ładowania armaty został umieszczony pod wieżą i mieścił aż 44 scalone naboje kalibru 120 mm w standardzie NATO. Sam mechanizm opracowany został przez firmę Meggitt Defense Systems specjalizującą się w różnego rodzaju zmechanizowanych układach dosyłania amunicji do uzbrojenia pokładowego, zarówno statków powietrznych jak i lądowych pojazdów bojowych. W trakcie testów mechanizm bez usterek był wstanie przeprowadzić ponad 66 tysięcy cykli ładowania.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 1/2017