Dodatkowo niemiecka armia była w maksymalnym stopniu wyposażona w najnowocześniejszą technikę, a nasze wojska nie zdążyły się przezbroić, a tam gdzie zdążyły – nie opanowały nowego uzbrojenia i sprzętu w dostatecznym stopniu. W rezultacie tego wróg, mający ogromną liczebną i jakościową przewagę, z łatwością zniszczył przestarzałe radzieckie lotnictwo i łatwopalne czołgi z symbolicznym opancerzeniem, nie bacząc na masowe bohaterstwo dowódców i czerwonoarmistów, mających na trzech jeden karabin. Stalin porozmyślawszy w wolnym czasie, określił historyczną prawidłowość o niegotowości z zasady pokojowo nastawionych narodów do wojny: Zainteresowane w nowej wojnie agresywne narody, jako narody, przygotowujące się do wojny w przeciągu długiego okresu czasu i systematycznie zwiększające do tego siły i środki, bywają z zasady – i powinny być – lepiej przygotowane do wojny, niźli narody pokojowo nastawione, nie zainteresowane w nowej wojnie. Jeszcze jedna przyczyna: Stalina o niebezpieczeństwie uprzedzali praktycznie wszyscy – od głów państw, do przechodzących na jego stronę, ale on im nie dawał posłuchu, Stalin uwierzył Hitlerowi (w drugim wariancie, bał się panicznie) i starał się go nie prowokować. Hitler pomimo to dał się sprowokować, ale Wódz Wszystkich Narodów, czy to nie domyślając się, czy to ze strachu, nie wprowadził w armii gotowości bojowej. I jak twierdzi marszałek A. M. Wasilewski: W rezultacie spóźnionego wprowadzenia gotowości bojowej Siły Zbrojne ZSRR przystąpiły do walki z agresorem w znacznie mniej dogodnych warunkach i były zmuszone pod naporem przeciwnika cofać się w głąb kraju. Chociaż zdaniem byłego szefa Sztabu Generalnego, jest jedna subtelność: …przedwczesna gotowość bojowa Sił Zbrojnych może wyrządzić nie mniejszą szkodę, niż spóźnienie się z nią. Marszałek elementarnie zamienił tu pojęcia. Stopień gotowości bojowej, ustanowiony dla oddzielnych związków – to jedno, a gotowość bojowa Sił Zbrojnych – to zupełnie co innego. Gotowość bojowa – stan, określający stopień przygotowania wojsk do wypełnienia nałożonych na nie bojowych zadań. Gotowość bojowa zakłada określone ukompletowanie związków, oddziałów, okrętów i pododdziałów stanem osobowym, uzbrojeniem i bojową techniką; istnienie niezbędnych zapasów materiałowych środków; utrzymanie w sprawności i gotowości do użycia dysponowanej broni i bojowej techniki; wysokie bojowe i polityczne przygotowanie wojsk, przede wszystkim polowe, morskie i powietrzne wyszkolenie stanu osobowego; bojową sprawność związków, oddziałów, pododdziałów; niezbędne przygotowanie dowódczych kadr i sztabów; twardą dyscyplinę i organizację stanu osobowego wojsk i floty, a także czujne pełnienie bojowych dyżurów. Stopień gotowości bojowej wojsk w czasie pokoju winien umożliwić ich terminowe rozwinięcie i wstąpienie w wojnę; skuteczne odparcie niespodziewanego napadu przeciwnika i wykonanie na niego mocnych uderzeń. Co z tego wyżej wymienionego może być przedwczesne? Każdy nowy rok szkoleniowy w Armii Radzieckiej zaczynał się rozkazem ministra obrony, zobowiązującym do wzmacniania i powiększania gotowości bojowej. Teoretycznie – jest to zasadnicze zajęcie wszystkich żołnierzy służących w czasie pokoju. Nawet jeśli armia składa się z dziesięciu żołnierzy i jednego oficera, wyposażonych w karabiny bez amunicji, oni powinni być gotowi do walki, maksymalnie wykorzystując posiadane możliwości dla zadania strat przeciwnikowi: studiować dywersyjną taktykę, walkę na bagnety i wręcz, działania nocne, nieprzerwanie doskonalić wyszkolenie polowe, czytać regulaminy i pełnić służbę dyżurną, chodzić w szyku i dziarsko śpiewać pieśni. Ogólnie oni powinni być w gotowości bojowej, to jest – gotowi do wykonywania bojowych zadań. A zatem gotowość bojowa jest zasadniczym elementem bojowej gotowości wojsk i najważniejszym warunkiem osiągnięcia zwycięstwa. Komu jest potrzebna trzymilionowa armia, jeśli w krytycznym dla kraju momencie, ona przezbraja się lub oswaja technikę w nadziei, że polityczne kierownictwo odsunie wojnę do tego momentu, kiedy generałowie będą do niej gotowi. Przedwczesnej gotowości bojowej sił zbrojnych nie ma, tak jak nie ma mięsa jesiotra drugiej świeżości. A jeśli w armii nie ma gotowości bojowej – żołnierzom do ręki karabinu się nie daje, żeby się nie poranili, a oficer nie umie czytać mapy i nie wie, czym zajmują się jego żołnierze i ilu ich w pododdziale być powinno – żadnymi dyrektywami, ani przedwczesnymi, ani spóźnionymi, w gotowość bojową jej nie wprowadzisz. Stąd pojawia się pytanie, którego radzieccy historycy nie śmieli nawet sformułować: na ile była efektywna najbardziej postępowa w świecie gospodarka socjalistyczna? Czy tak mądra i bezbłędna była nasza Komunistyczna Partia, organizator i inspirator wszystkich naszych zwycięstw i jej generalny sekretarz, tak lubiący pracować z kadrami? Jaki był stopień bojowego przygotowania niezwyciężonej i legendarnej Armii Czerwonej w momencie wybuchu wojny? Na ile była mocna armia, jaki był w rzeczywistości porządek, chociażby w wojskach pancernych? Nawet przy pobieżnym przyjrzeniu się poraża kolosalna niezgodność między poniesionymi w latach trzydziestych ubiegłego wieku wysiłkami na wzmocnienie mocy obronnej państwa robotników i chłopów, środkami materialnymi, poniesionymi na marksistowsko-leninowski raj ofiarami, górami wyprodukowanej broni i techniki i mizernością uzyskanych rezultatów. Kiedy po dwuletnim okresie obustronnie owocnej współpracy, hitlerowskie Niemcy wiarołomnie napadły na ZSRR, Wehrmacht dysponował 5262 czołgami wykonanymi przez niemiecki przemysł zbrojeniowy i około 2000 zdobycznych czołgów francuskich. Do realizacji planu „Barbarossa” wydzielono niewiele ponad 3800 czołgów. Ciężkich Pz IV Niemcy zdołali skierować 439 sztuk, średnich Pz III – 965 sztuk, wszystkie pozostałe czołgi to były lekkie i bardzo lekkie wozy bojowe, w tym 410 czołgów Pz I uzbrojonych tylko w karabiny maszynowe. Z ogólnej liczby czołgów przeznaczonych do działań na Wschodzie 354 wozy bojowe do września 1941 roku znajdowały się w Niemczech, w rezerwie naczelnego dowództwa. Obok tego, w składzie dywizjonów i kompanii wsparcia było 246 samobieżnych dział szturmowych StuG III, około 140 samobieżnych dział przeciwpancernych PzJag I i dwadzieścia samobieżnych dział 150 mm. Uwzględniać wozów bojowych sojuszników Niemiec, w tym momencie nie należy, ponieważ ani jeden z nich 22 czerwca nie napadł, ani niespodziewanie, ani wiarołomnie na ZSRR, aż do momentu kiedy J. W. Stalin prewencyjnymi bombardowaniami nie przekonał ich do przyłączenia się do Adolfa Hitlera.
Miłujący pokój ZSRR 22 czerwca 1941 roku miał 25 500 czołgów, w tym: 1861 wozów bojowych nie mających sobie równych pod względem taktyczno-technicznych charakterystyk KW i T-34 z opancerzeniem niewrażliwym na ogień ówczesnej artylerii przeciwpancernej i polowej średnich kalibrów, 481 przestarzałych, ale pomimo wszystko przewyższających dowolną technikę wroga, niezawodnych i dobrze dopracowanych, średnich czołgów T-28, około 1300 lekkich, ale pomimo to uzbrojonych w 45 mm armatę, T-26, BT-7 i BT-7M, a także 3258 wyposażonych w armaty samochodów pancernych. Przy czym 15 687 czołgów (wśród nich 1600 T-34 i KW), było rozmieszczonych w zachodnich przygranicznych okręgach wojskowych. Niech będzie, że około 2500 sztuk z tych wozów bojowych było zaliczonych do 3 i 4 kategorii, to jest potrzebowało średniego i kapitalnego remontu. Pomimo wszystko radziecka liczebna przewaga na Zachodzie była czterokrotna. Była u nas jeszcze taka znakomita maszyna, skonstruowana przez N. A. Astrowa na bazie czołgu T-38 – lekki, szybkobieżny, manewrowy, opancerzony i uzbrojony w karabin maszynowy, artyleryjski ciągnik T-20 Komsomolec. Był on przeznaczony do holowania przeciwpancernych i pułkowych armat, ale mógł być też wykorzystany, i był wykorzystywany, w charakterze tankietki uzbrojonej w karabin maszynowy. U Niemców na ogół był on zaliczany do czołgów. Takich ciągników, mało w czym ustępujących czołgom Pz I, wyprodukowano 7780. (Najbardziej interesujące w tym wszystkim jest to, że na pytanie, ile czołgów było w Armii Czerwonej, precyzyjnej odpowiedzi nie ma. Badacze przedstawiają różne dane, odsyłając nas do najbardziej dokładnych archiwalnych dokumentów, ale różnią się między sobą nie o dziesiątki, ale tysiące wozów bojowych. Na przykład: statystyczne zestawienie Sztabu Generalnego Rosji w rubryce „Było w uzbrojeniu” 22 czerwca 1941 roku podaje liczbę 22 600 czołgów (na bazie analizy archiwalnych materiałów i obliczeń z tym związanych); praktycznie tyle samo czołgów – 22 531 – było według „Informacji o zasadniczych wskaźnikach planu mobilizacyjnego 1941 roku i zabezpieczeniu zgodnie z nim Armii Czerwonej”, tyle tylko, że ten stan przedstawiono na 1 stycznia 1941 roku; Instytut Historii Wojskowej Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej publikuje „Ogólny wykaz liczebnego i jakościowego stanu czołgowego parku RKKA na 1 czerwca 1941 roku” – 23 106 czołgów; historyk M. I. Mieltjuchow podaje „Liczbę czołgów w Armii Czerwonej” na 1 czerwca 1941 roku – 25 508. Tym samym, całe niemieckie grupy pancerne mieszczą się w naszym błędzie statystycznym!) A przecież marszałek S. K. Timoszenko w swoich „Rozważaniach” na ręce Stalina i Mołotowa prognozował, że wrogowie rozwiną przeciwko ZSRR 10 550 czołgów i pomimo to zamierzał walczyć na obcym terytorium. Tyle tylko, że samodzielnie, bez rady Wodza, nie mógł określić, co lepsze: mocnym uderzeniem opanować Kraków i w pierwszym etapie wojny odciąć Niemcy od bałkańskich państw i pozbawić je najważniejszych ekonomicznych baz, czy pomimo wszystko na początku dokonać porażenia niemieckiej armii w obrębie wschodnich Prus i opanować te ostatnie. Przy takim stosunku sił Armia Czerwona, wydawałoby się, była w stanie rozwałkować na cienki placek każdego przeciwnika. Aby zapobiec agresji, wystarczyło tylko, w miejsce tego, aby chować się po lasach, ustawić tę masę czołgów wzdłuż niemieckiej granicy. Jednak wyszło odwrotnie: w końcu 1941 roku Niemcy zdobyli Mińsk, Tallin, Rygę, Smoleńsk, Kijów, wtargnęli na Krym, stanęli u wrót Moskwy i Leningradu. Niechętnie wspominając swoje miażdżące porażki i rozmyślając nad ich przyczynami, radzieccy najważniejsi dowódcy wojskowi wymownie rozkładają ręce, powiadając: historia dała nam za mało czasu, a większość naszych czołgów była przestarzała. Nie mówiąc o tym, że to – nie cała prawda, dowódcy w pełni dają do zrozumienia, że przestarzały – nie znaczy niezdolny do boju. Nie jest zrozumiale, co przeszkadzało przestarzałym czołgom strzelać i zadawać straty przeciwnikowi.
![](files/artykuly/tw_historia/98_twh_2011_02/4.png)