Niewidzialne okręty. Korwety typu VISBY


Marcin Chała


 

 

 

 

Niewidzialne okręty

 

 

Korwety typu VISBY

 

 

 

Tegoroczna edycja konferencji MAST Europe odbyła się w Gdańsku. Dzięki zabiegom jej organizatorów mieliśmy możliwość – po raz pierwszy w Polsce – zobaczenia z bliska „niewidzialnej” korwety typu Visby. Nyköping, bo o niej mowa, jest do tego jedną z dwóch jednostek serii doprowadzonych do docelowego standardu wyposażenia i uzbrojenia. O okrętach, rozpalających niegdyś wyobraźnię dzięki swej sylwetce i możliwościom, oraz o tym, co zostało z ambitnych planów i oczekiwań ich twórców, piszemy poniżej.

 

 

Szwecja jako kraj neutralny, nie wchodzący w skład żadnego z bloków ani sojuszy militarnych, musiała utrzymywać siły zbrojne dostosowane do realizowania działań obronnych na własnym terytorium z uwzględnieniem jego specyfiki. W przypadku Marinen, czyli marynarki wojennej, oznaczało to potrzebę posiadania okrętów mogących swobodnie operować na płytkich i skomplikowanych nawigacyjnie wodach oblewających wybrzeże Szwecji, wykonujących zadania zwalczania okrętów nawodnych i podwodnych. W 1958 r. zaprezentowano koncepcję tzw. małej floty, w skład której wejść miały przede wszystkim niewielkie i szybkie jednostki uderzeniowe, trałowe i okręty podwodne, których parametry taktyczno-techniczne dostosowane byłyby do operowania na płytkich wodach przybrzeżnych najeżonych licznymi mieliznami i spłyceniami. W ramach tych założeń powstała m.in. rodzina udanych jednostek uderzeniowych typu Spica – łącznie 24 okręty czterech różnych typów 1 . Ostatnim jej ogniwem jest pięć korwet powstałych w ramach programu YS 2000, które obecnie znane są jako typ Visby.

 

Historia
Już na początku lat 80. dowództwo Marinen wystosowało zapytanie dotyczące możliwości zamówienia i zbudowania w krajowej stoczni w pełni uniwersalnych jednostek zdolnych do realizowania całego spektrum zadań, przede wszystkim zwalczania celów na- i podwodnych oraz min, przy jednoczesnym ograniczeniu własnych pól fizycznych. W wyniku tego zapytania w 1985 r. rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę studia mające na celu określenie możliwości wykorzystania technik stealth w przyszłych generacjach okrętów nawodnych. Dwa lata później opracowano wstępny projekt jednostki eksperymentalnej, która miała stać się pływającym laboratorium, umożliwiającym gruntowne przetestowanie w warunkach rzeczywistych różnych metod ograniczania własnych pól fizycznych przy jednoczesnym poprawieniu możliwości bojowych. Efektem tych prac był dość egzotyczny projekt poduszkowca bocznościennego Smyge (trudnowykrywalny). Kontrakt na jego budowę podpisano w czerwcu 1989, zaś wodowanie odbyło się 14 marca 1991 r. Przy wyporności pełnej 140 t miał on wymiary 30,4×11,4×1,9 (0,7 na poduszce) m i osiągał prędkość maksymalną powyżej 40 w. Kolejne 3 lata były dla tej jednostki niezwykle pracowite. Sprawdzono na niej wiele rozwiązań, które zastosowano na różnych okrętach, nie tylko Marinen, jak np. materiały kompozytowe, pędniki strugowodne nowej generacji, a także ukrycie uzbrojenia wewnątrz kadłuba.

Prace studialne nad nowymi jednostkami rozpoczęto już w 1993 r., gdy emocje po zimnej wojnie wciąż były gorące, a u podstaw wymagań legły doświadczenia z jej końcowego okresu, kiedy to wody terytorialne Szwecji były regularnie „odwiedzane” przez okręty podwodne ZSRR. Stąd też jednym z głównym wymagań było wyposażenie nowych jednostek w efektywny system hydrolokacyjny zdolny do wykrywania i śledzenia obiektów w tak trudnym akustycznie akwenie jak Bałtyk.

Początkowo szwedzcy inżynierowie zafascynowani wynikami prób Smyge’a poważnie rozważali wykorzystanie układu poduszkowca bocznościennego. Szybko okazało się jednak, że ma on wiele ograniczeń, a najpoważniejszym z nich jest wyporność, której rozsądnym limitem było 300 t. Przekroczenie tej wartości, zwiększa- ło bowiem zapotrzebowanie na moc, co wymuszało instalację silniejszego i znacznie cięższego układu napędowego, co z kolei prowadziło do lawinowego wzrostu masy. Stąd też ostatecznie zdecydowano się na układ jednokadłubowy.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter