Nowe uzbrojenie „powietrze-ziemia” na salonie Zhuhai


Tomasz Szulc


 

 

 

 

Nowe uzbrojenie „powietrze-ziemia”

 

na salonie Zhuhai

 

 

 

Ubiegłoroczny salon lotniczy Airshow China w Zhuhai był okazją do prezentacji wielu nowości chińskiego przemysłu, głównie sektora obronnego. Najwięcej niespodzianek przygotowali konstruktorzy sprzętu obrony przeciwlotniczej (patrz NTW 12/2012). Drugą pod względem liczby nowości kategorią uzbrojenia i sprzętu wojskowego okazało się precyzyjne uzbrojenie lotnicze „powietrze-ziemia”.

 

Chińskie lotnictwo długo nie dysponowało żadnym kierowanym uzbrojeniem „powietrze- ziemia”. Do połowy lat 60. ub. wieku nie było to zresztą niczym wyjątkowym, ale potem z roku na rok opóźnienie względem światowej średniej stawało się coraz większe i bardziej oczywiste. Pierwszą chińską bronią tej kategorii stał się pocisk C-601, czyli wariant radzieckiej rakiety przeciwokrętowej P-15. C-601 zaczął trafiać do jednostek liniowych w połowie lat 80., ale jego nosicielami mogły być tylko bombowce H-6, czyli relatywnie nieliczne kopie radzieckich Tu-16. Następny pocisk tej klasy to YJ-8 (C-801), który z kolei był kopią francuskiego AS39 Exocet, a jego pierwszym nosicielem (od 1988 r.) stał się samolot uderzeniowy JH-7. Pociski tego ostatniego typu są konsekwentnie modernizowane i doskonalone do dziś, powstały także ich lżejsze i mniejsze wersje C-704 i C-701. Z niezbyt jasnych powodów nie próbowano uzbrajać we wspomniane pociski pozostających w użyciu samolotów innych typów, np. Q-5 i J-7. Natomiast podobne do nich rozmiarami lotnicze JJ/TL-6B i JJ/TL-10A, których makiety pokazano w 2005 r., nie doczekały się najpewniej nawet budowy prototypów. Zupełnie niedawno rozpoczęto próby wojskowe pocisków C-705, odpalanych z H-6. Przypominają one amerykańskie SLCM (BGM-109), ale mają zasięg poniżej 300 km i służą w pierwszej kolejności do zwalczania celów morskich.

Radykalną poprawę sytuacji dał dopiero import z Rosji samolotów Su-27 i Su-30MKK wraz z bogatym zestawem uzbrojenia. W jego skład wchodziły też pociski „powietrze-ziemia” Ch-29, Ch-31, Ch-59M oraz bomby precyzyjne kilku typów. Spośród pocisków w Chinach podjęto, jak dotąd, próbę skopiowania tylko Ch-31.

W ciągu ostatniej dekady demonstrowano natomiast liczne makiety bomb precyzyjnych naśladujących niemal wszystkie konfiguracje podobnego uzbrojenia stworzonego wcześniej na świecie, ale – jak do tej pory – tylko jedna z nich wydaje się stanowić uzbrojenie samolotów liniowych (a co najmniej trwają jej zaawansowane próby). Chodzi
o bombę LT-2 o masie 500 kg, bardzo przypominającą radziecką KAB-500Ł (główna różnica polega na zastosowaniu znacznie większych, prostokątnych stateczników).

Airshow China 2012 przyniósł liczne nowości tak wśród pocisków „powietrze-ziemia”, jak i bomb korygowanych/kierowanych.

 

Pociski kierowane
Największą – dosłownie i w przenośni – niespodzianką w kategorii kierowanych rakiet „powietrze- ziemia” był niewątpliwie pocisk CM-400AKG. Pierwsze informacje o nim podano wprawdzie już podczas salonu lotniczego w Dubaju w 2011 r., ale sugerowały one, że chodzi o nową wersję pocisku C-802. Tymczasem ujawniona w Zhuhai rakieta nie ma z C-802 nic wspólnego. Jest to naddźwiękowy pocisk napędzany paliwem stałym, wyposażony w cztery niewielkie powierzchnie nośne i cztery stery. Półoficjalnie potwierdzono, że jest on „technicznie spokrewniony” z pociskiem „ziemia-ziemia” SY-400, który jest z kolei próbą znalezienia nowego zastosowania dla odrzuconego konkurenta przeciwlotniczego HQ-9. Po odpaleniu spod nosiciela pocisk wznosi się na dużą wysokość, wykonuje lot po trajektorii balistycznej i atakuje cel z góry, osiągając przed trafieniem prędkość ponad 4 Ma. Masa pocisku wynosi 900 kg, a maksymalny zasięg 250 km. Pod względem zasady działania jest podobny do amerykańskiego pocisku AGM-69 SRAM i radzieckiego Ch-15, choć ma znacznie mniejszą od nich masę i większy zasięg – co jest zresztą mało prawdopodobne mimo tego, że wspomniane rakiety supermocarstw powstały kilkadziesiąt lat wcześniej. Inne informacje na jego temat także wzbudzają szereg wątpliwości. Podano np. że można w szerokim zakresie korygować trajektorię jego lotu, identyfikować cel za pośrednictwem głowicy pocisku (czyni to operator na pokładzie samolotu, czyli musi istnieć dwukierunkowa łączność między nim a nosicielem), a wreszcie, że można stosować różnego rodzaju głowice: radiolokacyjną, termowizyjną i telewizyjną. Tymczasem duża prędkość lotu wymaga zastosowania termowytrzymałego czepca balistycznego, a to w praktyce wyklucza wykorzystanie kanału optycznego, a w szczególności termowizyjnego. Także zmiana balistycznej trajektorii po odpaleniu może prowadzić do znaczącego spadku zasięgu. Kolejna dyskusyjna informacja pochodzi ze źródeł pakistańskich. Jeden z wyższych dowódców lotnictwa tego kraju, koordynator programu rozwojowego samolotu JF-17, gen. Mahmood Khalid, oświadczył, że CM-400 stanowi od 2010 r. uzbrojenie samolotów JF-17. Nie ma na to dowodów, tym bardziej, że według nieoficjalnych informacji chińskich próby pocisku rozpoczęły się „bardzo niedawno”. Niezależnie od tego CM-400 stanowi nową jakość w chińskiej ofercie uzbrojenia lotniczego.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 01/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter