O sprawach ważnych nie tylko dla Marynarki Wojennej

O sprawach ważnych nie tylko dla Marynarki Wojennej

Hieronim Henryk Pietraszkiewicz

W miarę jak wyzbywamy się okrętów, których remont ze względów ekonomicznych jest nieopłacalny, nasila się spór o to, jaką ma być nasza marynarka wojenna, do czego ma być zdolna, jaką ma mieć strukturę, okręty i inne środki bojowe. Naszą wyobraźnię krępuje przeszłość – tak jak pisałem w innym opracowaniu: Widzimy mundury, błysk broni, sylwetki czołgów, samolotów, okrętów, przechowywane przez naszą pamięć. Uderzenia o bruk butów defilującej piechoty jest dla nas nadal symfonią, oddźwiękiem naszej wojskowej młodości. Jest to jednak nie ta siła, która jest nam potrzebna, to tylko echo minionej, domniemanej siły.

Trwają uzgodnienia, powstają nawet plany i gdy wydaje się, że ruszyło znowu budzimy się na „Wzgórzu wisielców”, jak w filmie „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Jak się oderwać od tych pustych oczodołów naszych oczu, w których bystrość wierzyliśmy? Wierzyliśmy, że wybiegają na 30-40 lat do przodu, a to była tyko iluzja.

Zacznijmy od kilku, mniej lub bardziej oczywistych, zasad wyjściowych:

v Marynarkę wojenną budują strategiczne zadania państwa i jego ekonomiczne możliwości.

v Zadania marynarki wojennej wynikają z zadań Sił Zbrojnych określonych przez strategię państwa.

v W państwie naszej wielkości i potencjału poszczególne rodzaje Sił Zbrojnych nie są w stanie prowadzić samodzielnych operacji. Ich miejsce jest we wspólnej operacji strategicznej, zaczepnej lub obronnej, oraz działaniach będących jej konsekwencją. Mimo idących w tym kierunku zmian organizacyjnych, nie dokonała się konieczna po temu zmiana mentalności, szczególnie wyższego personelu poszczególnych rodzajów naszych Sił Zbrojnych (nie wspominając o politykach). Nie oderwaliśmy się od rycia i obrony własnych dołków na plaży, od incydentalnego „we współdziałaniu” do rzeczywistego działania wspólnego. Widzenia całokształtu zadania i szukania synergii sił, a nie wykrojenia „smakowitego kąska” dla siebie. Obawiam się, że nikt nad uksztaltowaniem tej zbieżności rzetelnie nie pracuje. Nadal obowiązuje zasada – zagarniaj, a nie dziel się.

v Strategia narodowa, na podstawie analizy i oceny sytuacji gospodarczej, społecznej i politycznej – wewnętrznej i międzynarodowej – z wyprzedzeniem 30-50 lat, ustala do jakiego państwa i społeczeństwa dążymy, pożądane sojusze oraz rodzaj i siłę najbardziej prawdopodobnych zagrożeń, cele i sposoby podniesienia siły ekonomicznej państwa oraz zapewnienia warunków do uzyskania i utrzymania dobrostanu wszystkich obywateli, kierunki i sposoby dostosowania gospodarki do zobowiązań wynikających z międzynarodowej walki o zahamowanie zmian klimatu na Ziemi, ustalenie systemu wychowania i edukacji zapewniającego nowym pokoleniom płynną przystosowalność do przewidywanych technicznych i społecznych zmian opartą na moralnej samosterowności i wiedzy wyprzedzającej te zmiany w sposób racjonalny. Całość przedsięwzięć ma zapewnić stały wzrost gospodarczego i społecznego potencjału państwa oraz jego bezpieczeństwo na racjonalnym poziomie, biorąc pod uwagę twierdzenie Daniela Rotfelda, że w dzisiejszym świecie wojny biorą się z konfliktów wewnątrz państw. Polska, jako członek Unii Europejskiej, nie może być w niej źródłem konfliktogennych problemów.

v Chodzimy w chwale, że pozbyliśmy się z naszego terytorium wojsk radzieckich, a dziś, lekceważąc nasz udział w UE i NATO, oskarżając UE o zawłaszczanie obszaru naszej suwerenności, zabiegamy o amerykańskie bazy na naszym terytorium i zgłaszamy chęć utrzymywania ich naszym kosztem. Przy pysznieniu się na okrągło naszą godnością, przyznajemy się do naszej słabości i nieporadności, lekceważymy naszych najbliższych i pewnych sojuszników, wywyższając się naszą domniemaną pozycją ważnego sojusznika Stanów Zjednoczonych, jednocześnie wyolbrzymiając dla spodziewanych profitów, zamiary i narastające niebezpieczeństwo napaści ze strony Rosji.

v Coraz głębiej wchodzimy w świat hybrydowy – hybrydowej gospodarki, hybrydowej polityki, hybrydowego uzbrojenia. Jest pokój, a jednocześnie trwa niejawna, a nawet otwarta wojna. Na Ukrainie tłuką się od kilku lat giną ludzie, rujnuje się kraj, a równolegle stosunki dyplomatyczne nie są zerwane, działają ambasady, dotychczasowy sojusz Ukraina wypowiedziała dopiero we wrześniu 2018. Stany Zjednoczone wydają 7 miliardów dolarów na destabilizację stosunków Ukrainy z Rosją, ale nie na ograniczenie władzy oligarchów dzierżących twardo 80 procent majątku Ukrainy. Na całym świecie trwa bezpardonowa wojna informacyjna. I niby wszystko jest normalnie, pokój aż dudni. Wchodzą drony, broń laserowa i elektromagnetyczna. Trudno powiedzieć co przyniesie przyszłość w perspektywie 20-30 lat.

v Wybraliśmy stałego, niezawodnego przyjaciela i sojusznika Stany Zjednoczone, wierząc głęboko, że jest pewny jak skała i kochamy z wzajemnością. Określiliśmy też wroga – jednego, odwiecznego, przyrośniętego do nas na trwałe, Rosję. I według tych aksjomatów budujemy strategię i naszą psychikę. Czy to racjonalne? Przypatrzmy się tej parze.

Stany Zjednoczone, po II wojnie światowej uznany hegemon, niepokonana potęga, uważana za globalnego przywódcę i policjanta, obecnie traci na znaczeniu i sile ekonomicznej, a na świecie wyłaniają się trzy równoległe układy polityczno-gospodarcze: USA z dolarem amerykańskim, Chiny z dolarem azjatyckim i Unia Europejska z euro. Wówczas UE zostanie bez odpowiadającego jej pozycji wojska. Naturalnym rozwiązaniem wówczas byłoby wejście do Unii Rosji. Prezydent USA z pozycji światowego przywódcy stał się komiwojażerem amerykańskiego uzbrojenia i produktów pochodzących z rabunkowej eksploatacji łupków bitumicznych. Trump liczy tylko ile pieniędzy przeznaczamy na wojsko, dając do zrozumienia, że będzie wiedział co nam sprzedać. Całość nie wygląda różowo, jest nieprzewidywalna i konfliktogenna.

Rosja przypomina nieco Niemcy po I wojnie światowej, czuje się niesłusznie pozbawioną owoców zwycięstw w II wojnie światowej, odczuwa skutki zniszczenia jej przez długotrwały wyścig zbrojeń, utratę znacznego terytorium po upadku Związku Radzieckiego. Jest zdziwiona, że państwa, które się od niej oderwały, stały się jej wrogie, a trwające wiekami więzy gospodarcze zostały zerwane. Nie wyzbyła się jeszcze swych kolonialnych przyzwyczajeń. Ma podstawy bać się apetytu Chin na Syberię. Ciężko znosi ostracyzm. Przywykła „stać na czele”. Trzyma się podtrzymywania swojej militarnej siły, modernizując jej uzbrojenie i organizację, przeznaczając głównie na nią zysk z gasnącego wydobycia ropy i gazu. Zbyt jednostronnie patrzy na przyszłość. Im później zabierze się do przebudowy swej gospodarki, tym gorzej na tym wyjdzie. Musi też zdecydować do kogo się przyłączyć. Z tego punktu widzenia my nie możemy być tym pastuchem pomagającym wpędzić Rosję do zagrody USA, ponieważ nie leży to w naszym interesie. Jestem przekonany, że jej naturalne miejsce jest w UE. Im prędzej obie strony to zrozumieją, tym lepiej. Mało jest rzeczy niemożliwych. Nie ma dwóch państw, które nie miały by chociaż jednego wspólnego interesu, a to właśnie posiadanie wspólnych lub rozbieżnych interesów wpływa w sposób zasadniczy na wzajemne stosunki.

v Musimy budować Siły Zbrojne według naszych zobowiązań w NATO oraz konieczności przeciwstawienia się uderzeniom silniejszego sąsiada. Nasz stan Sił Zbrojnych powinien uzmysłowić potencjalnemu napastnikowi, że interwał między rozpoczęciem agresji, a wejściem niezbędnych sił NATO nie wystarczy mu na zajęcie pożądanego obszaru i zrobienie z niego „faktu dokonanego”. Nie jest też w naszym interesie wywoływanie i utrwalanie wrogości wobec nas w rosyjskim społeczeństwie, a niestety robimy to od lat i w tym jesteśmy skuteczni. Przy czym kłania się tym razem nasze poczucie niższości, przerośnięte w kompleks wyższości.

Po tych zastrzeżeniach ogólnego charakteru, możemy wrócić do Marynarki Wojennej – jaka ma być i dlaczego taka. Nie jest to takie proste, na naszej drodze stają znaczne zaszłości. Strategii ustalonej według naszego punktu 4 (wg kolejności w tym artykule) nie ma, nie zdejmiemy strachu i zabójczej buńczuczności ze wschodniej ściany NATO, pieniądze na wojsko w znacznej części pójdą za ocean, Putin nie przejdzie na bardziej racjonalną gospodarkę i politykę, nadal będziemy łaknęli przywództwa nad zagranicznym byle czymś, nadal nasze Siły Zbrojne będą rekrutem dla ministrów, nadal generałowie będą musieli nosić deseczkę w tyle spodni dla amortyzacji siły kopniaków, nadal politycy nie zdobędą się na trwały konsensus w sprawie obronności i będą bajdurzyli o zapewnianiu bezpieczeństwa.

Tak ważne dokumenty, jak: „Strategia Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej” z 2014 roku i „Strategiczna koncepcja bezpieczeństwa morskiego Rzeczypospolitej Polskiej” z 2017 roku są niekonkretne, przegadane, to raczej reklamówka produktu, który nam się marzy, a nie instrukcja jego obsługi. Przykładowo: w „Strategia Bezpieczeństwa…” § 93 i § 135 mówiące o służbie zdrowia, nie wspominają o organizacji tej służby na okres wojny. Nie określa liczebności czegokolwiek, jest bowiem na to zbyt ogólnym dokumentem. Nie mówi zatem przykładowo ilu będzie potrzebnych chirurgów i jak ich wyszkolić aby zachowali biegłość w czasie pokoju.

Jest też „Koncepcja Rozwoju Marynarki Wojennej” z 2012 roku, na bazie której z wielkim trudem realizowany jest program modernizacji technicznej MW. Niestety, dokument ten jest zbudowany według zasady „sprzętowego” podejścia do zagadnienia – ma być to samo co było, tylko mniej i bardziej nowoczesne. Z tego programu zrealizowano tylko zbudowanie i wcielenie Kormorana II, reszta jest w różnych fazach planowania. Zamiar kupienia dwóch fregat w Australii nie doszedł do skutku. Uważam, że takie okręty są potrzebne, tylko nie już używane. Eksploatacja mocno zużytych jednostek jest niebezpieczna dla samej psychiki załóg, a przy naszym stałym nadymaniu wprost śmieszna. Tym bardziej, że od września ubiegłego roku globalna agencja indeksowa FTSE Russeil przekwalifikowała Polskę z grupy rynków rozwijających się do rozwiniętych, jako pierwszą z krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1-2/2019

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter