Obrona Wuhłehirśka. Największa porażka operacji debalcewskiej

Michajło Żyrochow
Działania wojenne, które toczyły się na wschodzie Ukrainy w styczniu i lutym 2015 roku i zostały nazwane operacją debalcewską, nadal przyciągają uwagę zarówno wojska, jak i społeczeństwa obywatelskiego. Dla jednych walki te są świadectwem całkowitej niekompetencji najwyższego dowództwa wojskowego Ukrainy, dla innych zaś błyskotliwą operacją wojskową, podczas której – w obliczu wroga w pełni kontrolującego główne szlaki – udało się wycofać zgrupowanie pięciu tysięcy żołnierzy przy minimalnych stratach.
Oczywiste jest, że media rosyjskie i ich wspólników na okupowanych terytoriach przedstawiają to jednoznacznie jako „największe zwycięstwo armii Donieckiej Republiki Ludowej”, ale wyłącznie w kontekście „kotła debalcewskiego”. Przy czym liczba zabitych bojowników pozostaje tajemnicą, a jest ona wielokrotnie wyższa niż straty Sił Zbrojnych Ukrainy (SZU).
Jak wiadomo, oceny tak szeroko zakrojonej operacji wojskowej z zasady nie mogą być jednoznaczne – wszak na każdym jej etapie mieliśmy do czynienia zarówno z bohaterstwem żołnierzy, jak i z brakiem zrozumienia zachodzących zmian przez dowództwa sektorów, a niekiedy wręcz z utratą kontroli na wszystkich szczeblach. Jaskrawym przykładem zarówno bohaterstwa, jak i ogólnego stanu dowodzenia są walki pod koniec stycznia 2015 roku o Wuhłehirśk, będący kluczowym punktem obrony na prawym skrzydle zgrupowania debalcewskiego. Co więcej, to właśnie utrata tego miasta doprowadziła do ogólnego załamania się obrony.
Pole bitwy
Miasto Wuhłehirśk leżące w pobliżu większego Jenakijewa jest niewielkie jak na standardy mocno zurbanizowanego Donbasu – według szacunków w 2014 roku mieszkało w nim 7671 osób. Ma jednak istotne znaczenie strategiczne jako węzeł kolejowy łączący Debalcewo z Gorłówką.
Osada została założona pod koniec XIX wieku przez braci Piotra i Timofieja, zbiegłych chłopów pańszczyźnianych ze wsi Dijiwka w guberni jekaterynosławskiej. Do 1958 roku nosiła nazwę Chacepetiwka. Do lokalnych atrakcji należy typowa dla Donbasu kopalnia (dawna Chacepetiwka-Zachodnia, założona w 1956 roku) oraz stadion Szachtara, który może pomieścić pięć tysięcy widzów. A co najważniejsze – własna linia trolejbusowa! Została uruchomiona w 1982 roku i do grudnia 2011 miała dwie trasy. Wiosną 2014 roku flota trolejbusowa Wuhłehirśka składała się już z czterech trolejbusów UMZ T2.
Początek wojny rosyjsko-ukraińskiej (wiosna–lato 2014 roku)
W kwietniu 2014 roku Wuhłehirśk wraz z Jenakijewem „przeszedł pod jurysdykcję DRL”. Przy czym aż do sierpnia wszystko pozostało jak dawniej – podatki nadal szły do Kijowa, a wszystkie świadczenia socjalne pochodziły stamtąd. Tylko flaga na budynku rady miasta przypominała o „młodej republice”. Wszystko zmieniło się dramatycznie 10 sierpnia, kiedy żołnierze 25. Samodzielnej Brygady Powietrznodesantowej wspólnie z Gwardią Narodową Ukrainy (GNU), wspierani przez czołgi z 17. Samodzielnej Brygady Pancernej, otrzymali rozkaz wyzwolenia Wuhłehirśka. W tym czasie pozycje obronne w mieście zajmowało około 100 bojowników, dysponujących kilkoma czołgami i moździerzami.
12 sierpnia o godz. 5.00 rano spadochroniarze z 2. Batalionu 25. Brygady, po przybyciu pododdziału GNU, rozpoczęli natarcie w kierunku Wuhłehirśka od strony Debalcewa. Zgodnie z planem utworzono trzy grupy szturmowe: jedna nadciągała od północnego wschodu, druga od południowego wschodu, a trzecia stanowiła odwód – miała osłaniać pozycje samobieżnych dział Nona brygady i stanowić zabezpieczenie na wypadek niekorzystnego rozwoju sytuacji.
Pierwsza grupa weszła do miasta bez walki, a druga po zniszczeniu posterunku kontrolnego bojowników. Podczas oczyszczania północnej części miasta pierwsza grupa wpadła w zasadzkę na przejeździe kolejowym. Na ratunek przyszła artyleria, która potężnym uderzeniem zmusiła bojowników do odwrotu. Inny pododdział, który wcześniej oczyścił południową część miasta, udał się na skrzyżowanie dróg w centrum (miejscowi nazywali je „Sztany” – spodnie), gdzie również został zaatakowany z zasadzki, ale spadochroniarze szybko opanowali sytuację. Podczas walk bojownicy użyli dwóch czołgów, które zostały odparte dzięki masowemu użyciu granatników przeciwpancernych. Po całkowitym oczyszczeniu miasta obie grupy udały się w rejon zajezdni trolejbusowej w centrum miasta, gdzie zorganizowano obóz bazowy.
Nie udało się jednak przeprowadzić operacji bez strat. Spadochroniarze dwukrotnie ponieśli bardzo poważne jak na tamte czasy straty. I tak, około 21.00 nieprzyjaciel ostrzelał kolumnę spadochroniarzy przy wyjeździe z miasta za pomocą moździerzy kal. 120 mm (wielu ocalałych mówi o Nonach, ale w rzeczywistości nie sposób powiedzieć dokładnie, jaki to był rodzaj broni, ponieważ działa samobieżne Nona używają standardowej amunicji moździerzowej kal. 120 mm). Drugi przypadek rodzi o wiele więcej pytań. Istnieje kilka wersji tego, co się wydarzyło – od próby rozmontowania zdobytej amunicji przez żołnierzy po nagły atak moździerzowy. W sierpniu 2014 roku podczas walk o Wuhłehirśk zginęło łącznie 10 żołnierzy 25. Samodzielnej Brygady Powietrznodesantowej. Liczba rannych nie jest znana, ale wiadomo, że było ich całkiem sporo.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW numer specjalny 19