Od barek po pływające porty


Andrzej Nitka


 

 

 

Od barek po pływające porty

 

 

Przeobrażenia morskich sił desantowych

po II wojnie światowej

 

 

 

II wojna światowa spowodowała gwałtowny rozwój wielu środków walki, takich jak radar, bojowe samoloty odrzutowe, czy pociski rakietowe. Znacznemu przyspieszeniu uległ również, dzięki licznym operacjom, rozwój morskich środków desantowych.

 

1

 

W czasie wojny operacje desantowe zarówno o wielkim, jak i małym znaczeniu przeprowadzały wszystkie strony konfliktu. Powodowało to duże zapotrzebowanie na odpowiednie jednostki. Co zrozumiałe, najwięcej środków na rozwój tych sił przeznaczyli Alianci, którzy po przejściu do ofensywy na europejskim, jak i dalekowschodnim teatrze działań musieli przeprowadzić szereg operacji desantowych, w tym również kilka o charakterze strategicznym. W ich trakcie wykorzystano tysiące adaptowanych lub specjalnie zbudowanych do tego celu jednostek desantowych. Operacje takie prowadziły też państwa Osi, szczególnie Japonia i Niemcy. Jednak ich ilość oraz wielkość zaangażowanych sił, a w konsekwencji liczba zbudowanych jednostek znacznie ustępowała tym, jakimi mogli się pochwalić Sprzymierzeni. Nie dziwi więc fakt, że to właśnie ich osiągnięcia w tej dziedzinie były punktem odniesienia i wzorem do naśladowania dla większości flot w okresie powojennym.


Pełnomorskie jednostki desantowe Aliantów w czasie II wojny światowej

W związku z tym, że działania amfibijne Aliantów realizowane były na akwenach morskich, zaś siły desantowe musiały z reguły przebyć znaczne odległości, mierzone często w setkach, a nawet tysiącach mil, potrzebne były im poza małymi jednostkami desantowymi, również większe okręty mogące takie dystanse pokonać także w trudnych warunkach hydrometeorologicznych.

Przedstawicielami mniejszych brytyjskich jednostek tej klasy były średnie okręty desantowe piechoty LSI(M) – Landing Ship Infantry (Medium), przebudowane ze statków pasażerskich i frachtowców, które wzięły już udział w tragicznym rajdzie na Dieppe 19 sierpnia 1942 r. Mogły one poza żołnierzami zabierać 6 kutrów desantowych typu LCA. Ich odpowiednikami w USA były szybkie transportowce APD (High-Speed Transport) przebudowane w początkowym okresie z gładkopokładowych niszczycieli z okresu I wojny światowej, a później z niszczycieli eskortowych. W trakcie konwersji przystosowano je do transportu 4 kutrów LCVP i żołnierzy desantu. Amerykańskie okręty były wykorzystywane przede wszystkim do przewozu komandosów lub płetwonurków odpowiedzialnych za rozpoznanie i zniszczenie przeszkód podwodnych w rejonie desantu. Dzięki zachowaniu części pierwotnego uzbrojenia mogły wesprzeć walczące oddziały.

Do transportu żołnierzy na znacznych dystansach, często na drugą stronę oceanu, służyły określane w terminologii brytyjskiej duże okręty desantowe piechoty LSI(L) – Landing Ship Infantry (Large), zaś w amerykańskiej transportowce uderzeniowe AP (później APA) – Attack Transport. Ich podstawowym zadaniem było dostarczenie do miejsca lądowania wojska i służących do ich wysadzenia pojazdów amfibijnych. W początkowym okresie działań były one przebudowywane z dużych statków pasażerskich lub transportowych, a później z seryjnych statków wojennej budowy. W amerykańskich siłach desantowych były one wspierane przez specjalną klasę transportowców sprzętu AKA (Attack Cargo Ships), które poza przewozem żołnierzy miały możliwość transportowania większej liczby kutrów desantowych LCVP i LCM oraz ilości zaopatrzenia.

Do przewozu czołgów oraz sprzętu zmechanizowanego Alianci używali okrętów typu LST (Landing Ship Tank), które były budowane w wielu odmianach, a ich charakterystyczną cechą były umieszczone na dziobie dwuskrzydłowe wrota, za którymi kryła się opuszczana rampa, po której pojazdy mogły zjechać na ląd. Powstanie tej klasy okrętów wiąże się z ewakuacją wojsk brytyjskich spod Dunkierki, podczas której utraciły one prawie cały ciężki sprzęt. Churchill zażądał od stoczni budowy jednostek, które będą w stanie przewieźć broń i pojazdy poprzez plaże w miejsce gdziekolwiek na świecie. Konstruktorzy mieli problemy związane z opracowaniem dużej, oceanicznej jednostki, ale jednocześnie płaskodennej i o tak małym zanurzeniu, aby transportowane pojazdy mogły schodzić prosto na brzeg. I znowu sięgnięto po konstrukcję cywilną przebudowując trzy, mające bardzo małe zanurzenie, zbiornikowce zbudowane pod koniec lat 30. specjalnie na jezioro Maracaibo w Wenezueli. Kolejne LST powstały już według oryginalnych projektów zarówno w stoczniach brytyjskich, jak i amerykańskich, które zaadaptowały brytyjskie rozwiązania.

Ostatnią klasą okrętów desantowych wyodrębnioną w czasie wojny, o której warto wspomnieć w kontekście dalszej części artykułu, były okręty desantowe- -doki LSD (Landing Ship Dock). Koncepcja ich powstania wynikła z faktu, że wiozące czołgi pierwsze brytyjskie LCT oraz amerykańskie LCT(5) i LCT(6) miały trudności z operowaniem na wysokiej fali i należało je w jakiś sposób przewieźć w pobliże miejsca desantu. W związku z tym w ramach Lend-Lease’u Brytyjczycy zamówili w USA 7 takich jednostek, z których przekazano Royal Navy ostatecznie 4. Poradzono sobie z zamówieniem wykorzystując ideę uzupełnionych o zamykające je wrota doków pływających, do których dobudowali dziób i nadbudówki. Okręty te nie miały szczególnie dużej dzielności morskiej, ale po obniżeniu środka ciężkości funkcjonowały na tyle dobrze, że Amerykanie na własne potrzeby zbudowali 21 jednostek typów Ashland i Casa Grande.

 

Nowe wyzwania i poszukiwanie drogi

II wojna światowa spowodowała gwałtowny rozwój okrętów desantowych i ukształtowanie się ich w obecnym słowa tego znaczeniu – czyli jako wyspecjalizowanych jednostek zdolnych do przerzutu żołnierzy wraz ze sprzętem i wysadzania ich na nieuzbrojony brzeg. Mimo poważnych strat, jakie w niektórych przypadkach ponosiły siły desantowe, można by było się spodziewać, że przy tak dużej liczbie zbudowanych jednostek, na dłuższy czas ich rozwój zostanie zahamowany. Stało się jednak inaczej.

Przyczyny tego stanu rzeczy były dwie. Pierwsza z nich to utworzenie dwóch przeciwstawnych bloków militarnych znajdujących się w stanie permanentnej rywalizacji (tzw. zimna wojna) oraz angażowanie się ich w różne wojny i konflikty zbrojne na całym świecie, co wymagało nieraz pomocy okrętów desantowych. Drugim powodem było pojawienie się w arsenałach broni atomowej, której użycie przez broniące wybrzeża wojska mogło zamienić krwawe desanty z czasów II wojny w prawdziwe hekatomby. I właśnie temu aspektowi z racji mniejszej znajomości go przez Czytelników należy poświęcić trochę więcej miejsca.

1 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO Special 3/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter