Od Fliegerfausta do Strzały

Od Fliegerfausta do Strzały

Sowieckie przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe (cz. I)

Andrzej Kiński

Konflikt na terytorium zachodniej Ukrainy po raz kolejny wykazał bardzo wysoką skuteczność najprostszych w użyciu i najtańszych przeciwlotniczych zestawów rakietowych – zestawów przenośnych, wykorzystujących pociski samonaprowadzające się na podczerwień. Chociaż ich przestrzenne charakterystyki zwalczania celów nie są imponujące, a układy samonaprowadzania teoretycznie podatne na zakłócenia, wciąż – po niemal 45 latach od bojowego chrztu nad Kanałem Sueskim – pozostają niezwykle efektywnym środkiem zwalczania samolotów lotnictwa taktycznego i śmigłowców, wykonujących na niewielkich wysokościach misje bezpośredniego wsparcia wojsk lądowych. Stąd też do dziś są rozwijane w kilkunastu krajach świata, w tym także w Polsce.

Pierwszy nowoczesny przenośny przeciwlotniczy zestaw rakietowy (PPZR) – General Dynamics (Convair) FIM-43 Redeye – zaczęto opracowywać w Stanach Zjednoczonych pod koniec lat 50. XX wieku, a do uzbrojenia wszedł on w swej finalnej postaci w 1968 r., ale palma pierwszeństwa bojowego użycia należy do sowieckiego zestawu 9K32 Strieła-2. Do dziś kolejne modyfikacje i generacje sowieckich/rosyjskich zestawów przenośnych – Strieła-2M, Strieła-3, Igła-1, Igła, Igła-S i Wierba – są najpopularniejszymi i najliczniej produkowanymi reprezentantami tej kategorii broni na świecie, znajdującymi się w uzbrojeniu kilkudziesięciu sił zbrojnych na całym świecie, a także wielu ugrupowań paramilitarnych, partyzanckich, czy terrorystycznych. W wielu krajach były one produkowane na mocy licencji lub bez licencji, w innych stały się bazą do opracowania własnych konstrukcji, często znacznie odbiegających od pierwowzorów (np. zestawy chińskie). Dzięki wielu publikacjom, w tym źródłowym, jakie ukazały się na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat w Rosji i krajach postsowieckich, dziś możliwe jest całkiem dokładne prześledzenie historii rozwoju PPZR powstałych w czasach istnienia Związku Sowieckiego, omówienie ich parametrów taktyczno-technicznych, wad oraz zalet, co postaram się uczynić na łamach kolejnych numerów Poligonu. Wciąż jednak nie brak znaków zapytania, szczególnie dotyczących początków programu, który doprowadził do powstania przenośnej Strzały i znaczenia dla jej rozwoju materiałów o amerykańskim odpowiedniku zdobytych przez sowiecki wywiad naukowo-techniczny.

Zanim jednak znajdziemy się u schyłku lat 50. ubiegłego wieku, gdy w Specjalnym Biurze Konstrukcyjnym- 101 (SKB-101), kierowanym przez Borysa Szawyrina, rozpoczęto prace nad pierwszym w ZSRS PPZR z pociskiem samonaprowadzającym się na podczerwień, wypada cofnąć się jeszcze kilkanaście lat, do przedostatniego roku II wojny światowej, do Niemiec, gdzie narodziła się idea zwalczania samolotów za pomocą wyrzutni rakietowych bezpośrednio obsługiwanych przez jednego żołnierza. Nadal jest to historia bardzo mało znana i zapewne nieliczni spośród Czytelników naszego czasopisma wiedzą, że u schyłku wojny w ręce niemieckich żołnierzy trafiła – co prawda w śladowych ilościach – broń będąca przeciwlotniczym odpowiednikiem Panzerfaustów i Panzerschrecków. Jeszcze mniej znany jest fakt, że odpowiednik niemieckich konstrukcji powstał w latach 60. XX wieku w ZSRS, a więc wtedy, gdy bardzo zaawansowane były prace nad pierwszym PPZR z pociskiem kierowanym.

Luftfaust i Fliegerfaust
Legenda głosi, że inicjatorem opracowania prostej, bezpośrednio obsługiwanej przez jednego żołnierza, rakietowej broni przeciwlotniczej do zwalczania niskolecących samolotów szturmowych był sam Adolf Hitler. Ponoć zainspirowały go do tego informacje dochodzące z frontu o wielkiej skuteczności żołnierzy-niszczycieli czołgów, uzbrojonych w granatniki bezodrzutowe Panzerfaust i granatniki rakietowe Panzerschreck. Problem skutecznej walki z alianckim lotnictwem pola walki, którego działania powodowały rosnące stale straty wśród niemieckich oddziałów lądowych, stawał się coraz bardziej palący. Etatowej broni przeciwlotniczej było zdecydowanie za mało, a standardowa broń strzelecka piechoty, nawet maszynowa, była niewystarczająco efektywna wobec nowych typów samolotów, nie tylko solidnie opancerzonych sowieckich Iłów-2, ale także brytyjskich Typhoonów i Tempestów, czy amerykańskich Thunderboltów i Mustangów. Nie ulega wątpliwości, że w połowie 1944 r., podlegającemu Ministerstwu Uzbrojenia i Amunicji Rzeszy, Heereswaffenamtowi (Urzędowi Uzbrojenia Wojsk Lądowych) polecono opracowanie analogicznej do Panzerfaustów i Panzerschrecków broni przeznaczonej do zwalczania samolotów. Wiele wskazuje na to, że w ramach Heereswaffenamtu za rozwój nowej broni przeciwlotniczej odpowiedzialny był oddział Waffen-Prüfamt 2, zajmujący się bronią piechoty (komórki zajmujące się rozwojem uzbrojenia przeciwlotniczego ulokowane były w Ministerstwie Lotnictwa Rzeszy i Dowództwie Lotnictwa).

Podobno pierwsza idea konstrukcji nowej broni zakładała układ z trzema lufami-prowadnicami, z których miały być odpalane lotnicze rakiety niekierowane RZ65 Föhn kalibru 73 mm, o masie 3,16 kg. Hand-Föhn (spotyka się też nazwę Handfön) pozostał jednak tylko wstępnym projektem.

W lipcu 1944 r. zlecenie na opracowanie ręcznej broni przeciwlotniczej dla piechura otrzymała firma HASAG z Lipska Altenburga (Hugo Schneider AG), w której wcześniej powstał Panzerfaust. Wymagania mówiły o broni bezodrzutowej wielorazowego użytku, której masa w konfiguracji do strzelania nie będzie przekraczać 10 kg, pocisk miała cechować prędkość co najmniej 300 m/s, a zasięg skuteczny określono na 500 m (po przeleceniu 800 m pocisk miał ulegać samolikwidacji). Rozrzut miał być nie większy niż 10% odległości strzelania. Zadanie zrealizowane zostało błyskawicznie – nad projektem czuwał ponoć dr inż. Heinrich Langweiler, konstruktor Panzerfausta – i już we wrześniu 1944 r. powstał Luftfaust.

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 1-2015

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter