Ofiary traktatu waszyngtońskiego

 


Łukasz Pacholski


 

 

 

Ofiary traktatu waszyngtońskiego

 

- pancerniki typu South Dakota

 

 

 

Pancerniki typu South Dakota miały w latach 20. XX wieku stanowić kolejne wzmocnienie rozbudowywanej US Navy. W ich projekcie wykorzystano doświadczenia nabyte przy pracach nad wcześniejszymi jednostkami tej klasy. Jednak w przeciwieństwie do nich, od samego początku przyjęto, że zasadniczym rejonem operacyjnym nowych okrętów będzie Ocean Spokojny, a potencjalnym przeciwnikiem Cesarska Marynarka Wojenna Japonii i jej nowe, szybkie pancerniki. Ostatecznie żaden z nich nie powstał – na przeszkodzie stanęło międzynarodowe odprężenie i rozbrojenie.



 

 



Od 1905 roku Rada Główna US Navy starała się wywrzeć presję na Kongres w sprawie zwiększenia nakładów budżetowych na rozwój floty, co miało pozwolić na budowę dwóch pancerników rocznie. W ciągu kolejnych lat udawało się zamawiać w ten sposób pary okrętów – w latach 1906-1913 rozpoczęto prace przy 14 pancernikach siedmiu zbliżonych typów. Głównym powodem tych zbrojeń były względy techniczne – okręty tej klasy zbudowane przed brytyjskim Dreadnoughtem stały się wkrótce przestarzałymi, a także polityczne. Amerykanie obawiali się konfrontacji z Niemcami. Państwo to prowadziło bowiem szeroko zakrojoną ofensywę polityczną na obu kontynentach amerykańskich, co niepokoiło Waszyngton ze względu na zaangażowanie się Berlina w Meksyku. W ocenie dowództwa floty, w przypadku wojny z tym krajem na wody Zatoki Meksykańskiej mogła wpłynąć flota cesarska, która korzystałaby z portów południowego sąsiada Stanów Zjednoczonych lub Wysp Karaibskich (głównie Haiti).

Wybuch I wojny światowej doprowadził do dalszej rozbudowy US Navy, ciągle skupionej na Oceanie Atlantyckim i szykującej się do walki z Niemcami. Część analiz z tamtych lat straszyła inwazją na terytorium USA zbliżającą się po upadku Francji i Wielkiej Brytanii. Na początku 1915 roku Rada Główna ponowiła swoje prośby o masowy program rozbudowy floty, obejmujący m.in. produkcję 48 pancerników do 1920 roku. Na przełomie lat 1915 i 1916 uwaga Amerykanów została jednak skierowana na Ocean Spokojny i rosnące zagrożenie ze strony Japonii. Państwo to, choć walczące po stronie Sprzymierzonych, sygnalizowało coraz mocniej chęć zajęcia nowych terenów na Pacyfiku (wysp i archipelagów należących do Niemiec) oraz w Azji (w Chinach) i w każdej chwili mogło przejść na drugą stronę. Ponadto pojawiły się względy ekonomiczne – państwa dysponujące silną flotą wojenną mogły „usuwać” konkurencję z handlu na interesujących je obszarach (dotyczyło to głównie Japonii i rozprzestrzenienia się jej hegemonii na tereny Azji i Oceanii, w tym Filipiny powiązane ze Stanami Zjednoczonymi). 7 października 1915 roku sekretarz marynarki Josephus Daniels wydał rozporządzenie przygotowania przez Radę Główną pięcioletniego programu rozbudowy floty, który miał kosztować budżet 100 mln dolarów. Głównym „składnikiem” tego planu było 10 pancerników, eskadra krążowników liniowych oraz mniejsze jednostki. Był to kolejny krok w kierunku zaangażowania się USA w wojnę oraz powiększanie potencjału militarnego, co w pewnym stopniu było wynikiem zatopienia 7 maja 1915 roku Lusitanii przez niemiecki okręt podwodny U 20 oraz memorandum Departamentu Stanu z 21 lipca tego roku, dotyczącego możliwej wojny z Niemcami i niepewnego zachowania Japonii. Debata nad zatwierdzeniem planu rozpoczęła się w Kongresie w grudniu 1915 roku, a przez kolejne miesiące ścierały się dwa stronnictwa: „dużej” i „małej” floty. Według tego pierwszego, Stany Zjednoczone musiały mieć siły morskie na poziomie największej potęgi – Wielkiej Brytanii, które pozwoliłyby chronić interesy w równym stopniu na obu oceanach (choć większość przewidzianych planem okrętów miała trafić na Pacyfik, gdzie także szykowano się do rozbudowy baz morskich). Do tego potrzebne były liczne i nowoczesne pancerniki, wspomagane przez krążowniki i niszczyciele. Druga ze stron była nieprzychylna wielkim wydatkom na zbrojenia, które w jej mniemaniu, miały doprowadzić do ekspansji USA poza kontynent. Optymalne, jej zdaniem, miały być szybkie i elastyczne siły oparte przede wszystkim na niewielkiej liczbie nowoczesnych krążowników liniowych (domagano się budowy pięciu jednostek, zamawianych jedna rocznie) oraz lekkich sił patrolowych złożonych z dywizjonów niszczycieli. Ostateczne rozważania oraz głosowanie nad wariantem zaproponowanym przez Radę Główną US Navy odbyło się w Kongresie w dniach 31 maja – 2 czerwca 1916, a więc w trakcie i tuż po bitwie jutlandzkiej. Być może doniesienia o niej doprowadziły do przeforsowania zamysłu floty z jedną zmianą – dziesięć pancerników planowano zamówić szybciej: cztery3 w roku budżetowym 1917, a sześć pozostałych w latach 1918 i 1919 (po trzy). Ostatnią szóstkę, czyli przyszły typ South Dakota, autoryzowano 19 sierpnia 1916 roku – w porównaniu do poprzedników oczekiwano od nich większej siły ognia oraz zasięgu pozwalającego na operowanie na rozległych wodach Pacyfiku.
 
 
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11/2009

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter