Operacja „Most I, II i III”

 


Andrzej Olejko, Krzysztof Mroczkowski


 

 

 

Operacja „Most I, II i III”

 

(cz. I)

 

 

 

W 1944 r. polskie podziemie lotnicze przeżywało swoje największe osiągnięcie, jakim stało się zrealizowanie łączności dwustronnej z Zachodem przy użyciu samolotu lądującego na polskich terenach. Zrzuty bowiem zapewniały łączność jedynie jednostronną...



 

 



"My próbowaliśmy przez cały czas umożliwić lądowanie w Kraju. Niestety bez powodzenia. Nie było po prostu samolotów o odpowiednio krótkiej drodze startu i lądowania. Dopiero pod sam koniec mojej kariery na tym stanowisku, udało nam się dwa razy wylądować. Anglicy mieli już wówczas Dakoty, ale stosunki między nami były już bardzo chłodne i nie chcieli nam dawać tych samolotów. Zgodzili się na ich loty dopiero, gdy wynikła sprawa (rakiet) V–2. Ja oczywiście nic o V-2 nie wiedziałem – otrzymałem po prostu zezwolenie i jednocześnie polecenie zorganizowania lotu z lądowaniem w Kraju. Poleciała wtedy załoga brytyjska, ponieważ nasi nie latali na Dakotach i lądowała w rejonie Tarnowa na zapasowym lotnisku niemieckim. Wydostała się stamtąd z różnymi przygodami i po raz pierwszy przywieziono ładunek z Kraju właśnie V-2 oraz kilku ludzi." (J. Podolski, Maszynopis ze zbiorów dr. K. Mroczkowskiego – kopia w zbiorach autora.) Powyższy fragment wspomnień kpt. J. Podolskiego porusza osobny temat w problematyce lotniczego wsparcia dla okupowanego Kraju – stworzenie mostu powietrznego na trasie Włochy – zrzutowiska Armii Krajowej (AK). Operacje o kryptonimie „Wildhorn – Most” , z których jedna miała miejsce na terenie Okręgu AK Lublin, dwie na terenie Okręgu AK Kraków, dwie zaś nie doszły do skutku, polegały na znalezieniu odpowiedniego lądowiska – bajoru – dla samolotu, który przyleciawszy z bazy lotniczej we Włoszech mógłby wylądować na terenie okupowanej Polski i zabrać ładu ładunek bądź kurierów politycznych.
 
 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 10/2009

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter