Ostatnia wyprawa wiceadmirała von Spee
Maciej Szopa
Niemcy na Dalekim Wschodzie
Ostatnia wyprawa wiceadmirała von Spee
Eskadra Dalekowschodnia znalazła się w najtrudniejszej sytuacji ze wszystkich zespołów niemieckich operujących na świecie u progu pierwszej wojny światowej. Mimo to jej dowódca nie tylko zdołał odnieść znaczące zwycięstwo, ale znalazł się o krok od drugiego – poważnie osłabiającego Royal Navy.
Początek pierwszej wojny światowej zastał II Rzeszę w konflikcie z praktycznie wszystkimi światowymi mocarstwami kolonialnymi. Z tego powodu zespoły okrętów i statków pływających pod niemiecką flagą znalazły się w potrzasku i tylko zdecydowane, zuchwałe działania mogły ocalić je od zagłady. Na Morzu Śródziemnym w pierwszych dniach wojny zdołał się wyrwać Brytyjczykom zespół złożony z krążownika liniowego Goeben i lekkiego Breslau, o czym można przeczytać w Technice Wojskowej Historia 3/2013. W sytuacji jeszcze trudniejszej, od tej w jakiej znalazł się Dywizjon Śródziemnomorski, znalazła się Eskadra Dalekowschodnia dowodzona przez wiceadmirała Maksymiliana von Spee. Zespół korzystający przed wojną z bazy zaopatrzeniowej w Cingtao w Chinach mógł bronić jej do ostatniego naboju zmagając się z całą potęgą floty japońskiej wspieranej przez okręty francuskie, rosyjskie i brytyjskie, albo zmienić rejon działania i przedzierać się do Niemiec czy portów sojuszniczych (w Zatoce Perskiej znajdował się port turecki, a na Morzu Śródziemnym bazy tureckie i austro- węgierskie). Oczywiście możliwość przedarcia się na Morze Śródziemne może się wydawać niezbyt realistyczna zważywszy na siły brytyjskie i francuskie w tym rejonie, jednak równie fantastyczna jest chyba możliwość przedarcia się Spee’go do Niemiec. Podróż obok baz sił głównych Grand Fleet okrętami powolniejszymi niż krążowniki liniowe, a nawet część najnowszych drednotów, byłaby prawdopodobnie samobójstwem. Wyznaczając kierunek swojej podróży Spee zakładał jednak pomoc w powrocie ze strony Hochseeflotte, albo przynajmniej jej grup rozpoznawczych, które mogły wyjść naprzeciw jego zespołowi i osłonić go w czasie ostatniego odcinka drogi.
Wiceadmirał von Spee dysponował skromnymi środkami. Do jego dyspozycji, oprócz jednostek nie nadających się do dalekiej podróży i pozostawionych do obrony bazy w Cingtao, pozostawały na początku sierpnia 1914 r.: należące do tego samego typu dwa krążowniki pancerne: Scharnhorst i Gneisenau (11 616 ton, 8 x 210 mm, 6 x 150 mm, 18 x 88 mm każdy), oraz trzy krążowniki lekkie: Nürnberg (3469 ton, 10 x 105 mm), Emden (3664 tony, 10 x 105 mm) i nieco starszy i gorzej opancerzony Leipzig (3278 ton, 10 x 105 mm), który znajdował się aż u zachodnich wybrzeży Meksyku chroniąc niemieckich obywateli przed skutkami meksykańskiej wojny domowej. Oprócz tego w niemieckich koloniach i na oceanach działały jeszcze trzy krążowniki lekkie, które – w zależności od wybranej drogi – mogły zostać dołączone do Eskadry Dalekowschodniej. Były to: stacjonujący w Niemieckiej Afryce Wschodniej Königsberg (3390 ton, 10 x 105 mm) i operujące na Atlantyku Dresden (ten sam typ co Emden) oraz nowoczesny, szybki i silnie uzbrojony Karlsruhe (4900 ton, 12 x 105 mm).
Wschód czy zachód?
Do sojuszniczych portów Niemcy mogli przedzierać się przez Ocean Indyjski, albo Spokojny. W pierwszym wypadku na drodze mogły im stanąć jednostki brytyjskie ze stacji: chińskiej (przeddrednot, 2 krążowniki pancerne i 2 lekkie plus kontrtorpedowce, torpedowce i okręty podwodne), australijskiej (krążownik liniowy, 7 krążowników lekkich, kontrtorpedowce i okręty podwodne) oraz wschodnioindyjskiej (przeddrednot, 2 krążowniki lekkie). W przypadku przedarcia się na zachód dalsza droga wiązałaby się z napotkaniem okrętów stacji południowoafrykańskiej (3 krążowniki lekkie), w rejonie zawsze mogłyby się do tego czasu pojawić dodatkowo okręty Royal Navy przysłane z basenu Morza Śródziemnego, a prawdopodobnie także jednostki francuskie. W rejonie Indii znajdowały się oprócz tego dwa krążowniki rosyjskie i dwa francuskie. W wyliczeniu tym nie jest brana pod uwagę flota japońska, która na początku sierpnia nie należała jeszcze do nieprzyjaciół, a po wypowiedzeniu wojny przez Japonię znajdowałaby się zbyt daleko aby zagrodzić drogę uchodzącym Niemcom.
Znacznie bardziej obiecująco niż przejście obok Indii przedstawiał się marsz przez Pacyfik, na którym nie było żadnych liczących się okrętów przeciwnika. Pierwsza jednostka brytyjska, którą mogliby napotkać Niemcy – krążownik lekki Glasgow – patrolowała dopiero rejon zachodnich wybrzeży Ameryki Południowej. Oczywiście należało liczyć się z tym, że do momentu przybycia Niemców w rejon Chile Brytyjczycy zdołają tam rzucić dodatkowe jednostki (na Atlantyku operowało ponad 20 krążowników pancernych i lekkich). Przejście przez Pacyfik wiązało się ponadto z potrzebą zdobywania dużych zapasów węgla dla jednostek Eskadry. Podjęcie ostatecznej decyzji nie było też łatwe z innego powodu – Niemcy nie znali dokładnego rozmieszczenia okrętów brytyjskich ani planów zmiany ich dyslokacji.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia Spec 6/2013