Ostatni DC-3 PLL LOT

 


Michał Petrykowski


 


 

Ostatni DC-3 PLL LOT


 

 

O tym, że samolot to urządzenie długowieczne, nie trzeba nikogo przekonywać. Do dziś na pokazach można podziwiać statki powietrzne, które powstały przed drugą wojną światową, bez trudu znajdziemy nawet sześćdziesięcioletnie konstrukcje eksploatowane w zarobkowym przewozie pasażerskim bądź w lotnictwie wojskowym.


 
 

 


A czy zastanawialiście się kiedyś jaki jest najstarszy do dziś eksploatowany egzemplarz samolotu latający kiedyś w PLL LOT? Nie chodzi bynajmniej o Tupolewy Tu-154M latające w Rosji (eks LOT-owski odrzutowiec w barwach Aerofłotu do niedawna regularnie pojawiał się na warszawskim Okęciu), Antonowy An-24 (wciąż aktywne w Bułgarii) czy Iljuszyny Ił-18 latające na terenie Azji. Najstarszy wciąż latający samolot użytkowany niegdyś przez naszego narodowego przewoźnika znajduje się w kraju mającym długą tradycję we wskrzeszaniu leciwych konstrukcji. Afryka Południowa. o której mowa, to prawdziwa mekka dla miłośników maszyn o napędzie tłokowym. Do dziś w czynnej eksploatacji znajduje się tam kilkadziesiąt samolotów Douglas DC-3, DC-4, Convair CV-440, Junkers Ju 52 i wiele historycznych maszyn jednosilnikowych. Nietrudno domyślić się, że wśród historycznych maszyn latających w RPA znalazło się miejsce dla eks LOT-owskiego C-47. Co ciekawe samolot nie jest traktowany w „specjalny” sposób i wciąż znajduje się w aktywnej służbie. W jaki sposób płatowiec trafił na południową półkulę?

Pierwsze lata eksploatacji
Douglas C-47A-15DK numer 12704 został zbudowany na początku marca 1944 i choć formalnie nie był użytkowany przez US Air Force pod koniec tego samego miesiąca otrzymał wojskowe oznaczenie „42-92857”. Wkrótce potem transportowiec został skierowany na wschodni teatr działań wojennych, gdzie trafił do lotnictwa sowieckiego. Ostatecznie w lipcu 1944 r. został przekazany do lotnictwa Ludowego Wojska Polskiego, gdzie otrzymał numer „04”. Po zakończeniu kariery wojskowej w październiku 1957 r. samolot ten wraz z trzema innymi C-47 trafił do PLL LOT i otrzymał znaki SP-LCB. Rejestracja ta została przyznana po raz drugi. Pierwsza Dakota z takimi oznaczeniami, którą w 1946 r. PLL LOT zakupił z demobilu wraz z ośmioma innymi maszynami tego typu, została uszkodzona podczas lądowania 24 maja 1948 r. w Sztokholmie i skasowana. Polski przewoźnik eksploatował również rosyjskie odpowiedniki DC-3, budowane na licencji w Rosji Lisunow Li-2. Pierwszy samolot tego typu w połowie grudnia 1945 r. został przekazany do PLL LOT z wojska. Wcześniej bo już 17 sierpnia 1944 r. Li-2 zostały przydzielone do obsługi Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego w Lublinie i wykonywały loty kurierskie do Lwowa, Wilna i Moskwy, a w marcu 1945 r. w oparciu o Li-2 została uruchomiona regularna komunikacja krajowa. Łącznie PLL LOT eksploatowały czterdzieści samolotów Li-2 oraz trzynaście C-47. Cztery Dakoty, które otrzymały znaki rozbitych wcześniej maszyn, figurowały w rejestrze dość krótko (SP-LCG i SP-LCH zaledwie jeden dzień w styczniu 1959 r., SP-LCC od marca do października 1958 r. i wspomniany już „bohater” artykułu – SP-LCB – od połowy października 1957 r. do 27 listopada 1958 r., według innych źródeł do 5 lutego 1959 r.). Prawdopodobnie wszystkie ocalałe C-47 PLL LOT, w tym egzemplarze z użytymi ponownie znakami, miały zostać sprzedane do Iranu. Z pewnością samolot SP-LCB trafił do rejestru duńskiego (OY-AIC) i w 1959 r. przeszedł remont w bazie technicznej skandynawskich linii lotniczych SAS. Wkrótce potem Dakota znalazła się w wyposażeniu francuskiego lotnictwa, gdzie otrzymała oznaczenie „92857”; od połowy lat sześćdziesiątych przeszła w ręce cywilnego użytkownika. W 1972 r. dalsze koleje losu skierowały maszynę do Jugosławii – samolot operował z bazy w Zagrzebiu z numerem taktycznym „71241”. W sierpniu 1979 r. C-47 trafił do cywilnego centrum szkoleniowego (Obrazovni Centar Zracnog Saobracaja) gdzie z rejestracją YU-ABU był eksploatowany do końca 1979 r. Dalsza historia maszyny jest związana pośrednio z uwarunkowaniami politycznymi Republiki Południowej Afryki.


 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 8/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter