Ostatnie krążowniki waszyngtońskie US Navy
Sławomir J. Lipiecki
Krążowniki ciężkie typu New Orleans były ostatnimi jednostkami tej klasy w US Navy, zbudowanymi z uwzględnieniem ograniczeń narzuconych przez traktat waszyngtoński z 6 lutego 1922 r.Wraz z eksperymentalnym USS Wichita należały do najlepiej opancerzonych i chronionych jednostek tej klasy w historii. Ograniczona traktatem wyporność standardowa wymusiła na projektantach szereg kompromisów odczuwalnych na tych krążownikach praktycznie do końca ich istnienia.
Trzy z siedmiu krążowników typu New Orleans zostały zniszczone w słynnej bitwie koło wyspy Savo (Guadalcanal) przez zespół japońskich ciężkich okrętów wiceadm. Gun’ichi Mikawy w nocy 8-9 września 1942 r. Fakt ten spowodowany był jednak zarówno kompletnym zaskoczeniem Amerykanów (i to na dystansie bezpośrednim) przewagą liczebną wroga, jak i doprowadzoną do perfekcji przez Japończyków sztuką walki prowadzoną przy ograniczonej widoczności, a nie słabością krążowników ciężkich US Navy, choć bitwa unaoczniła także ich pewne wady. Wręcz przeciwnie, jednostki te dowiodły, że są dobrze zaprojektowane i zbudowane. Konstrukcja okazała się odporna na ciosy (np. USS Vincennes trafiony został przez co najmniej 85 pocisków kalibrów 203-127 mm oraz 1 lub 2 torpedy kal. 610 mm Type 93 „Long Lance”, a mimo to walczył do końca, tonąc dopiero po ok. godzinie od otwarcia ognia, a prawie 40 minut po bitwie), co kosztowało Japończyków zużycie większości amunicji oraz stratę bezcennego czasu, co ostatecznie uniemożliwiło im zniszczenie celu zasadniczego – amerykańskich transportowców (tym samym ich zespół nie wykonał zadania).
Geneza
Do końca lat 20. XX w. US Navy zdołała wprowadzić do linii kilka typów krążowników uzbrojonych w armaty kal. 203 mm, czyli 8” (tzw. waszyngtońskich). Były to dwie jednostki typu Pensacola, sześć typu Northampton i dwa typu Portland. Do tego doszło 10 mniejszych, uzbrojonych w armaty kal. 152,4 mm (6”) typu Omaha. Dopiero po pierwszej konferencji w Londynie w 1930 r. ustanowiono oficjalny podział klasyfikacyjny krążowników lekkich (z armatami o kalibrze nieprzekraczającym 155 mm) i ciężkich (dawnych „waszyngtońskich”, z armatami o kalibrze do 203 mm). Na wspomnianej konferencji ustalono także limit tonażowy dla poszczególnych państw w klasie krążowników ciężkich, który – jak się okazało – Amerykanie mają w większości wykorzystany przez wymienione wyżej jednostki. Co więcej, wkrótce Japonia zaskoczyła wszystkich projektem swoich najnowszych jednostek typu Mogami, o wielkości krążownika ciężkiego, ale uzbrojeniu składającym się z aż piętnastu armat kalibru 155 mm rozmieszczonych w pięciu trójdziałowych wieżach (trzy z nich zainstalowano na dziobie, a dwie na rufie). Zdesperowani Amerykanie przenieśli więc moce przerobowe swoich biur projektowych i stoczni na krążowniki lekkie. Był to nieco dziwny okres w US Navy, gdy „zachłyśnięto” się zagraniczną koncepcją jednostek, które tak naprawdę nie spełniały żadnych wymagań koncepcyjnych ani norm jakościowych amerykańskiej floty.
Duża część ówczesnych sztabowców US Navy uważała, że liczna i szybkostrzelna artyleria jest najbardziej efektywna w przypadku napotkania równorzędnego „gabarytowo” przeciwnika, gdyż zapewnia większe prawdopodobieństwo trafienia w początkowej fazie starcia niż bardziej „powolna” artyleria kal. 203 mm. Ponadto sądzono, że kaliber 152,4 mm (czy też 155 mm) w zupełności wystarcza do walki z krążownikami, a przeciw pancernikom ani te, ani nawet dużo większe armaty i tak nic nie znaczą. Oczywiście kategorycznie sprzeciwiali się takim opiniom wszyscy poważni analitycy, jednak w owym czasie nie trafili na podatny grunt, a jak się w przyszłości okazało, mieli oni w swym sceptycyzmie całkowitą rację (nawet sami Japończycy dość sprytnie podeszli do zagadnienia projektu swoich „krążowników lekkich”, od podstaw przystosowując je do stosunkowo łatwego i szybkiego przezbrojenia w armaty kal. 203 mm, co zresztą później nastąpiło).
Niezależnie zatem od sprzeciwu analityków z Naval War College oraz części doradców z General Board (w tym m.in. emerytowanego adm. Josepha Straussa) Amerykanie w dość bezmyślny sposób postanowili powielić szereg rozwiązań przyjętych przez Japończyków (w tym m.in. nietypowy układ wież armat artylerii głównej) na swoich najnowszych krążownikach lekkich typu Brooklyn. Co więcej, bazując bezpośrednio na przyjętych na nich rozwiązaniach, zaprojektowano „eksperymentalny” krążownik ciężki USS Wichita (CA-45). Zerwanie z dotychczasowymi doświadczeniami projektowania i budowy jednostek tej klasy wiązało się m.in. z chęcią zwiększenia zasięgu operacyjnego, odporności na uszkodzenia i dzielności morskiej nowych okrętów. Główną modyfikacją było zastosowanie na tym okręcie trzech trójdziałowych wież dla armat kal. 203 mm w miejsce pięciu wież z armatami kal. 152,4 mm. Stępkę pod nowy krążownik położono 28 października 1935 r. w stoczni Philadelphia Navy Yard. Okręt zwodowano 16 listopada 1937 r., ale prace wyposażeniowe ciągnęły się niemiłosiernie długo z uwagi m.in. na problemy statecznościowe – spowodowały one konieczność dobalastowania okrętu dodatkowymi 200 t żeliwnych bloków, co oznaczało utratę tej masy na inne cele. Przedłużały się również prace nad nowym typem wież dla armat kal. 203 mm. Ostatecznie krążownik wszedł do linii dopiero 16 lutego 1939 r., stając się protoplastą dla przyszłych, dużo większych okrętów typów Baltimore, Oregon City i Des Moines.
Na szczęście dla Amerykanów, jeszcze przed ratyfikacją postanowień pierwszej konferencji w Londynie, wprowadzono w życie tzw. Program 1929, obejmujący budowę 15 krążowników „waszyngtońskich” o numerach taktycznych od 32 do 47. Pierwsza piątka miała powstać na bazie udoskonalonych jednostek typu Northampton, natomiast kolejna grupa – być ich znacznie zmodyfikowaną wersją (bazującą jedynie na doświadczeniach wyniesionych z eksploatacji poprzedników). Głównym wymogiem względem tej drugiej serii było znaczne wzmocnienie ochrony biernej, w tym opancerzenia. Okazało się to na tyle atrakcyjną opcją, że padły propozycje udoskonalenia pod tym kątem również pierwszej serii krążowników. Jednak w praktyce budowa dwóch pierwszych (przyszłych USS Portland i USS Indianapolis) już została zatwierdzona (na dodatek w stoczniach prywatnych) i wszelkie zmiany w projekcie oznaczały zbyt znaczący wzrost kosztów budowy w stosunku do uzyskanego efektu. Tym niemniej postanowiono serię zakończyć na tych dwóch jednostkach, moce przerobowe kierując w stronę zupełnie nowych krążowników „Programu 1929” – typu New Orleans.
Należy pamiętać, że w tamtym czasie nastąpił spory rozwój technologiczny w US Navy, a nowe okręty miały być jego praktycznym ucieleśnieniem (tak jak w przypadku m.in. całkowicie przebudowywanych w latach 1927-1933 pancerników). Postanowiono zatem, że nowe krążowniki zostaną zaprojektowane i wybudowane dosłownie „od podstaw”, co notabene opóźniło cały program o 12 miesięcy i podniosło koszty budowy każdej z jednostek o ok. 700 tys. USD, co było jak najbardziej do zaakceptowania. Pierwsze trzy jednostki (o numerach taktycznych 32, 34 i 36) zamówiono kolejno w stoczniach państwowych New York Navy Yard w Nowym Jorku (stan Nowy Jork), Puget Sound Naval Shipyard w Bremerton (stan Waszyngton) i Philadelphia Navy Yard w Filadelfii (stan Pensylwania) w latach 1930‑1931. Dwa kolejne krążowniki (o numerach taktycznych 37 i 38) zamówiono w 1931 r. w stoczniach New York Shipbuilding Corporation w Camden (stan New Jersey) i Mare Island Navy Yard w Vallejo (stan Kalifornia). Zamówienie na następną parę (ostatecznie jednostki te budowano według nieco zmodyfikowanych projektów) – o numerach taktycznych 39 i 44 – złożono dopiero w latach 1933-1934. Opóźnienie spowodowane było głównie wielkim kryzysem gospodarczym z lat 1929‑1933 oraz (poniekąd) postanowieniami pierwszej konferencji w Londynie. W budowę dwóch ostatnich (jak się później okazało) krążowników ciężkich typu New Orleans zaangażowana była stocznia Fore River Shipyard w Quincy (stan Massachusetts) przy znacznym udziale Bethlehem Steel Corporation.
Kolejne jednostki stały się ofiarami postanowień traktatu londyńskiego oraz wspomnianej wcześniej nadmiernej fascynacji „szybkostrzelną” artylerią kalibru 152,4 mm. W konsekwencji budowę krążowników ciężkich o numerach taktycznych 40, 41, 42, 43 i 46 anulowano. Z kolei jednostka o numerze taktycznym 45 (USS Wichita) została wprawdzie ukończona jako krążownik ciężki, jednak jej konstrukcja bazowała na zmodyfikowanej wersji krążowników lekkich typu Brooklyn, a nie okrętów typu New Orleans. Wprowadziło to w US Navy całkiem spory bałagan klasyfikacyjny, dodatkowo pogłębiony faktem, że zamówiony jako pierwszy krążownik ciężki o numerze taktycznym CA-34 (przyszły USS Astoria) zwodowano i wprowadzono do służby później niż jednostkę o numerze CA-32 (przyszłego USS New Orleans), stąd nastąpiła zmiana nazewnictwa dla całego typu (z Astoria na New Orleans).
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2020