Otwarcie drugiego frontu w czerwcu 1944 r.
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Otwarcie drugiego frontu
w czerwcu 1944 r.
Amerykańsko-brytyjska operacja desantowa w Normandii 6 czerwca 1944 r. z całą pewnością przyczyniła się do szybszego pokonania Niemiec. Jednak największe znaczenie miał fakt, że kampania aliantów w zachodniej Europie w latach 1944–1945 ograniczyła powojenną strefę wpływów ZSRR do Europy środkowo-wschodniej.
Od strony zachodniej, najkrótsza droga do ostatecznego pokonania III Rzeszy prowadziła przez Francję, wprost do Niemiec. Za otwarciem drugiego frontu poprzez wysadzenie desantu we Francji, od początku opowiadali się Amerykanie. Głównym zwolennikiem szturmu przez kanał La Manche, był szef sztabu US Army, gen. George C. Marshall, popierany przez prezydenta Franklina D. Roosevelta.
Formowanie koalicji brytyjsko-amerykańskiej to temat na inne rozważania, dość powiedzieć, że obie strony zaczęły uzgadniać strategie działania już od podpisania Karty Atlantyckiej 14 sierpnia 1941 r., czyli jeszcze przed przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do II wojny światowej. Premier Wielkiej Brytanii Winston S. Churchill i prezydent Stanów Zjednoczonych spotkali się wówczas na pokładach okrętów HMS Prince of Wales i USS Agusta, zakotwiczonych w Zatoce Placentia Bay pod Nową Funlandią. Wydano wówczas deklarację zwaną Kartą Atlantycką, którą można uznać za porozumienie, w sprawie obrony wartości, którymi kierowały się oba przyjazne sobie kraje. Potwierdzono dążenie do budowy demokratycznego świata wolnego od przemocy, strachu, barier handlowych i ekonomicznych, gdyż tylko w takim środowisku oba mocarstwa mogły się rozwijać i rozkwitać, a jednocześnie w pierwszym punkcie obaj przywódcy zadeklarowali, że ich celem nie są jakiekolwiek korzyści terytorialne. Uznano, że wszelkie zmiany granic międzypaństwowych powinny odbywać się tylko i wyłącznie na podstawie woli mieszkańców spornych terytoriów.
Na tym etapie było jasne, że takie niedemokratyczne państwa, jak nazistowska III Rzesza Adolfa Hitlera, bądź faszystowskie Włochy Benito Mussoliniego muszą zostać obalone, agresorzy rozbrojeni, a na ich miejsce mają powstać państwa respektujące pokojowe współżyciemiędzynarodowe. W takim świecie wszyscy będą mogli się rozwijać i cieszyć dobrobytem.
W interesie Stanów Zjednoczonych leżało zatem włączenie się do aktywnych działań wojennych po stronie Wielkiej Brytanii, by przywrócić wolnorynkowy porządek demokratyczny, gwarantujący rozwój handlu, przyrost ekonomiczny i wzrost poziomu życia własnych obywateli, co dla Roosevelta miało zawsze wielkie znaczenie. Trudno było przekonać jednak własnych obywateli, że paradoksalnie droga do dobrobytu prowadzi przez wojnę. Nie miała być to wojna agresywna, zaborcza, lecz wojna w obronie międzynarodowego porządku, w imię ustanowienia solidnych zasad późniejszego pokojowego współistnienia gwarantującego rozwój wszystkich krajów świata, a w tym też i samych Stanów Zjednoczonych.
Prezydent Roosevelt nie musiał jednak przekonywać własnych obywateli, państwa Osi bowiem wyświadczyły mu nieoczekiwaną przysługę. 7 grudnia 1941 r., niecałe pół roku od deklaracji znanej jako Karta Atlantycka, japońska Imperialna Marynarka Wojenna zaatakowała Pearl Harbor, zadając silny cios amerykańskiej Flocie Pacyfiku. Był to cios wystarczający, by urazić narodową dumę Amerykanów, ale zbyt słaby, by odnieść decydujące zwycięstwo na Pacyfiku. W dodatku cztery dni później, 11 grudnia 1941 r., Hitler i Mussolini wypowiedzieli Stanom Zjednoczonym wojnę, zwalniając prezydenta Roosevelta także i z tego koniecznego posunięcia, trudnego do wytłumaczenia własnym obywatelom. Dzięki temu, Stany Zjednoczone zostały wciągnięte w wir wojny, co leżało w ich interesie, ale czego mogli nie zaakceptować Amerykanie. Teraz jednak nierozważni przeciwnicy postawili ich przed faktem dokonanym, dzięki czemu poparcie dla udziału Stanów Zjednoczonych w II wojnie światowej były bardzo wysokie. Przywódcy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii mogli się tylko cieszyć z takiego rozwoju wypadków, zwłaszcza że po tej samej stronie walczył też ZSRR, przyczyniając się do znacznego wykrwawienia faszystowskiego przeciwnika. W tym momencie losy II wojny światowej z pewnością odwróciły się na niekorzyść państw Osi, choć sam jej końcowy rezultat nie był jeszcze ostatecznie przesądzony.
Aliancka strategia
Oba mocarstwa zgadzały się co do pryncypiów, co zresztą potwierdziła Karta Atlantycka, jednak co do szczegółów przyjętej strategii zgody już nie było. Pierwszą kwestią do rozwiązania było pytanie, gdzie skierować główny wysiłek wojenny aliantów, do Europy przeciwko Niemcom i Włochom czy na Pacyfik, przeciwko Japończykom. Niewątpliwie Niemcy i Włochy stanowiły znacznie większe zagrożenie dla wolnego świata. Przede wszystkim wojna toczyła się o najbardziej rozwinięte gospodarczo obszary, a także tereny stosunkowo zasobne w bogactwa naturalne: ropę naftową, węgiel kamienny, rudy żelaza, metali kolorowych i wiele innych, a także tereny zasobne rolniczo i zamieszkałe przez miliony obywateli zdolnych do pracy, spośród których wielu posiadało wysokie kwalifikacje zawodowe, w przeciwieństwie na przykład do Azji bądź Afryki. To właśnie w Europie Stany Zjednoczone postrzegały swojego głównego partnera handlowego, który dzięki wysokiej sile nabywczej (wysoka pozycja ekonomiczna krajów Europy, duża liczba obywateli-konsumentów) był w stanie wchłonąć olbrzymie ilości wysoko przetworzonych produktów amerykańskiego przemysłu czy nawet produktów rolnych, w zamian oferując konkurencyjne technologie, własne towary napędzające przemysłową rywalizację bądź też niekiedy surowce dla amerykańskiej gospodarki, choć głównym źródłem surowców dla Stanów Zjednoczonych były zasoby własne oraz import z Ameryki Łacińskiej i z Dalekiego Wschodu.
Wszystko to rozumiał prezydent Roosevelt oraz jego wysocy dowódcy wojskowi, z gen. George C. Marshallem na czele. Jedynym wyjątkiem byli dowódcy Marynarki Wojennej, którzy w znacznie większym stopniu niż US Army odpowiadali za zabezpieczenie amerykańskich interesów na Pacyfiku, w tym szlaków komunikacyjnych z posiadłościami na tym obszarze (niektóre z nich są pod amerykańskim protektoratem do dziś, jak na przykład wyspy Guam, Wake, Midway, północne Mariany czy Samoa), które w owym czasie były dość liczne. Stanowiły one dogodne bazy dla Marynarki Wojennej, która mogła dzięki temu kontrolować ważne szlaki komunikacyjne, zapewniając płynność dostaw do Stanów Zjednoczonych wielu ważnych surowców pochodzących z Dalekiego Wschodu bądź z Australii (z tej ostatniej – głównie wełny). Dodatkowo ważną rolę odgrywał też czynnik ambicjonalny, w postaci ciosu, jaki zadali US Navy Japończycy w Pearl Harbor.
Zdanie admirałów nie miało jednak wielkiego wpływu na decyzje amerykańskiego prezydenta i jego najbliższych współpracowników. Już w maju 1938 r. Roosevelt nakazał przygotowanie nowych planów wojennych, zakładających możliwość wspólnej walki z Niemcami i być może także z Włochami w sojuszu z Wielką Brytanią i Francją. Opracowanie planu nazwanego „Rainbow 5” postępowało jednak powoli i początkowo nie miało odzwierciedlenia w istniejących regulaminach poszczególnych rodzajów wojsk, które nadal regulowały wyłącznie działania obronne Stanów Zjednoczonych i terytoriów zamorskich, nie przewidywały natomiast udziału w zamorskich operacjach o charakterze ofensywnym. 27 września 1940 r., w obliczu upadku Francji prezydent Roosevelt nakazał odpowiednie uaktualnienie planu „Rainbow 5”. Dopiero wówczas prace nad tym planem ruszyły pełną parą. Punktem wyjścia do tego planu była wspólna amerykańsko- brytyjska konferencja w Waszyngtonie z 29 stycznia 1941 r., celem której było wypracowanie zasad współpracy oraz wspólnego planu wojny, na wypadek zaangażowania się Stanów Zjednoczonych w wojnę w Europie. W wyniku konferencji powstał dokument uzgodnień zwany American-British Conversation 1 (czyli ABC-1), zakładający koncentrację wysiłku na wojnie w Europie, przy utrzymaniu odpowiednich sił do działań (wyłącznie) obronnych na Pacyfiku, na wypadek przystąpienia Japonii do wojny. W Europie natomiast za główny cel uznano osiągnięcie przewagi nad Niemcami w dziedzinie sił powietrznych, a szczególnie w zakresie sił uderzeniowych dalekiego zasięgu. 2 czerwca 1941 r. zarówno ABC-1 jak i ukończony plan wojny „Rainbow 5” trafiły do Roosevelta do zatwierdzenia. Prezydent stwierdził, że jest z owych planów zadowolony i że powinny one być do niego skierowane do zatwierdzenia w wypadku wybuchu wojny. 9 lipca 1941 r. umocniena polecenie prezydenta rozpoczęto przygotowywanie planów takiej rozbudowy materiałowo- technicznej sił zbrojnych, by było możliwe pełne zrealizowanie ustaleń ABC-1 oraz planu „Raibow-5”.
Pierwsze już wojenne spotkanie pomiędzy prezydentem Rooseveltem a premierem Churchillem miało miejsce jeszcze w 1941 r., w Waszyngtonie, gdzie zorganizowano konferencję znaną jako „Arcadia”. Trwała ona od 22 grudnia 1941 r. do 14 stycznia 1942 r. i była pierwszą próbą określenia wspólnej strategii prowadzenia wojny z państwami Osi. Ważnym uzgodnieniem „Arcadii” była decyzja o pokonaniu najpierw Niemiec i Włoch w Europie, a dopiero później przeniesienia pełnego wysiłku wojennego do działań na Pacyfiku przeciwko Japonii. Szczegółów jednak na tym etapie nie sprecyzowano.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 3/2014