Pancernik Noworossijsk
Michał Glock
Giulio Cesare pod czerwoną banderą
Pancernik Noworossijsk
Koniec II wojny światowej spowodował przewartościowanie światowego porządku, kiedy to w miejsce kilku mocarstw pozostały tak naprawdę tylko dwa liczące się, Stany Zjednoczone i Związek Radziecki. Pewna niechęć między nimi (w najlżejszym przypadku podejrzliwość) narastała jeszcze zanim sztandar zwycięstwa załopotał nad Reichstagiem. Jednym z pól konfliktu był podział łupów wojennych. Jeżeli chodzi o terytoria porozumienie uzyskano względnie szybko i z wiadomym skutkiem dla Europy Wschodniej. Dużo trudniejsza była kwestia podziału zdobytego uzbrojenia.
![](files/artykuly/morze_statki_okrety/98_2011_11/4.jpg)
Rosjanie szybko zgłosili swoje roszczenie na przykład względem floty włoskiej. Dla przypomnienia, w brytyjskich rękach znalazło się między innymi aż pięć włoskich pancerników, kilka krążowników, dziesiątki niszczycieli i okrętów podwodnych oraz liczne jednostki pomocnicze. Spośród pancerników, ZSRR ostrzył sobie zęby głównie na nowe jednostki typu Vittoro Veneto. Gdyby nie udało się ich uzyskać, to zadowolono by się „prawie” równie nowoczesnymi (choć mniejszymi) jednostkami typu Caio Duilio. Alianci zachodni byli przeciwni przekazywaniu okrętów ZSRR w sytuacji, gdy w Europie wciąż trwała wojna. Argumentowano, że pancernik trudno będzie przeprowadzić bezpiecznie do radzieckich portów (w grę wchodziły tylko bazy Floty Północnej); poza tym pozostawała kwestia polityczna i obawy, czy podział Regia Marina między zwycięzców nie pogorszy stosunków z Włochami. W razie ich niezadowolenia prawdopodobny był scenariusz zniszczenia okrętów w bazach włoskich, tak jak w 1919 r. ze swoją flotą postąpili Niemcy na kotwicowisku Scapa Flow. Naturalnie powody dla których nie chciano włoskich okrętów przekazać Rosjanom były w większości wydumane i nie miały poparcia w faktach. Chodziło o niedozbrajanie ZSRR, gdyż nie było do końca wiadomo jakie plany naprawdę ma Józef Stalin. Aby radzieckie dowództwo floty uspokoić (a przy okazji też Stalina), na poczet jednostek włoskich ZSRR otrzymał czasowo szereg okrętów od Aliantów zachodnich. Wśród nich największy był pancernik Royal Sovereign przemianowany na Archangielsk, przekazano także równie stary amerykański krążownik lekki Milwaukee (Murmansk). Ich uzupełnieniem były inne „nieświeże dary” – dziewięć niszczycieli z długiej serii amerykańskich czterofajkowców oraz cztery względnie nowe brytyjskie okręty podwodne (jeden typu S i trzy typu U). Do walki nadawały się co najwyżej niszczyciele i okręty podwodne. Gdy wojna się zakończyła radzieckie dowództwo rozpoczęło zwrot okrętów ich dawnym właścicielom. Jednocześnie coraz głośniej dopominano się o okręty z floty włoskiej i niemieckiej. Z tej ostatniej najbardziej interesowano się okrętami podwodnymi typu XXI oraz systemami ciężkiej artylerii przeciwlotniczej na trójosiowo stabilizowanych podstawach.
Podział floty włoskiej praktycznie nastąpił dopiero w 1947 r. na mocy postanowień konferencji paryskiej, choć przepychanki na forum alianckiej komisji zajmującej się włoskimi siłami zbrojnymi trwały od 1945. Do grona zwycięzców dołączyła jeszcze Francja, co w praktyce oznaczało, że temu krajowi także trzeba będzie przydzielić kilka okrętów włoskich. Rosjanie w zasadzie blokowali przez dłuższy czas prace komisji domagając się nowoczesnych okrętów. Ostatecznie przyznano im pancernik, krążownik lekki, dwa niszczyciele, trzy torpedowce, dwa średnie okręty podwodne i cztery miniaturowe. Dokładnie nie wiadomo, w jaki sposób Giulio Cesare przypadł ZSRR. Według jednej z wersji został on wylosowany z czapki (!) przez zastępcę radzieckiego przedstawiciela w komisji S. W. Sławina. Wyznaczenie okrętu to jedna sprawa, a fizyczne przejęcie to zupełnie inny problem. Przede wszystkim Rosjanie poważnie obawiali się sabotażu i trzeba dodać, że były to obawy uzasadnione. We włoskiej prasie regularnie pojawiały się artykuły zachęcające do zniszczenia przekazywanych stronie radzieckiej okrętów. Nie trzeba chyba wspominać, że pancernik był zapuszczony i wiele systemów okrętowych (na przykład przeciwpożarowy, generatory elektryczne itp.) wymagało wymiany lub poważnych remontów. Niezadowalający był także stan grodzi wodoszczelnych i przejść w nich, czyli drzwi wodoszczelnych. O dziwo w bardzo dobrym stanie była siłownia i kadłub, którego elementy były zużyte w najwyżej 15%. System wentylacji także pozostawiał wiele do życzenia. Włoskie pancerniki miały częściowo klimatyzowane pomieszczenia, ale dużo gorzej było z ich ogrzaniem, gdyż na Morzu Śródziemnym raczej mrozy nie panują, czego nie można powiedzieć o Sewastopolu, gdzie okręt miał stacjonować. Koje znajdujące się w kubrykach także nie przystawały do radzieckich standardów. Na wyposażeniu kambuzów były urządzenia nieznane Rosjanom, jak na przykład automaty do gotowania makaronu (choć te akurat i tak były zepsute). Przez kilka pierwszych tygodni radziecka załoga otrzymywała ciepłe posiłki ze zwykłych kuchni polowych ustawionych na pokładzie. Pierwsi marynarze musieli zadowolić się suchymi racjami. Pancernik pierwotnie miano przeprowadzić do Odessy i tam miało nastąpić przekazanie radzieckiej załodze, lecz władze włoskie wymusiły, aby odbyło się to w nieodległej albańskiej Valonie (nazwa włoska, albańska – Vlora lub Vlorë). Oficjalnie do przejęcia miało dojść po opuszczeniu włoskiej bandery (Cesare miał przejść do Valony pod flagą handlową i z cywilną załogą) i wciągnięciu radzieckiej. Proste przejście okrętów do ZSRR planowano od 1947 r., jednak cała operacja zakończyła się dopiero w 1950, gdy ostatnie z nich trafiły do Floty Czarnomorskiej.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11/2011