Pancerny Grom cz. II - Zdobycie Bagdadu
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Pancerny Grom
cz. II - Zdobycie Bagdadu
6 kwietnia 2003 r., kiedy 1-64 batalion czołgów ppłk. Schwartza odpoczywał po pierwszym rajdzie do centrum Bagdadu, iracki minister informacji, Mohammed Saeed al-Sahaf (znany jako „komiczny Ali”), ogłosił że dzień wcześniej Amerykanie usiłowali zdobyć iracką stolicę, lecz po krwawych walkach zostali wyrzuceni z miasta, ponosząc ciężkie straty. Dziennikarze całego świata powtórzyli tę wiadomość. Wiadomość brzmiała tak – amerykańskie czołgi wjechały do Bagdadu, ale po kilku godzinach, z nieznanych przyczyn, opuściły miasto. Czyżby uciekły? Pomimo tego negatywnego wpływu propagandowo-medialnego, amerykańskie dowództwo Central Command (gen. Tommy Franks), podległe mu dowództwo komponentu lądowego, będącego jednocześnie dowództwem 3. Armii (gen. por. David D. McKernan???) oraz dowództwo V Korpusu Armijnego, które bezpośrednio kierowało uderzeniem na Bagdad od południowego zachodu (gen. por. William S. Wallace) zgodnie uważały, iż rajdy pancerne należy kontynuować w celu „zmiękczenia” obrony i przygotowania gruntu pod szturm na miasto, dokonany przez oddziały powietrznodesantowe. Dowódca 3. Dywizji Piechoty, gen. mjr Buford C. Blount III oraz jego zastępca, gen. bryg. Lloyd J. Austin, podzielali zdanie przełożonych, ale wykazywali większą elastyczność. Natomiast dowódca 2. Brygady 3. Dywizji Piechoty, płk David G. Perkins, był przekonany, że należy zmienić cel prowadzonych przez jego brygadę działań. Perkins planował wprowadzenie całości sił do miasta, a następnie uchwycenie i utrzymanie dzielnicy rządowej. Zdawał sobie on sprawę z faktu, że najbardziej kluczowa będzie pierwsza pełna doba. Jeśli przeciwnik nie zdoła usunąć go z miasta przez pierwsze 24 godziny, to później straci impet i będzie zbyt wyczerpany, by pokonać Amerykanów. Koncepcja ta miała jednak słaby punkt – było jasne, że brygada po wejściu do miasta będzie wymagała dostaw paliwa i amunicji po ok. 10 godzinach, bowiem czołgi i bojowe wozy piechoty (bwp), nawet na postoju, będą musiały mieć włączone silniki, by mogły pracować ich systemy kierowania ogniem. Kolumna zaopatrzenia z nieopancerzonymi ciężarówkami musiała więc przedrzeć się do centrum Bagdadu 8-10 godzin po włamaniu się pancerno- zmechanizowanych kolumn trzech grup bojowych. Do tego czasu droga wiodąca do centrum musiała zostać nie tylko utrzymana, ale w miarę możliwości oczyszczona z przeciwnika. Od tego zależał los całej brygady.
Pełna wersja artykułu w kwartalniku Poligon 4/2008