Pancerny młot RKKA
Michał Morozow
Pancerny młot RKKA
Na początku 1945 roku wojska pancerne RKKA osiągnęły swą największą liczebność i zaawansowanie techniczne podczas całej Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Wkrótce Armia Czerwona odniosła też swe największe zwycięstwa, zdobywając Królewiec, Wiedeń i Berlin. W tym czasie radzieckie wojska pancerne miały już nad niemieckimi Panzertruppen nie tylko zdecydowaną przewagę liczebną, ale także techniczną oraz organizacyjną. Przezwyciężywszy kryzys lat 1941-1943, w 1944 i 1945 roku Armia Czerwona dokonała gruntownej przebudowy swych pancernych arsenałów, z sukcesem odpowiadając na wyzwanie Wehrmachtu w technologicznym wyścigu zbrojeń. Zwycięstwo okupiono jednak drogo.
Najpierw była klęska
Droga do zwycięstwa w 1945 roku okazała się dla Armii Czerwonej długa i krwawa, liczona milionami poległych lub zaginionych żołnierzy oraz dziesiątkami tysięcy utraconych czołgów. Wielka Wojna Ojczyźniana była wojną totalną, od początku znaczoną niewyobrażalnymi stratami – tak osobowymi, jak i materiałowymi. Ogrom tego wysiłku widać, gdy prześledzi się losy radzieckich wojsk zmechanizowanych w latach 1941-1945. W ZSRR broń pancerna już w latach 20. XX wieku uważana była za niezwykle ważny i skuteczny oręż. W 1929 roku powołano UMM – Uprawlenije Miechanizacji i Motorizacji – Zarząd Mechanizacji i Motoryzacji (od 1934 roku nazwany ABTU, Awtobronietankowyje Uprawlenije, a w 1940 roku GABTU Gławnoje Awtobronietankowyje Uprawlenije). W tym samym roku przyjęto też pierwszy wieloletni plan rozwoju wojsk pancernych. Na początku lat 30. w RKKA sformowano pierwszą własną brygadę zmechanizowaną, a pod koniec 1932 roku wraz z napływem pierwszej większej partii licencyjnych czołgów lekkich zaczęto formować dwa korpusy zmechanizowane. W 1934 roku ich liczba wzrosła do czterech. Większość czołgów grupowano jednak w brygady i bataliony; te pierwsze przydzielano na szczeblu korpusu bądź armii, drugie zaś stanowiły często integralną część związków taktycznych, takich jak dywizje strzeleckie. Od 1938 roku zamiast korpusów lub brygad zmechanizowanych funkcjonowały oddziały tankowyje – czołgowe. Nazwa jak najbardziej adekwatna i znacznie lepiej, niż słowo zmechanizowany, oddająca charakter ówczesnych radzieckich wojsk szybkich, masowo nasyconych czołgami, lecz posiadających w swych strukturach nieliczne oddziały innych rodzajów broni. W 1939 roku, wraz z wybuchem II Wojny Światowej, wojska pancerne Armii Czerwonej weszły w okres permanentnej restrukturyzacji, co z jednej strony wiązało się z planowanym wprowadzeniem na uzbrojenie kolejnej generacji sprzętu bojowego, już rodzimej konstrukcji, a z drugiej – burzliwymi dyskusjami w łonie kierownictwa armii nad dalszymi kierunkami jej rozwoju. Ostatecznie latem 1940 roku przyjęto wizję koncentracji większości posiadanych sił pancernych w nowych korpusach zmechanizowanych, tym razem wzorem niemieckim składających się z dywizji pancernych (właściwie czołgowych – tankowaja dywizja) i zmotoryzowanych (motorizowannaja dywizja). Teoretycznie nowe korpusy zmechanizowane były już zgrupowaniami znacznie silniejszymi, niż ich poprzednicy z czasów pokoju i składały się z dwóch dywizji pancernych i jednej zmotoryzowanej (właściwie zmechanizowanej; dywizja pancerna miała dwa pułki czołgów, dywizja zmotoryzowana jeden). Liczyły etatowo przeszło 1000 czołgów każdy. Do czerwca 1941 roku sformowano lub rozpoczęto formowanie 30 takich korpusów (numeracja 1-30) oraz 61 dywizji pancernych (numeracja 1-61) plus 37 dywizji zmotoryzowanych. 22 czerwca 1941 roku istniało ostatecznie 29 korpusów, ponieważ decyzją z 15 maja dopiero co formowany 29. KZmech został rozwiązany, a jego dywizje stały się samodzielne. Większość z tych korpusów była dalece nieukompletowana, zarówno pod względem osobowym, jak i sprzętowym. Nie powinno to dziwić, skoro formalnie decyzje o formowaniu aż 21 spośród nich podjęto dopiero w marcu 1941 roku. Statystycznie wiosną 1941 roku RKKA dysponowała największymi na świecie siłami pancernymi, pod względem zaś liczby czołgów miała ich więcej, niż wszystkie inne armie razem wzięte. Wedle wykazów zbiorczych w czerwcu 1941 roku Armia Czerwona posiadała 600 czołgów ciężkich (w tym 59 maszyn T-35), 1500 czołgów średnich (w tym 481 wozów T-28) oraz przeszło 21 000 czołgów lekkich. Liczba ogromna, a nie uwzględniająca przy tym 2500 tankietek T-27. Jeśli policzyć także je, RKKA miała w swych arsenałach przeszło 25 000 pancernych, gąsienicowych wozów bojowych wszystkich typów. „Bojowych” jest tu zresztą słowem-kluczem, bo przecież uzbrojone były nawet opancerzone ciągniki Komsomolec, nie mówiąc o tysiącach samochodów pancernych, rasowych wozów bojowych – w statystyce traktowanych po macoszemu tylko dlatego, że nie miały gąsienic. Najważniejszą maszyną wciąż był czołg z czasów Feldmanna, a zatem bardzo słabo opancerzony tzw. czołg ogólnowojskowy T-26. Samych tylko modeli podstawowych było ponad 8500 (1261 T-26 dwuwieżowy, 3935 sztuk T-26 model liniowy i 3377 egzemplarzy T-26 model radiowy), a trzeba jeszcze pamiętać o odmianach specjalnych – z 1250 egzemplarzami różnych czołgów chemicznych, czyli głównie wozów z miotaczami ognia na czele. Drugim niezwykle licznym typem czołgu był tzw. czołg szybki – wozów BT-2, BT-5 i BT-7 meldowano ponad 7400. Generalnie w 1941 roku, cztery lata po swej śmierci z rąk systemu, który współtworzyli i któremu tak wiernie służyli, ani komkor Feldmann, ani marszałek Tuchaczewski nie czuliby się zapewne obco w czasie przeglądu pancernych arsenałów RKKA. Czołgi T-26, BT i T-37/T-38 (małe czołgi pływające, zaliczane do czołgów rozpoznawczych) zostały przyjęte do uzbrojenia w latach 30. i produkowane niemal przez całą tę dekadę. Chociaż stale modernizowane, począwszy od ok. 1933 roku nie przechodziły już zbyt daleko idących zmian, jeśli chodzi o siłę ognia czy grubość pancerza. Wówczas nikt w RKKA nie miał złudzeń, że niemieckie, francuskie czy też polskie armaty przeciwpancerne bądź działa piechoty zdołają obezwładnić setki czołgów Armii Czerwonej. Ważne było posiadać ich tak dużą ilość, aby rekompensowała ona z nawiązką prognozowane straty i pozwalała odnieść zwycięstwo.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 2/2012