Papanikolis raz jeszcze

KRZYSZTOF MARCINIAK
Artykuł poświęcony polskiemu epizodowi w historii greckiego okrętu podwodnego Papanikolis (NTW 9/2014) okazał się „kijem wsadzonym w mrowisko” środowiska, które od lat moderuje za wyborem francuskich jednostek typu Scorpene dla Marynarki Wojennej RP, w przekonaniu zbawczego wpływu tej decyzji na polską obronność i przemysł stoczniowy.
Bardzo szybko zareagował jeden z portali internetowych, który dopatrzył się w treści tego artykułu działań grupy oficerów MW, knujących
bez wiedzy przełożonych, z zamiarem wprowadzenia do składu polskiej floty najpierw Papanikolisa, a później także innego niemieckiego okrętu podwodnego. Dopisywanie spiskowego tła do w pełni uprawnionych działań specjalistów MW mogłoby być potraktowane jedynie jako dopełnienie metod stosowanych dotąd przez autora internetowej publikacji, w celu zdyskredytowania adwersarzy swoich poglądów, gdyby nie fakt, że tego samego „argumentu” użył na sali obrad Sejmowej Komisji ON również poseł Ludwik Dorn. To wiele mówi o skali spekulacyjnej histerii rozpętanej wówczas wokół Papanikolisa i skutkującej do dzisiaj haniebnymi oskarżeniami wobec oficerów MW.
Kolejną polemiką do mojego artykuł była publikacja Ludwika Dudały – „Papanikolis ad vocem” (NTW 10/2014). Trącące myszką źródła, na które się
powołuje, wskazują na wyczerpanie argumentów w obozie publicystów sprzyjających francuskiej ofercie i konieczność ich odwoływania się do informacyjnej
restytucji wygodnych dla siebie przekazów. Uprawianie tego rodzaju publicystyki, przy braku aktywności na polu medialnym ze strony największego konkurenta DCNS w przetargu na okręty podwodne dla MW, okazuje się posunięciem nie tylko przebiegłym, ale i skutecznym.
Mimo powszechnego dostępu do wiarygodnych źródeł informacji odnoszących się do historii Papanikolisa, pan Dudała skorzystał jednak z przekazów, które nie gwarantują żadnych nowych wątków na poruszany przez niego temat. Dlatego autor tonie, jak poprzednicy, w morzu domysłów, spekulując na temat rzeczywistego przebiegu i negatywnych konsekwencji działań podjętych w Dowództwie MW w latach 2008–2009 na rzecz pozyskania greckiego okrętu. Autorowi zależy głównie na dowiedzeniu zależności wynikających z przebiegu i rezultatów polsko-niemieckich uzgodnień, dotyczących
możliwości przejęcia jednostki z perturbacjami handlowymi pomiędzy niemiecką stocznią i greckim kontrahentem. Co więcej, aby wskazać subiektywność
mojego przekazu o polskim epizodzie Papanikolisa, autor ujawnia jakoby celowo zatajone fakty z historii okrętu, świadczące o świadomym zakłamywaniu przeze mnie tematu. Tymczasem przemilczane fakty nie miały zwyczajnie związku z polskim epizodem w historii greckiego okrętu lub ich opublikowanie wiązałoby się z koniecznością tematycznego odwołania się do problemów na tym polu francuskich menedżerów i prowokowania w ten sposób apologetów francuskiego okrętu do wzajemnego chłostania się argumentami - wątpliwej wartości dla sprawy. Autor ad vocem sprawił jednak, że postanowiłem zaniechać dyplomatycznej powściągliwości.
KORUPCJA
Przywołany przez pana Dudałę wątek korupcyjny związany z greckim kontraktem na okręty podwodne jest tyle nieaktualny, co i chybiony. Sam zauważa, że głośno wokół sprawy zaczęło się robić w połowie 2009 r., a więc w czasie, gdy kwestia pozyskania Papanikolisa była już dawno „pozamiatana”. To nie przeszkadza jednak jego spekulacjom na temat sposobu, w jaki afera korupcyjna i grecko-niemieckie przepychanki związane z odbiorem okrętu miały wpływ na jego polski epizod. W jego przekonaniu nie może być prawdą, że Niemcy chcieli zwyczajnie pozbyć się gotowego i w pełni sprawnego okrętu, którego koszty utrzymania obciążały od kilku lat konto niemieckiej stoczni, a nie greckiego kontrahenta. Autorowi nie nasuwa się przy tym logiczne w tej sytuacji pytanie o to, czy i w jakim celu stronę polską powinny wówczas interesować grecko-niemieckie problemy handlowe? Paradoksalnie, spór ten mógł mieć dla nas pozytywny wpływ na
przebieg ostatecznych uzgodnień. Zamiast analizować fakty, autor skrupulatnie wylicza kto i ile wziął do kieszeni. Nie wykazuje przy tym dowodu udziału w przywołanej aferze przedstawiciela niemieckiej stoczni, której nazwę wymienia na wstępie artykułu. To świadome manipulowanie informacją. W mojej ocenie przypomnienie Czytelnikowi korupcyjnej historyjki obliczone jest na wyostrzenie czujności wobec nieuczciwej niemieckiej konkurencji, zmuszonej dawać łapówki, aby wygrać kontrakt na okręty podwodne. Taką tezę stawiał już jakiś czas temu cytowany wyżej zwolennik spiskowej teorii działań oficerów MW oraz inny „ekspert wojskowy”, który na spotkaniu z posłami Parlamentarnego Zespołu ds. Wojska Polskiego 23 stycznia 2014 r. ostrzegał przed firmą, która "dawała łapówki w Grecji i jest jednym z oferentów okrętów podwodnych dla Polski." To się nazywa uczciwa konkurencja!
Wywołując wątek korupcyjny, autor polemiki przemilcza jednak fakty z francuskich osiągnięć na polu walki o kontrakty na budowę okrętów podwodnych. Nie jest bowiem wiedzą tajemną, że pokłosiem umowy z Malezją, zawartej w 2002 r. na dostawę przez francuską stocznię DCNS dwóch okrętów podwodnych Scorpene, było wszczęcie w marcu 2010 r. przez francuskich prokuratorów śledztwa na podstawie doniesienia malezyjskiej organizacji obrony praw człowieka Suara Rakyat Malaysia. Strona francuska miała przekazać 114 mln euro na konto firmy Perimekar, której zarząd miał powiązania z jednym z najbliższych współpracowników premiera Malezji. Inne źródła wiążą tę sprawę z morderstwem tłumaczki pracującej przy zawieraniu kontraktu, która w 2006 r. miała szantażować współpracownika premiera ujawnieniem prawdy o kulisach umowy i domagać się 500 tys. USD za milczenie. Zamilkła na zawsze zamordowana przez ochroniarzy dygnitarza („Korupcja i morderstwo w sprawie Thales i DCNS”, http://evertiq.pl/ news z 8 maja 2012 r.; „Łodzie podwodne, korupcja i morderstwo”, http://www.antykorupcja.gov.pl
z 12 maja 2012 r.).
Francuzi mieli przekupywać również hinduskich urzędników, o czym w 2005 r. donosił indyjski magazyn „Frontline”. Mówi się tam wprost o korupcyjnym charakterze kontraktu na budowę Scorpene dla Indii, z udziałem ówczesnego doradcy indyjskiego rządu ds. bezpieczeństwa narodowego. W wyniku tych działań Hindusi mieli zdecydować się na zakup francuskich okrętów, mimo tańszej o 25–30% oferty niemieckiej.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 1/2015