PASI – hiszpańskie bezzałogowce nad Afganistanem
Erwan de Cherisey
W środku dusznego popołudnia w wysuniętej bazie wsparcia FSB (Forward Support Base) Herat w Afganistanie, rozlega się charakterystyczny dźwięk podchodzącego do lądowania bezzałogowego statku powietrznego Israel Aerospace Industries Searcher Mk III, znanego w Hiszpanii jako Armadillo. Niedługo potem koła bezzałogowca dotykają pasa startowego bazy, a następnie zatrzymuje się on z użyciem lin hamujących.
Bezzałogowy statek powietrzny IAI Searcher Mk III, którego lądowanie obserwowałem w bazie Herat należał do Unidad PASI (Plataforma Autónoma Sensorizada de Inteligencia, czyli autonomiczna platforma przenosząca czujniki rozpoznawcze), jednostki Sił Lądowych Hiszpanii stacjonującej w Afganistanie. Dowódcą tego pododdziału w czasie mojej wizyty był Commandante (mjr) D.B.R., służący w 1. Pułku Rozpoznawczym (Regimiento de Inteligencia N°1) Sił Lądowych Hiszpanii (Ejército de Tierra). W przeciwieństwie do innych hiszpańskich komponentów powietrznych operujących w Afganistanie, takich jak należące do Sił Powietrznych HELISAF MEDEVAC (śmigłowcowa jednostka ewakuacji medycznej) czy wyposażony w samoloty transportowe C-130 Hercules oddział MIZAR, które przybyły do Afganistanu ze statkami powietrznymi pozostającymi już wcześniej w służbie w Hiszpanii, PASI została sformowana w Afganistanie i tu na miejscu wyposażona w bezzałogowe statki powietrzne. Powstanie jednostki jest przykładem na to, że hiszpańscy dowódcy doskonale rozumieją potrzebę skutecznego i elastycznego reagowania na szybko pojawiające się zagrożenia oraz na fakt, że doceniają rolę bezzałogowców we współczesnych działaniach wojskowych, do prowadzenia rozpoznania powietrznego. Możliwości takie uzyskano od zera w 2007 r. i od tego momentu są one systematycznie zwiększane.
Program dla Afganistanu
Hiszpania jest jednym z najmłodszych użytkowników taktycznych rozpoznawczych bezzałogowych statków powietrznych, operując nimi dopiero od sześciu lat, od kiedy powstała PASI w bazie Herat w Afganistanie. W 2007 r. Ministerstwo Obrony Hiszpanii rozpoczęło przetarg na zakup systemu rozpoznawczych bezzałogowców przeznaczonych do prowadzenia rozpoznania i obserwacji pola walki, z myślą o wyposażeniu w ten system jednostki stacjonującej w Afganistanie. Dzięki temu zabezpieczenie działań hiszpańskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie (Spanish Forces in Afghanistan – ASPFOR) pod względem prowadzenia rozpoznania, zostało podniesione na znacznie wyższy poziom. W przetargu wzięło udział kilku oferentów, w tym izraelski Elbit Aerospace ze swoim systemem Hermes 450, ale zwycięstwo w nim odniosło konsorcjum joint venture sformowane z firm IAI, EADS i hiszpańskiej firmy elektronicznej Indra, które przedstawiły propozycję bazującą na bezzałogowym statku powietrznym IAI Searcher Mk II. W ramach kontraktu wartego 14,37 miliona euro firma Israel Aerospace Industries i jej partnerzy dostarczyli prosto do Afganistanu cztery bezzałogowce Searcher Mk II, naziemną stację kierowania, naziemny terminal łączności z jego antenami dalekiego zasięgu, wysunięty terminal video oraz system startu i lądowania. Całość trafiła do bazy Herat. Formowanie i szkolenie PASI zakończono w kwietniu 2008 r. Wkrótce bezzałogowce jednostki zaczęły wykonywanie lotów w ramach wsparcia kontyngentu ASPFOR oraz innych sojuszniczych kontyngentów. Niestety, jeszcze w tym samym roku utracono pierwszego bezzałogowca, Searcher UR.01.03. Drugi, Searcher UR.01.04, uległ zniszczeniu w 2010 r., ale w obu przypadkach zostały one zastąpione nowo zakupionymi.
W sześć lat po podjęciu działań operacyjnych, PASI wciąż je prowadziła, zapewniając wartościowe wsparcie całych międzynarodowych sił wsparcia bezpieczeństwa ISAF (International Security Assistance Force) i lokalnych sił bezpieczeństwa ANSF (Afghan National Security Forces), operujących w ramach Zachodniego Dowództwa Regionalnego (Regional Command West – RC-West). Warto odnotować fakt, że kiedy podpisywano kontrakt na pierwsze cztery bezzałogowce Searcher Mk II, specjaliści z IAI nie wierzyli, że hiszpańscy wojskowi mogą samodzielnie operować i obsługiwać aparaty tego typu i towarzyszący im sprzęt, tylko z pomocą specjalistów z hiszpańskiej firmy Indra, bez pomocy techników z Israel Aerospace Industries. Okazało się jednak, że były to obawy nieuzasadnione.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 2/2015