Peem taty
Michał Sitarski
Peem taty
Zawsze chciałem mieć „ruskiego szmajsera”, jakim posługiwał się ppor. Wiktor Kotarski (Andrzej Kopiczyński) w filmie Jarzębina czerwona Petelskich. Chęć posiadania tej broni była tym większa, że w młodości nasłuchałem się opowieści Taty z czasów jego służby wojskowej w pułku artylerii, w którym źle przystrzelany PPS-43 odgrywał główną rolę w „robieniu w konia” nielubianych podoficerów i oficerów.

Marzenia udało mi się zrealizować ponad 20 lat później, czyli w bieżącym roku, dzięki ofercie firmy Works 11, do tego za stosunkowo niewygórowaną cenę. Co prawda polskie prawo nie dopuszcza posiadania przez osoby prywatne broni samoczynnej, ale ten egzemplarz będzie wisiał na ścianie oczekując końca „Mody na sukces” (lub świata – cokolwiek dobiegnie końca pierwsze) obok opisywanego już AKMS (STRZAŁ 3/10). Także i ten metalowy dowód przyjaźni polsko-radzieckiej jest bronią palną pozbawioną cech użytkowych. Nie strzela? Brzydki? Nieważne, zawsze chciałem go mieć i udało się. W przeciwieństwie do „kałacha” jest to broń używana i choć nie wyeksploatowana, to jednak nosi ślady trudów wojskowej służby (a może milicyjnej lub innej SOK-owskiej – kto wie?), w postaci powycieranego tu i ówdzie czernienia oraz licznych acz drobnych rys, co niewątpliwie dodaje jej uroku. PPS-43 (czyli według polskiego nazewnictwa pistolet maszynowy wz. 1943) pochodzi z Zakładów Mechanicznych im. Hipolita Cegielskiego w Poznaniu („6” w owalu), ale dostępne są też peemy innych producentów, w tym Zakładów Metalowych im. gen. „Waltera” z Radomia, z charakterystyczną „11” w owalu, Widzewskiej Fabryki Maszyn Włókienniczych Wifama Łódź – „53” oraz Wydziału Mechanicznego Huty Baildon w Katowicach – „12”. Omawiany egzemplarz pochodzi z roku 1953, i jak na 57 lat swojego „żywota” wygląda całkiem dobrze.