Peten i Saraf - izraelskie Apache
Martin Pospíšil
Peten i Saraf - izraelskie Apache
Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad chyba żaden zakup statku powietrznego dla izraelskiego lotnictwa wojskowego nie był przyczyną tylu kontrowersji, jak pozyskanie śmigłowców szturmowych Boeing (McDonnel Douglas) AH-64 Apache. Każdy z kontraktów, jeszcze na etapie planowania, został starannie przygotowany, ale i tak narosło wokół nich wiele niejasności, a na ich realizacji swe piętno odcisnęły też ograniczenia budżetowe. Ich zapisy były niejednokrotnie zmieniane, a ostatnia umowa, została nawet anulowana przez amerykańską administrację.
![](files/artykuly/lotnictwo/98_lotnictwo_2011_02_03/3.jpg)
W dowództwie Cahalu – Sił Obronnych Izraela – znaczenie śmigłowców szturmowych po raz pierwszy uzmysłowiono sobie podczas wojny Jom Kippur w październiku 1973 r. Działania dobitnie pokazały, że taktyka – relatywnie nielicznych i niewielkich – izraelskich jednostek pancernych, wobec „powodzi” arabskich czołgów była nie do końca efektywna, ale ich sytuację mogłoby znacząco zmienić dysponowanie adekwatnym wsparciem śmigłowców bojowych. Te przemyślenia, a także analiza amerykańskich doświadczeń zdobytych podczas wojny w Wietnamie, przyczyniły się do wprowadzenia do uzbrojenia Hel HaAwir – Sił Powietrznych Sił Obronnych Izraela w połowie lat 70. XX wieku śmigłowców Bell AH-1 Cefa, kupowanych w znacznych ilościach i kilku wersjach w ciągu kolejnych kilkunastu lat, później uzupełnionych przez 30 tańszych i lżejszych maszyn McDonnel Douglas MD-500 Lahatut. Bardzo wysoko oceniana skuteczność użycia tych śmigłowców podczas operacji „Pokój dla Galilei” w Libanie w 1982 r. oraz szybki rozwój tej kategorii uzbrojenia na świecie, przyczyniły się do podjęcia decyzji o zakupie śmigłowca szturmowego nowego typu. Już w chwili zainicjowania tego programu wiele wskazywało, że wybór może być tylko jeden i perspektywicznym śmigłowcem szturmowym będzie, wówczas najnowocześniejszy na świecie, McDonnel Douglas AH-64A Apache. Na jego korzyść przemawiała znaczna długotrwałość lotu, dzięki której mógł długo pozostawać w strefie działań, a także bardzo zaawansowane wyposażenie, umożliwiające operowanie w dzień i w nocy. To wszystko, w kombinacji z przeciwpancernymi pociskami kierowanymi AGM-114 Hellfire, czyniło z Apache’a śmiercionośną broń. Pierwotne plany zakładały, że wraz z wprowadzaniem do służby AH-64A będą systematycznie wycofywane Cefy i Lahatuty, a dostawy nowych maszyn od razu pozwolą na przezbrojenie jednego dywizjon (tajeset), a w przyszłości pozostałych. Apache nie był maszyną nieznaną w Izraelu, ponieważ w 1983 r., jeszcze na etapie wdrażania śmigłowca, ówczesny producent AH-64A – firma Hughes Helicopters – zwrócił się do dowództwa Hel HaAwir z pytaniem o możliwość przeprowadzenie testów nowej maszyny na terenie Izraela. Firma chciała w ten sposób nie tylko poszerzyć zakres prób śmigłowca, ale także wypromować Apache’a na rynku izraelskim. Z drugiej strony Izrael, jako potencjalny kupiec, był bardzo zainteresowany możliwością przetestowania na własnym terenie „gorącej nowości” rynku śmigłowców szturmowych. Maszynę przetransportowano do Izraela 9 czerwca 1983 r. w celu przeprowadzenia trwających miesiąc prób, podczas których wylatała około 50 godzin, będąc pilotowana zarówno przez pilotów doświadczalnych Hughesa, jak i trzech izraelskich lotników (jednego z ośrodka doświadczalnego lotnictwa i dwóch ze 160. tajeset). Przedmiotem prób były głównie operacje w nocy, włącznie z odpaleniami przeciwpancernych pocisków kierowanych Hellfire. Opinie izraelskich lotników o nowej maszynie były bardzo dobre, a zespół Hel HaAwir został w 1988 r. wysłany na kolejny etap prób AH-64A, który odbył się w bazie Fort Rucker w Alabamie. Przygotowany po nich w styczniu 1989 r. raport znów zawierał pozytywną ocenę Apache’a, co przemawiało za wyborem tej maszyny. Problemem okazały się jednak pieniądze, a konkretnie ich brak w zawsze napiętym do granic możliwości budżecie Ministerstwa Obrony. Zakup śmigłowców AH-64A wraz z uzbrojeniem i towarzyszącym wyposażeniem był przedsięwzięciem bardzo kosztownym i, pomimo entuzjastycznych ocen, dowództwo Hel HaAwir zaczęło poszukiwać alternatywnych rozwiązań. Już wcześniej, w latach 1987-88, testowano znacznie tańszą maszynę Bell AH-1W Super Cobra, a decyzja o jej ewentualnym zakupie miała zostać podjęta w 1990 r. Alternatywą dla Super Cobry mogła też stać się uzbrojona wersja wielozadaniowego śmigłowca transportowego Sikorsky UH-60A Black Hawk, które w tym okresie kupowano w celu zastąpienia leciwych śmigłowców Bell 212 Anafa. Taki śmigłowiec miał zostać uzbrojony w przeciwpancerne pociski kierowane Hellfire i wyposażony w laserowy system podświetlania celów, współpracujący z goglami noktowizyjnymi. Uzbrojony Black Hawk miał być tańszą alternatywą dla wyspecjalizowanego śmigłowca szturmowego, choć niedysponującym takimi możliwościami jak Apache. W debatach dotyczących wyboru śmigłowca lotnicy skłaniali się jednak ku AH-64A, podczas gdy specjaliści z sił lądowych ku UH-60A, ale ostatnie słowo i tak należało do finansistów konstruujących budżet państwa. A ci jednoznacznie stwierdzili, że na równoległą realizację obu programów środków nie wystarczy. Niedostatki budżetowe spowodowały, że zaczęto rozważać leasing 12–15 śmigłowców AH-64A lub głęboką modernizację Cef i Lahatutów. Rozwiązanie znaleźli jednak Amerykanie, którzy formalnie zaoferowali AH-64A – równocześnie Egiptowi i Izraelowi – w marcu 1989 r. Była to pierwsza oferta sprzedaży tego sprzętu za granicę, a kontrakty miały zostać sfinansowane w ramach programu pomocowego FMS (Foreign Military Sales). Projekt został zaaprobowany przez Kongres Stanów Zjednoczonych w styczniu następnego roku, a w jego ramach Izrael zamówił 18 fabrycznie nowych śmigłowców za 350 milionów USD. Kontraktowi towarzyszyła umowa offsetowa o wartości 56 milionów dolarów. AH-64A, pierwotnie przeznaczone dla US Army, zostały przejęte wprost z linii montażowej.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 2-3/2011