Phenian pręży muskuły

 


Tomasz Szulc


 

 

 

Phenian pręży muskuły

 

 

Półwysep Koreański pozostaje jednym z najbardziej zapalnych punktów świata od prawie 60 lat. Jego podział dokonany po II wojnie światowej był traktowany jako stan doraźny i stał się przyczyną wojny w 1950 r., a po jej zakończeniu został utrwalony wskutek stworzenia strefy zdemilitaryzowanej z obu stron 38. równoleżnika dzielącego dwa państwa koreańskie. Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna wielokrotnie zapowiadała zjednoczenie kraju siłą i od ponad pół wieku rozbudowuje swoje siły zbrojne. Głoszona przez pierwszego przywódcę Korei Północnej Kim Ir Sena zasada Dżucze – całkowitej samowystarczalności kraju – została uzupełniona w 1996 r. przez jego syna i następcę Kim Dzong Ila zasadą Songun – „armia liderem”, co nie pozostawia wątpliwości co do priorytetów państwa północnokoreańskiego i stanowi zaprzeczenie idei „przewodniej roli klasy robotniczej”.

 


Po śmierci Kim Dzong Ila w grudniu 2011 r. władzę przejął jego syn – Kim Dzong Un, choć jego pozycja nie była początkowo pewna. Z tego powodu „Kim III” najwyraźniej dość rozpaczliwie zabiegał o uzyskanie poparcia jedynej siły liczącej się w kraju – wojska. Odwiedzał jednostki, fotografował się z żołnierzami, on sam lub jego sobowtór prowadził na poligonie czołg, jeździł konno w wojskowej stadninie, itd. 13 kwietnia br. Kim Dzong Un został przewodniczącym Narodowego Komitetu Obrony, czyli faktycznie naczelnym dowódcą sił zbrojnych, a więc zajął kluczowe stanowisko w państwie. Poparcie armii zyskał zapewne nie za darmo, a w zamian za ugruntowanie jej dominującej roli w kraju. Pośrednim potwierdzeniem tej roli były przedsięwzięcia, zorganizowane w KRLD z okazji 100. rocznicy urodzin Kim Ir Sena. Dwa najważniejsze, to wielka defilada i próba wyniesienia na orbitę satelity z wykorzystaniem rakiety balistycznej.

Rakieta nośna
Decyzja o wystrzeleniu rakiety Unha-3 (Mleczna Droga) z satelitą Kwangmyongsong-3 została podjęta mimo wcześniejszej zgody władz KRLD na wstrzymanie programu atomowego i prób rakiet balistycznych w zamian za utrzymanie zagranicznej, głównie amerykańskiej i południowokoreańskiej, pomocy żywnościowej. Sam pomysł, aby wystrzelić rakietę był najpewniej pomysłem generałów, gardzących słabością i kompromisami. Wojskowi najwyraźniej uważają, że „armia się wyżywi”, a powszechny głód wśród rodaków nie robi na nich wrażenia. Z drugiej strony podjęto bezprecedensowe wysiłki, aby udowodnić, że chodzi o próbę o wyłącznie cywilnym charakterze. Na poligon Tongchang-ri zaproszono grupę zagranicznych dziennikarzy, a trajektorię rakiety wybrano w sposób nietypowy dla wczesnych stadiów podboju kosmosu. Zamiast wystrzeliwać ją na wschód, aby wykorzystać wspomagający wpływ ruchu wirowego Ziemi, wybrano kierunek południowy, który miałby wprowadzić satelitę na orbitę polarną – przebiegającą nad biegunami. Dzięki temu uniknięto by przelotu rakiety nad terytorium Japonii, gdyż ten kraj zapowiedział zestrzelenie koreańskiego pocisku i był w stanie tę groźbę zrealizować. Dwie wcześniejsze próby wyniesienia na orbitę północnokoreańskiego satelity zakończyły się fiaskiem. W 1998 r. rakieta przeleciała nad wyspą Honsiu i wpadła do Pacyfiku 330 km na wschód od japońskiego wybrzeża, wskutek nieoddzielenia się trzeciego stopnia. Był to jednocześnie najdłuższy lot północnokoreańskiej rakiety – odległość od punktu startu wyniosła 1380 km. Z kolei 8 kwietnia 2009 r. nowa wówczas, trzystopniowa rakieta Taepodong-2 eksplodowała krótko po starcie. Od tego czasu nie testowano rakiet podobnej wielkości, a i wczesnej próby były organizowane z dużymi odstępami czasu. Przed „jubileuszowym” odpaleniem znacząco zmodernizowano stanowisko startowe. Nowa wieża obsługowa jest większa i wyższa od poprzedniej, zbudowano podziemne zbiorniki paliwa i utleniacza, rozbudowano kompleks kierowania startem. Niektóre rozwiązania obiektu naziemnego wzbudzają jednak zdziwienie. Przykładowo rakieta startuje z ruchomego stołu, przemieszczanego po szynach. Szyny mają jednak długość kilkuset metrów i kończą się w „szczerym polu”! Dźwig montażowy zainstalowano na szczycie wieży obsługowej, czyli rakieta jest montowana bezpośrednio przy niej, a ruchomy stół jest niepotrzebny. Być może w niedalekiej przyszłości Koreańczycy chcą zbudować halę – kompleks montażowy i wytaczać z niego ustawioną w pionie rakietę na pozycję startową. O ambitnych planach świadczy i sama wieża, która jest o dwie kondygnacje wyższa od obecnie testowanej rakiety. Samą rakietę nośną fotografowano z bliska po raz pierwszy i wrażenia z jej oględzin są raczej pozytywne – kultura wykonania nie odbiega znacząco od standardów światowych. Trwają intensywne dyskusje na temat stopnia samodzielności koreańskich konstruktorów. Źródła południowokoreańskie sugerują chińskie „korzenie” pierwszego stopnia i chińskie lub rosyjskie drugiego. Inni analitycy sugerują, że także pierwszy stopień rakiety ma radziecki rodowód – wskazuje się podobieństwo wymiarów do rakiet balistycznych R-14 i R-16, które posłużyły niemal pół wieku temu jako baza do skonstruowania kosmicznych rakiet nośnych Kosmos-2 i Kosmos-3. Wiele wyjaśniłyby dobre zdjęcia dysz silników głównych oraz pomocniczych, ale te były podczas „sesji zdjęciowej” w Korei niemal niewidoczne. Wydaje się jednak pewne, że pierwszy stopień nie jest pakietem czterech rakiet R-17, czyli sławnych Scudów, których produkcję w KRLD opanowano już niemal ćwierć wieku temu. W konstrukcji drugiego stopnia można było natomiast na pewno wykorzystać rozwiązania sprawdzone w R-17, choć ich korzenie są jeszcze starsze, bo mają ponad pół wieku. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że rakieta Unha-3, zarówno w wersji trzy- jak i dwustopniowej, może być nosicielem głowicy bojowej, w pierwszym przypadku lekkiej – o masie poniżej 500 kg, w drugim – znacznie cięższej, może nawet dwutonowej. O ile głowica lekka mogłaby przenosić zaawansowany miniaturowy ładunek jądrowy, którego skonstruowanie jeszcze długo będzie daleko wykraczać poza możliwości północnokoreańskich konstruktorów, to głowica ciężka może pomieścić ładunek jądrowy pierwszej generacji, czyli taki, który mógłby zostać w KRLD zbudowany, a według wielu analityków już istnieje.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 5/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter