Pięć, czyli siedem, czyli dziesięć Armie w Wojsku Polskim w kampanii 1939 roku. Część 2

Pięć, czyli siedem, czyli dziesięć Armie w Wojsku Polskim w kampanii 1939 roku. Część 2

Piotr Hac       

 

Armia „Kraków” – związek operacyjny utworzony dla obrony rejonu przemysłowego na Górnym Śląsku, osłony rejonu Częstochowy od zachodu oraz Krakowa od południowego zachodu. Armia ta otrzymała bardzo ciężkie zadanie utrzymania się na obranych pozycjach i stanowienia swoistego zawiasu (pivot) dla podtrzymania spokojnego odwrotu bardziej za zachód wysuniętych innych polskich armii. Do Armii „Kraków” z WJ przyznano ostatecznie dosyć poważne siły – pięć DP, dwie DPRez, jedną BK, jedną BPGór i 10 BK – uzgodniono również powołanie dwóch GO, z których jedna, „Bielsko”, dość wcześnie zafunkcjonowała. Część pozycji umocniona została fortyfikacyjnie. Niestety dwie przydzielone dywizje (11. KDP i 45. DPrez) mobilizowane były w mobilizacji powszechnej (większość 45. DPrez, do tego
w drugim rzucie, czyli po 4 września), przydzielony front był bardzo szeroki (do czasu utworzenia Armii „Karpaty” sięgał aż do rzeki Wisłoki), skrzydło północne osłonięte pojedynczą 7. DP w rejonie Częstochowy, a południowe zagrożone od strony Słowacji. Pomimo zauważania tych mankamentów Naczelny Wódz uważał, że nie są one wystarczające do podważenia pozycji obronnej w „dogodniejszym niż w innych armiach terenie”.[1]

            Pierwsze wzmocnienie sztabu inspektorskiego gen. bryg. A. Szyllinga nastąpiło już 23 marca (przydzielono czterech oficerów), a na następny dzień wieczorem grupa ta wyjechała do Krakowa. Siedzibę sztabu armijnego, uzupełnianego oficerami DOK V, umiejscowiono w budynkach koszarowych garnizonu krakowskiego. 25 marca przeprowadzono odprawę z dowódcami WJ. Dowódca OK V otrzymał rozkaz zabezpieczenia Krakowa przed nagłym zagonem pancernym. Ze wspomnień gen. Szyllinga wynika, że w organizowaniu armii przeszkadzała mu nietypowa sytuacja ze stopniami generalskimi w jego armii, mogąca powodować niepotrzebne zgrzyty wśród dowódców jednostek,
a była wynikiem błędnej praktyki długotrwałego wstrzymywania oficerów przed awansem.[2] Brakowało środków i materiału na wybudowanie większej liczby schronów bojowych, jak również min przeciwpancernych. Mimo że nie przewidywano odwrotu, przeprowadzono rozpoznanie terenu od granicy do Krakowa i podjęto przygotowania do jego obrony. Miasto to było zresztą bazą zaopatrzeniową Armii, położoną niestety zbyt blisko linii frontu. Dla skrajnych skrzydeł zorganizowano magazyny w Kielcach i Tarnowie. Jednak największym zmartwieniem była kwestia braku odwodów. Ostatecznie Armia „Kraków” przystępowała do wojny, mając linearnie uszykowane pięć DP (z powodu wydanych przez NW rozkazów 6. DP dopiero 1 września zajmowała pozycje pod Pszczyną) i jedynie 10 BK w odwodzie.[3]

 

[1] W. Stachiewicz, Wierności …, s. 400.

[2] W Armii „Kraków” było dziewięciu generałów brygady – dowódca armii, dowódcy obu GO, trzech dowódców DP, dowódca „Krakowskiej” BK, dowódca etapów i jego zastępca, co z pewnością nie ułatwiało dowodzenia. Antoni Szyling był gen. bryg. od 1929 roku. Z podobnym problemem spotkał się Dowódca Armii „Modlin”,
w szczególności wobec równego sobie stopniem gen. bryg. W. Andersa. Kwestie stopni służbowych miały również mieć znaczenie przy problemach z dowodzeniem w korytarzu pomorskim. Szczegóły w: A. Szylling, op. cit., s. 51, M. Porwit, op. cit., tom I s. 231. O całym problemie wspomina także M. Romeyko, Przed i po maju, s. 535.  

[3] W. Steblik, Armia „Kraków” 1939, s. 22-24, 77.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 2/2017

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter