Pięć wieków tradycji
JAROSŁAW LEWANDOWSKI
Firma Beretta to jedno z kilku najstarszych na świecie, działających nieprzerwanie przedsiębiorstw – a na pewno najstarsze na naszym kontynencie: pozostałe marki z tej grupy „wiekowej” pochodzą z Japonii
W Japonii panuje zupełnie inny etos działania, tam pracuje się w jednej fabryce od początku do końca swej kariery zawodowej, a firmy przechodzą z ojców na synów, niczym europejskie warsztaty rzemieślnicze w średniowieczu. Wiekowe przed siębiorstwa zdają się więc być tam rzeczą zupełnie naturalną (ktoś powiedział, że jeśli chcemy zobaczyć inną cywilizację, nie trzeba wcale lecieć w kosmos, wystarczy pojechać do Ja ponii – i coś jest na rzeczy...). Ale w Europie, targanej wojennymi zawieruchami i socjalnymi eksperymentami firma, która może się poszczycić prawie pięcioma (!) wiekami swej historii to jest jednak ewenement. Tym ciekawszy, że dotyczący zakładu wytwarzającego broń palną, i to w zdecydowanej większości broń dla myśliwych. Choć nie tylko: dzisiejsza Beretta to także znaczący w świecie dostawca strzeleckiej broni wojskowej, a także producent najwyższej jakości luf dla innych wytwórców.
Willa w dolinie
Zresztą na produkcji luf wyrosła potęga rodzinnego przedsiębiorstwa – w tym się właśnie specjalizował warsztat rusznikarski, założony w 1526 roku przez protoplastów rodu. Zakład o oficjalnej nazwie Fabbrica d’Armi Pietro Beretta SpA zlokalizowany jest od zawsze w miejscowości Gardone Val Trompia, kilka kilometrów od Brescii. To Lombardia, kraina porośniętych gęstym lasem gór podnóża Alp, poprzecinanych głębokimi dolinami rzek, i wielkich górskich jezior. Największe z nich, Lago di Garda, położone jest nieomal po sąsiedzku, a samo Gar done leży w dolinie rzeki Mella. Skąd więc nazwa „Val Trompia”, skoro rzeka nazywa się inaczej? Otóż lombardzkie doliny mają własne nazwy, taki tu miejscowy zwyczaj – ta wzięła swe miano od starożytnego plemienia Trumpilinów, należącego do ludu Retów, zamieszkujących środkowe Alpy w czasach rzymskich. Ich żywą pozostałością są wsie na pograniczu szwajcarsko-włoskim, w których wciąż mówi się w języku retoromańskim, powstałym ze zmieszania łaciny z mo wą Retów właśnie. To skądinąd fascynujące, że w okolicach Brescii gdziekolwiek nie postukać, dochodzi się do jakichś śladów starożytności...
Lombardia to tereny wyjątkowo urokliwe, żywe są tu też wciąż tradycje włoskiego (czy raczej północnowłoskiego) łowiectwa, z charakterystycznym dla tych terenów polowaniem na małe ptaki śpiewające, stanowiące specjał miejscowej kuchni. Dlatego Beretta, choć ma w ofercie także pistolety i karabiny, za swój koronny produkt zawsze będzie uważać strzelby śrutowe, w tym klasyczne du beltówki, także tych najmniejszych kalibrów.
Opisując fabrykę Beretty nie sposób nie wspomnieć o słynnej firmowej wzorcowni, czy raczej przyfabrycznym, imponującym muzeum broni wszelkiego typu, produkowanej tu przez kilka stuleci – tylko kilka kolekcji na świecie może się równać z tymi zbiorami. Wśród tej kolekcji znajdują się takie rodzynki, jak spingardy – czyli odmiana strzelby wyjątkowo dużych rozmiarów, zamontowanej na stałe na łodzi wiosłowej. Z takiej broni polowano kiedyś na ptactwo wodne, pozyskiwane w hurtowych ilościach na potrzeby dworów, a później także dla zakładów gastronomicznych. Muzeum mieści się na pierwszym piętrze okazałej willi – firmowej siedziby, której charakterystyczne kształty przywołują na myśl średniowieczne zamki z kamienia; w rzeczywistości budynek pochodzi z początku XX wieku, co nie umniejsza jego wyjątkowej urody.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 1/2015