Pierwsze HUNTER-KiLLERS


Łukasz Pacholski


 

 

 

Pierwsze HUNTER-KiLLERS

 

 

 

Kolejne po Skipjackach typy atomowych okrętów podwodnych budowanych dla US Navy zmieniały oblicze podmorskiego pola walki. Ich konstrukcja była wynikiem analiz i doświadczeń wyniesionych z badań oraz eksploatacji, a także odpowiedzią na działalność ZSRR. Bohaterowie niniejszego artykułu stanowili drugie pokolenie jednostek wielozadaniowych, optymalizowanych do zwalczania celów podwodnych, ale też zdolnych do niszczenia nawodnych, a z czasem i lądowych.

 

 

Prace nad nowym typem amerykańskich atomowych okrętów podwodnych ruszyły w październiku 1956 r. i były wynikiem badań oraz doświadczeń z optymalnym umiejscowieniem sferycznej anteny stacji hydrolokacyjnej nowego typu (AN/ BQQ-2). „Owocem” programu stał się pojedynczy USS Tullibee (SSN 597). Zbudowała go w latach 1958-1960 stocznia Electric Boat Division w Groton (Connecticut). Był to okręt doświadczalny powstały w ramach projektu Nobska, zakładającego opracowanie cichej jednostki zdolnej do poruszania się z dużymi prędkościami na większych niż dotąd głębokościach. Jako pierwszy otrzymał sonar AN/BQQ-2 umieszczony w dziobowej części kadłuba. Według planów miał mieć wyporność nawodną 1000 t, jednak w rzeczywistości było to znacznie więcej – 2317 t (wyporność podwodna 2640 t). W jego konstrukcji połączono kroplowy kształt kadłuba z centralną wstawką cylindryczną, sferyczną antenę główną stacji hydrolokacyjnej umieszczono w dziobie, 4 wyrzutnie torped przeniesiono na śródokręcie, napęd zaś stanowił system turboelektryczny z reaktorem jądrowym S2C. Reaktor został dostarczony przez firmę Combustion Engineering, natomiast zespół turbin parowych pracujących na generator prądu oraz główny silnik elektryczny – Westinghouse. Okręt miał łacińskie motto Venator-Necator, czyli hunter- -killer (myśliwy-zabójca), odzwierciedlające charakter jednostki. Jej służba zakończyła się 25 czerwca 1988 r., a od stycznia 1995 do kwietnia 1996 Tullibee zezłomowano w stoczni Puget Sound Naval Shipyard w Bremerton (stan Waszyngton).


Typ Thresher/Permit
W tym samym czasie prowadzono już prace nad bardziej zaawansowanym typem jednostek klasy SSN – Thresher. Od samego początku zakładano, że ich głównymi zadaniami miałyby być poszukiwanie i zwalczanie radzieckich okrętów podwodnych (w tym o napędzie atomowym, o pracach nad którymi informował wywiad) oraz wsparcie uderzeniowych grup okrętów nawodnych skupionych wokół lotniskowców. To pierwsze, na przełomie lat 50. i 60., było jeszcze łatwe – przeciwnik nie pracował nad wyciszeniem swoich jednostek w takim zakresie jak Amerykanie, nowy kompleks hydrolokacyjny miał je wykrywać z odległości pozwalających na przygotowanie pozycji i skuteczny atak z dowolnej odległości (wyciszenie własne miało wykluczyć zdradzenie pozycji przed strzałem torpedowym), a niskie prędkości jednostek o napędzie klasycznym miały pozwolić na skuteczne zastosowanie torped elektrycznych Mk 37 i rakietotorped UUM-44 SUBROC (będących w opracowaniu). W drugim przypadku, obecność okrętów podwodnych w strukturach nawodnej grupy bojowej miała poszerzyć zdolności ZOP przez eskortę skupioną wokół lotniskowców, bądź innych ważnych jednostek. Z tego też powodu, odgórnie określono prędkość podwodną na 30 w.

Dla nowej serii okrętów projektu SCB 166A, bazą wyjściową był typ Skipjack (SCB 154). Głównymi różnicami było inne umiejscowienie anteny stacji hydrolokacyjnej AN/BQQ-2, wynikające z jej kształtu, i dalsze wyciszenie konstrukcji przy utrzymaniu dotychczasowego układu napędowego. Hydrodynamika potrzebna do efektywnej pracy AN/BQQ-2 spowodowała poszerzenie kadłuba – jednocześnie w stosunku do Skipjacków proporcja długości do szerokości wzrosła o 10% (z 7,9:1 do 8,7:1). Tym samym niewykonalnym było zastosowanie kadłuba kroplowego, w jego miejsce wprowadzono układ z wstawką cylindryczną (cygarowy). Nie zapewniał optymalnego opływu wody, ale pozwalał na wygospodarowanie odpowiedniej przestrzeni wewnątrz przy wykorzystaniu tego samego co u poprzedników układu maszynowni. W przypadku zmniejszenia szumów debatowano nad zastosowaniem śrub przeciwbieżnych, jednak pozostawiono pojedynczą wolnoobrotową z pięcioma skrzydłami. Innym punktem rozważań była kwestia obudowy kiosku – poszukiwanie sposobów ograniczenia hałasu i zmniejszenia oporów doprowadziło w lutym 1957 r. do wysunięcia pomysłu o... rezygnacji z tego elementu konstrukcyjnego. Krok ten przyniósłby podniesienie prędkości podwodnej o około 1,5 w., nie wspominając o redukcji szumu. Analizy i doświadczenia prowadzone przez Biuro Okrętów US Navy wykazało wady tego rozwiązania – badania udowodniły bowiem, że kadłub mógłby stracić stateczność, brakowałoby stanowiska do obserwacji powierzchni morza w czasie żeglugi nawodnej, a opory spowodowane przez urządzenia podnośne pozbawione „naturalnej” osłony w postaci kiosku, potrzebne na głębokości peryskopowej, i tak nie pozwolą na wzrost prędkości. Ostatecznie, w lipcu 1957 r., opracowano kompromisowe rozwiązanie w postaci małego kiosku (pomniejszonego o 75% w stosunku do wcześniejszych) – w jego wnętrzu zlokalizowano luk komunikacyjny, peryskop oraz maszty (radiostacji, anteny VLF, radaru i chrap z urządzeniem walki radioelektronicznej WRE). Ten ostatni był potrzebny do pracy awaryjnego generatora wysokoprężnego, który mógłby utrzymać dopływ energii elektrycznej w momencie awarii reaktora. W dalszym zmniejszeniu poziomu hałasu pomogli Brytyjczycy – projektując nową generację okrętów przeciwminowych typu Ton, zdecydowali się na montaż urządzeń siłowni na gumowych podkładach. Dzięki temu ograniczano możliwość detonacji min akustycznych. Amerykanie umieścili na nich oba zespoły turbin oraz przekładnię. Jak się okazało po wejściu do służby prototypu, pojawił się problem ze śrubą napędową – wibracje i kawitacja zwiększały poziom szumów. Aby rozwiązać to zagadnienie Biuro Okrętów rozważało zastosowanie pędnika wodnostrumieniowego. Ostatecznie opracowano jednak nowe, sierpowate skrzydła.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 5-6/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter