Pierwsze kontrnatarcie pod Moskwą

 


Michał Fiszer I Jerzy Gruszczyński


 

 

 

Pierwsze kontrnatarcie pod Moskwą

 

5 grudnia 1941–7 stycznia 1942 roku

 

 

Radzieckie wojska w 1941 r. nie potrafiły nacierać, zresztą w 1942 r. tez nie opanowały tej trudnej sztuki. Jest to o tyle dziwne, że właśnie ten rodzaj działań był przed wojna uważany za zasadniczy sposób operowania Armii Czerwonej i nieustannie ćwiczony na manewrach z wojskami i podczas treningów sztabowych. Jednak w realnych działaniach nic nie wychodziło. Wojska ruszały do ataku bez rozpoznania, w nieodpowiednim terenie, wprost na okopanego i dobrze przygotowanego przeciwnika. Czołgi nie wspierały piechoty, a piechota nie towarzyszyła czołgom, ogień artylerii był bezładny i niecelny, a w toku natarcia raczej nie można było liczyć na jej wsparcie. Na niebie panowało lotnictwo niemieckie, choć własnych samolotów i lotników nie brakowało. Na tym tle, jedynym wyjątkiem było kontrnatarcie pod Moskwa, które stało się pierwszym sukcesem Armii Czerwonej w drugiej wojnie światowej. Drugi, jeszcze większy sukces odniesiono dopiero rok później, pod Stalingradem.

 



Pod koniec listopada 1941 r. Niemcom wydawało się, że ZSRR chyli się już ku upadkowi. Wojska trzech grup pancernych podeszły pod Moskwę, od północnego zachodu do centrum radzieckiej stolicy pozostało już tylko 25 km. Tymczasem jednak to właśnie Wehrmacht znalazł się w bardzo niekorzystnej  sytuacji. Wyczerpana i osłabiona GA „Środek” była rozciągnięta na znacznej przestrzeni, jej dwa skrzydła bowiem były głęboko zagięte w kierunku Moskwy. Linie zaopatrzeniowe, niemal nieprzejezdne pokryte śniegiem drogi były chronione przez rozciągnięte w obronie dywizje piechoty, liczne uszkodzone pojazdy były stopniowo wywożone do Niemiec do naprawy, nowych uzupełnień czy choćby dostaw amunicji – nie było. Natomiast sytuacja Armii Czerwonej zaczęła się stopniowo poprawiać. Wojska Frontu Zachodniego otrzymały w listopadzie 1941 r. pewne uzupełnienia, zarówno w ludziach, jak i w sprzęcie, a ponadto na tyłach formowano nowe armie. Na zapleczu północnego skrzydła Frontu Zachodniego rozwinięto 1. Armie Uderzeniowa i 20. Armie, na tyłach południowego skrzydła tegoż frontu zaś rozmieszczano jednostki właśnie sformowanej w Przywołżanskim Okręgu Wojskowym 10. Armii gen. por. Golikowa. Formowano tez kolejne armie, niektóre od nowa, inne odtwarzane z resztek rozbitych wcześniej formacji. Odtworzono 3. i 13. Armie, które na początku grudnia włączono w skład Frontu Południowo-Zachodniego marszałka Siemiona K. Timoszenki. Ponownie sformowano 26. Armie, a także, miedzy innymi, 39. Armie (sformowana w listopadzie w Archangielskim Okregu Wojskowym) i 61. Armie (sformowana w listopadzie w Przywołzanskim Okregu Wojskowym). Wszystkie trzy wymienione związki operacyjne przeznaczono do użycia na kierunku moskiewskim, ale formowano tez inne, mające wejść do walki w innych rejonach. Dość trudno jest ustalić stany liczebne wojsk niemieckich w momencie rozpoczęcia radzieckiego kontrnatarcia. Wiele publikacji podaje stany z początku operacji „Tajfun”, w istocie bowiem sam skład jednostek nie uległ zmianie. Jednakże wszystkie te związki taktyczne od początku operacji poniosły znaczne straty, a niemal nie otrzymały uzupełnień. Ich stan liczebny nie przekraczał 1,5 mln żołnierzy, ale stany oddziałów bojowych spadły do około 35–30% stanów wyjściowych. W jednostkach pancernych i zmotoryzowanych, które ponosiły główny ciężar walk, sytuacja była jeszcze gorsza. Na przykład 3. DPanc miała 52 sprawne czołgi, 4. DPanc – 35, 17. DPanc zaś – 15 (i to po dokonanych naprawach). W całej GA „Środek” było zapewne około 400 sprawnych czołgów, co można ocenić na podstawie strat i stanów wyjściowych, biorąc pod uwagę, że pewna część poważnie uszkodzonego sprzętu zdołano przywrócić do służby do 5 grudnia. GA „Środek” wspierało 615 samolotów Luftwaffe. Znacznie zmienił się natomiast skład wojsk Armii Czerwonej. Na froncie pojawiły się nawet nowe armie, które po sformowaniu znajdowały się w odwodach Naczelnego Dowództwa (Stawki), a później zostały podporządkowane dowództwom frontów, w pasie działania których zostały wprowadzone do walki. Łacznie wojska frontów: Kalinińskiego, Zachodniego oraz prawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego, czyli tych, które wzięły udział w przeciwuderzeniu pod Moskwa, było 1 021 700 oficerów i żołnierzy, 770 czołgów, 7650 dział moździerzy. Wojska te wspierało blisko 1000 samolotów, w tym lotnictwo myśliwskie obrony powietrznej Moskwy.

Plan kontruderzenia

Trudne położenie niemieckich wojsk pod Moskwa w końcu listopada 1941 r., przy jednoczesnym gromadzeniu świeżych sił po stronie radzieckiej, skłoniło radzieckich dowódców do rozwiązania opcji podjęcia kontruderzenia i odsunięcia niemieckich wojsk z przedpola Moskwy. Niemal równocześnie z taka propozycja wyszedł gen. armii Georgij K. Zukow i szef Sztabu Generalnego Armii Czerwonej, marszałek Borys Michajłowicz Szaposznikow. Oczywiście gen. armii Żukow proponował przeprowadzenie operacji ofensywnej siłami samego Frontu Zachodniego, prosząc Naczelne Dowództwo (Stawkę), o przydzielenie mu dwóch dodatkowych armii rezerwowych, 1. Armie Uderzeniowa i 20. Armie. Plan marszałka Szaposznikowa przewidywał użycie większych sił, ale sam zamysł był podobny, chodziło o skrzydłowe uderzenia w oba wysunięte kleszcze niemieckiej GA „Środek”, na północy w rejonie Kalinina (obecnie Twer) i na południu w rejonie Tuły. W kontruderzeniu na północy miały wziąć udział lewe skrzydło Frontu Kalinińskiego i prawe skrzydło Frontu Zachodniego, na południu zaś – lewe skrzydło Frontu Zachodniego i prawe Frontu Południowo-Zachodniego. Plan ten został wstępnie przygotowany przez Sztab Generalny, pod bezpośrednim kierunkiem szefa Oddziału Operacyjnego sztabu, gen. por. Aleksandra M. Wasilewskiego. 29 listopada 1941 r. na Kremlu odbyła się narada z udziałem Józefa Stalina, który wieczorem zdecydował, by zrealizować plan Sztabu Generalnego. Szczegółowy plan kontruderzenia miał być przedstawiony następnego dnia, 30 listopada 1941 r. Według początkowych planów w kontruderzeniu miała uczestniczyć tylko 1. Armia Uderzeniowa i 16. Armia na północy oraz 10. Armia na południu. Pozostałe armie, a szczególnie znajdujące się pomiędzy nimi 5., 33., 43., 49. i 50. Armia miały prowadząc aktywne działania wiążąc wojska przeciwnika i nie dopuścić do przerzutu sił na zagrożone kierunki. Zgrupowania uderzeniowe na skrzydłach miały przejść do natarcia 3–4 grudnia, wojska w centrum zaś – 5–6 grudnia. Radzieckie dowództwo zdawało sobie sprawę, że operacja jest bardzo ryzykowna. Zdołano co prawda zebrać nowo sformowane armie rezerwowe i rozmieścić je w rejonach, skąd łatwo mogły wyjść na podstawy wyjściowe do kontrnatarcia, ale były one zapełnione niewyszkolonymi rezerwistami, często powołanymi do służby wojskowej z republik azjatyckich, a nie wszyscy z nich mówili po rosyjsku bądź wykazywali szczególnie duże przywiązanie do ZSRR. Poza tym same masy ludzkie, poza odpowiednim przygotowaniem wojskowym i wyszkoleniem potrzebowały tez uzbrojenia i sprzętu. A z tym akurat zima 1941/1942 r. było bardzo krucho. W pierwszym okresie wojny utracono bardzo duże ilości uzbrojenia i sprzętu, teraz go po prostu brakowało. Latem i jesienią 1941 r. produkcja pozwalała na uzupełnianie strat, przynajmniej częściowo, ale w październiku–listopadzie 1941 r. zaczęła się ewakuacja przemysłu za Ural, z zagrożonych działaniami wojennymi rejonów, co spowodowało chwilowe zachwianie dostaw nowego sprzętu wojskowego. Dlatego w końcu listopada 1941 r. Armia Czerwona zdołała zgromadzić liczna piechotę i kawalerie, średnia ilość artylerii i stosunkowo niewielka ilość pojazdów pancernych. Jednocześnie jednak Stawka dostrzegała szanse na pomyślne przeprowadzenie operacji. Wśród czynników sprzyjających Armii Czerwonej na pierwszym miejscu wymieniano zaskoczenie. Do tej pory niemieckie wojska nacierały, a siły radzieckie ponosząc ciężkie straty uporczywie się broniły. Obie strony ponosiły wielkie straty i były wyczerpane, trudności zaopatrzeniowe tez dotykały obu stron. Złe warunki atmosferyczne, niskie temperatury, śnieg i rozmiękłe, ledwo przejezdne drogi nie sprzyjały działaniom ofensywnym i niemieckie dowództwo spodziewało się pewnej przerwy operacyjnej, trwającej aż do wiosny. Niemieccy dowódcy uważali,  że teraz obie strony przejdą do obrony, a aktywność sprowadzi się do lokalnych starć na poziomie taktycznym, jako że w tych warunkach przeprowadzanie większych operacji było niemal wykluczone. Tymczasem na przełomie listopada i grudnia niemieckie wojska nie zdołały się jeszcze umocnić na rubieżach, zdobytych ledwie kilka dni wcześniej. Nie wykopano jeszcze odpowiedniej ilości okopów, nie powstały schrony i zapory, nie ustawiono pól minowych. Kolejnym sprzyjającym Rosjanom czynnikiem był fakt, że nieustanne natarcie w bardzo trudnych warunkach spowodowało wyczerpanie sił GA „Środek”. Brak uzupełnień i wielkie trudności z zaopatrzeniem powodowały, że dawne dywizje miały siłę pułków, albo nawet batalionów, żołnierze byli zmęczeni i marzli bez odpowiedniej, zimowej odzieży, pozostały jeszcze sprzęt był zużyty i często zawodził, także z powodu niskiej temperatury. Do pojazdów i do broni brakowało odpowiednich smarów, odpornych na niska temperaturę. Oddziałom brakowało amunicji i paliwa, których dowóz przez śnieg pokrywający zamarznięte błoto na drogach stał się niezwykle utrudniony. I wreszcie uporczywe dążenie do oskrzydlenia Moskwy spowodowało, że niemieckie linie były bardzo rozciągnięte. Ich wojska musiały zająć pozycje obronne wzdłuż długiej linii, osłaniając skrzydła zgrupowań pancernych, które głęboko wbiły w radziecka obronę. Zamysłem operacji było właśnie odcięcie tych klinów, a tym samym odsuniecie bezpośredniego zagrożenia radzieckiej stolicy. Ostateczny plan radziecki przewidywał użycie do natarcia większych sił, ale zadanie nadal nie było bardzo ambitne. Nawet w planie marszałka Szaposznikowa z 30 listopada 1941 r. nie stawiano sobie celu w postaci rozbicia niemieckiej GA „Środek”. I choć w uderzeniu na północy miały teraz wziąć 31., 30., 1. Uderzeniowa, 20., 16. i 5. Armia (patrząc z północy na południe), na południu zaś – 50., 10., 61., 3. i 13. Armia, to jednak nadal planowano jedynie odrzucić Niemców o 60 km na północy i o 100 km na południu, niszcząc głównie zgrupowania pancerne GA „Środek”, a nie cała grupę armii. W takiej wersji plan został zatwierdzony przez Stalina 30 listopada i odpowiednie rozkazy do 3 grudnia docierały do wojsk.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 2/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter