Pierwsze starcie nad „Morzem Zgniłym”

Pierwsze starcie nad „Morzem Zgniłym”

Iwan Ławrinenko

Bitwa powietrzna nad przeprawami przez Siwasz, 25 lutego 1944 roku.

Pomimo licznych triumfalnych doniesień pilotów 3. Korpusu Lotnictwa Myśliwskiego (IAK – Istriebitielnyj Awiacjonnyj Korpus) o wielkich sukcesach w czasie bitwy o Krym w 1944 roku, prawdziwe sukcesy Jaków z wizerunkiem ptasiego skrzydła na kadłubach były wielokrotnie mniejsze, a straty własne znaczne. Mimo to już od początku walk o półwysep piloci jednej z dywizji korpusu pokazali swoje „smocze pazury” (dowódca 3. IAK, generał E.Je. Sawicki miał taki znak rozpoznawczy), i to ścierając się m.in. z kilkoma znanymi niemieckimi asami.

Chociaż oddziały 4. Frontu Ukraińskiego dotarły do ​​Krymu w październiku 1943 roku, do lutego następnego roku piloci 3. IAK pojawiali się na niebie półwyspu sporadycznie – nad zajętym przez Niemców przyczółkiem w rejonie Nikopolu część pilotów korpusu wykonywała zadania rozpoznania lotnisk Luftwaffe. Po likwidacji przez Armię Czerwoną niemieckiego wybrzuszenia w tym rejonie wchodząca w skład korpusu 265. Dywizja Lotnictwa Myśliwskiego (265. IAD – Istriebitielnaja Awiacjonnaja Diwizja) zaczęła operować nad północną częścią Krymu. Jej zadaniem była osłona przepraw wojsk w rejonie Siwasza, przyczółka zajętego przez Sowietów pod koniec października 1943 roku.

We wschodniej części Półwyspu Krymskiego, w rejonie Kercza, do końca stycznia 1944 roku w powietrzu panował względny spokój. Jednak dowództwo niemieckie zdawało sobie sprawę ze znaczenia przyczółku, jego dalsze istnienie mogło doprowadzić do takiego wzmocnienia sił rosyjskich, że powstrzymanie natarcia na półwysep nie będzie możliwe. Z tego względu samoloty niemieckiego I Korpusu Lotniczego (I Fliegerkorps) rozpoczęły ataki na przeprawiające się oddziały Sowietów. Służący w tym czasie w grupie myśliwskiej II/JG 52 Ltn. Walter Wolfrum tak wspominał ten czas: Wiedzieliśmy, że wkrótce nastąpi ofensywa Armii Czerwonej w celu odzyskania Krymu. Od czego zaczną? Uderzenie w rejonie przesmyku Pierekop było mało prawdopodobne. Tam Wehrmacht miał dobrze wyposażone, głęboko urzutowane pozycje obronne, które można było pokonać tylko przy ogromnych stratach. Kierownictwo wojsk radzieckich wiedziało o tym doskonale. Dlatego jako rejon decydującego ciosu wybrało rejon Siwasza, tak zwane „Morze Zgniłe”. Siwasz to spory obszar niewielkich zatok na zachód od Morza Azowskiego, odgrodzony od otwartego morza rozciągającym się na sto kilometrów wąskim półwyspem. Latem jego płytkie wody o bardzo wysokiej zawartości soli stają się bardzo gorące, a kiedy zaczynają odparowywać pojawia się nieprzyjemny zapach. Ten zapach dał Siwaszowi tę nazwę. A teraz te ogromne połacie słonawej wody zmieniły się w strefę wojny. Na suchym lądzie na północy rosyjscy saperzy zaczęli budować mosty i drewniane podkłady drogowe, które były niszczone przez niemieckie bombowce nurkujące od samego początku budowy. Ale mimo tego, w nocy pojawiali się ponownie, budowali coraz dalej i dalej w kierunku Krymu, a niemieckie bomby coraz mniej utrudniały im pracę. Nieustannie przeprowadzaliśmy misje bojowe do tych miejsc. Na bagnach i wschodnich obrzeżach Krymu miały miejsce gwałtowne bitwy powietrzne. Braliśmy nawet udział w atakach naziemnych, atakując z marszu. Wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli odciąć głowę Hydrze – kolejna natychmiast odrastała. Armia Czerwona nie rezygnowała ze swoich zamiarów. Nigdy z nich nie rezygnowała. W końcu udało jej się zaatakować Krym przez Siwasz.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 4/2019

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter