Pierwsze prezentacje...

 


Wojciech Mazur


 

 

 

Pierwsze prezentacje polskich konstrukcji

 

w Ameryce i na Bliskim Wschodzie (1931–1936)

 

 

 

Na przełomie lat 20. i 30. minionego stulecia na deskach polskich konstruktorów lotniczych, a wkrótce potem w zajmujących się budową prototypów działach wytwórni, pojawiły się projekty nowatorskie, budzące w świecie żywe zainteresowanie. Było ono umiejętnie podsycane przez producentów, zdających sobie doskonale sprawę z możliwości przekształcenia sukcesu technicznego w wymierne komercyjne korzyści. Podjęte wówczas działania dziś jeszcze imponują rozmachem, nawet jeśli nie wszystkie zamysły zostały wykonane wedle początkowych założeń. Dość powiedzieć, że przedsięwzięte akcje miały wymiar bez mała globalny, w swej najbardziej intensywnej postaci obejmując oba kontynenty amerykańskie oraz obszar Bliskiego Wschodu. Już to samo trzeba uznać za godne podziwu. Jeśli zaś dodać, iż na realizację tak szeroko zakrojonych koncepcji ważyły się wytwórnie młode, pozbawione jakichkolwiek poważniejszych doświadczeń w trudnej sztuce międzynarodowego marketingu, a przy tym zmuszone do oszczędnego gospodarowania niezwykle szczupłymi funduszami, podziw ten może jedynie wzrosnąć.



 

 



Jedna z pierwszych sposobności zaprezentowania polskiego płatowca poza Europą, konkretnie zaś – w USA, pojawiła się latem 1931 r. Państwowe Zakłady Lotnicze otrzymały bowiem zaproszenie do udziału w wystawie lotniczej, która pomiędzy 29 sierpnia a 7 września miała się odbyć w Cleveland w stanie Ohio. Dodatkową zachętę stanowiła tu możliwość zaprezentowania owego płatowca w trakcie towarzyszących wystawie lotów akrobatycznych, co stanowić mogło dlań świetną reklamę. Nic więc dziwnego, że warszawska wytwórnia wyraziła zainteresowanie dla nadeszłej zza oceanu propozycji, postanawiając, po uzyskaniu zgody MSWojsk., iż do USA zostanie wysłany prototypowy egzemplarz opracowanego niedawno, a już bardzo wysoko przez ekspertów ocenionego myśliwca PZL-6. Korzyści z planowanej wyprawy były oczywiste, o usunięcie zaś najpoważniejszej chyba przeszkody – zastrzeżeń natury finansowej – zadbali sami organizatorzy wystawy, proponując stronie polskiej udział w kosztach w wysokości 2500 dolarów płatnych po przybyciu do Ameryki płatowca, przedstawiciela Państw. Zakł. Lotn., pilota i mechanika. Toczące się właśnie pertraktacje z europejskimi kontrahentami uniemożliwiły udział w transatlantyckiej wyprawie dyrektora PZL inż. Witolda Rumbowicza. Decyzją Rady Administracyjnej zastąpić miał go w jej trakcie szef Wydziału Lotnictwa Cywilnego warszawskiego Ministerstwa Komunikacji ppłk Czesław Filipowicz. Personalna roszada, acz z powodów wyżej wzmiankowanych niezbędna, służyć mogła dalszemu obniżeniu kosztów wyprawy, dla których pokrycia amerykański udział okazał sięniewystarczający. Z racji swego stanowiska ppłk Filipowicz uzyskał bowiem bezpłatny przelot z Warszawy do Londynu, podejmując równocześnie starania w celu uzyskania podobnych awantaży dla siebie i pozostałych członków delegacji również na terenie USA. O planowanym wyjeździe zostały powiadomione polskie placówki dyplomatyczne i konsularne, które miały ułatwić realizację lotniczej misji od pierwszych godzin jej pobytu w USA. Jej szef w kierowanej do Waszyngtonu korespondencji wyjaśniał więc szczegółowo: do New Yorku wyjedziemy – to jest ja, pilot Bolesław Orliński i mechanik Henryk Kotoński dn. 15 sierpnia na Britannic’u, który odchodzi z Liverpool o godz. 15 i przybywa do New Yorku 22 sierpnia rano.

Sukces przedsięwzięcia z góry uznawano za niewątpliwy. Jednoznacznie przekonanie takie wyrażał ppłk Filipowicz. Pokaz i loty myśliwskiej maszyny polskiej konstrukcji – pisał – będą miały pewne znaczenie propagandowe, które zdaje mi się powinno zostać należycie wykorzystane tym bardziej, że ta wyprawa powstała z inicjatywy Zarządu Wystawy, która na tę wystawę zaprosiła prócz nas Anglików, Włochów i Francuzów. Jesteśmy więc w dobrej kompanii i samo zaproszenie i subwencjonowanie przez nich tej wyprawy świadczy, że oceniają oni wysoko wartość polskiego płatowca myśliwskiego.
 
 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 7/2009

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter