PIORUN topi SPERRBRECHERA 7


Tadeusz Kasperski


 

 

 

 

PIORUN topi SPERRBRECHERA 7

 

 

 

12 sierpnia 1944 r. 1 , w trakcie patrolu bojowego na wodach Zatoki  Biskajskiej,  ORP  Piorun  wraz  z  niszczycielem  HMS  Onslow  i  flagowym okrętem zespołu – krążownikiem lekkim HMS Diadem,  wziął  bezpośredni  udział  w  zniszczeniu  dość  silnie  uzbrojonego  przerywacza  zagród  minowych  Sperrbrecher  7.  Niemiecką  jednostkę nieco wcześniej poważnie uszkodziło alianckie lotnictwo.

 

 

Dowodzony w tym czasie przez kmdr.  ppor. Tadeusza Gorazdowskiego niszczyciel Piorun (G 65) miał za sobą cztery lata chlubnej wojennej służby od chwili, gdy 5 listopada 1940 r. Brytyjczycy przekazali okręt (mający pierwotnie nosić nazwę Nerissa) marynarzom PMW, w zamian za utraconego 4 maja 1940 r. pod Narwikiem Groma. Niszczyciel ten od razu stał się jednym z głównych „atutów” naszej „Małej Floty”. Należał bowiem do budowanych w brytyjskich stoczniach dobrze uzbrojonych ośmiu niszczycieli floty typu N. Miał wyporność standardową 1773 t (pełną 2384 t) i wymiary 108,7 x 10,9 x 4,2 m. Był uzbrojony w 6 armat QF Mk XII kal. 120 mm na podwójnych podstawach CP Mk XIX (trzy wieże dwudziałowe o kącie podniesienia luf +40°), 1 armatę plot. QF Mk V kal. 102  mm (kąt podniesienia +80°) na podstawie HA Mk III, poczwórnie sprzężone działko automatyczne „pom-pom” Vickers Mk VII kal. 40 mm oraz 4 działka automatyczne Oerlikon kal. 20 mm. Dysponował także pięciorurową wyrzutnią torped kal. 533 mm (na podstawie PR Mk II), 1 wyrzutnią i 2 miotaczami bomb głębinowych. Dwa zespoły turbin systemu Parsonsa (o łącznej mocy 39 452 KM) zapewniały niszczycielowi prędkość maksymalną 36 w. Zasięg pływania wynosił 5500 Mm przy 15 w. Załoga okrętu liczyła 220 oficerów i marynarzy. W trakcie wojny Pioruna kolejno wyposażano w coraz lepsze urządzenia radarowe; najpierw otrzymał radar typu 286M, po nim typu 285M, potem typu 291 i działający w zakresie centymetrowym radar typu 271.

Dzięki małej awaryjności często znajdował się w kampanii i towarzyszył wielu konwojom na Atlantyku, Morzu Arktycznym i Śródziemnym (miał pobić jako polski okręt w trakcie wojny rekord przebytych mil morskich – łącznie aż 218 tys.). Najbardziej rozsławił go udział w akcji przeciwko niemieckiemu pancernikowi Bismarck i niedługi pojedynek ogniowy, jaki stoczył z nim „sam na sam” wieczorem 26 maja 1941 r. W nocy z 8 na 9 czerwca 1944 r. wraz z Błyskawicą (oprócz walczących w bitwie dwóch kanadyjskich i czterech brytyjskich niszczycieli) odbył nocny bój z zespołem złożonym z trzech niemieckich niszczycieli i torpedowca pod Ushant , ale nie miał w tej walce zbyt dużej szansy na sukces bojowy. O wiele większy odniósł wraz z niszczycielem HMS Ashanti w nocy z 13 na 14 czerwca pod Jersey, atakując ugrupowanie sześciu niemieckich trałowców. Podczas walki Piorun zatopił M 343, a zespołowy ogień artylerii obu niszczycieli uszkodził 5 pozostałych . Tylko interwencja czterech ciężkich baterii nadbrzeżnych z wyspy Jersey (trzech kal. 210 mm i jednej kal. 220 mm) uratowała Niemców przed całkowitym pogromem . Polski niszczyciel otrzymał w trakcie walki dwa trafienia pociskami kal. 105 mm, ale z tymi uszkodzeniami załoga po walce dość szybko się uporała.

Teraz Piorun miał wyruszyć na patrol bojowy na wody Zatoki Biskajskiej w składzie zespołu Force 28. Pozostałymi okrętami ugrupowania były: słynny niszczyciel Onslow (G 17) , którym dowodził kmdr James Abertnethy McCoy i jako jednostka flagowa zespołu – krążownik plot. Diadem (84). Z jego to pokładu sprawował komendę nad całością kmdr Eric George Anderson Clifford, będący też dowódcą okrętu.

Zespół trzech okrętów alianckich wypłynął 10 sierpnia 7 z bazy Plymouth, kierując się na wody Zatoki Biskajskiej. Uformował wówczas szyk czołowy (krążownik pośrodku, niszczyciele z obu burt). Choć w tym czasie zmieniające się co kilka dni alianckie ugrupowania patrolowały przeważnie północną część zatoki, Force 28 skierował się tym razem znacznie dalej w dół, docierając aż do południowych jej brzegów. Dowódca ugrupowania po otrzymaniu rozkazów poprowadził okręty w rejon portu Saint Jean de Luz. Przy okazji po drodze poszukiwano niemieckich jednostek wojennych i handlowych. Aby uniknąć ewentualnego ataku U-Bootów, okręty poruszały się z prędkością około 25 w., przy której przeciwnik miał znikome szanse na skuteczną podwodną salwę. Sama akcja planowana pod portem była bardzo ryzykowna, bo dowódcy alianckich okrętów zostali wcześniej poinformowani, że wejścia do niego i jego okolicy strzegą aż trzy ciężkie niemieckie baterie nadbrzeżne i wypad miał dać odpowiedź, czy raporty wywiadu odpowiadają prawdzie.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter