Pół wieku HK MP5


LESZEK ERENFEICHT


 

 

 

Pół wieku HK MP5

 

 

 

Najpopularniejszy pistolet maszynowy współczesnego świata, choć świętuje już półwiecze, cieszy się takim powodzeniem, że jeszcze pewnie nie jeden rok pociągnie – choćby producent znów go próbował przebić osikowym kołkiem...

 

 

Pół wieku przeleciało jak z bicza strzelił, a MP5 wciąż trzyma się mocno, podobnie jak jego legenda. Żadna szanująca się jednostka specjalna nie mogła się bez niego obejść, Piątki miały w swoim uzbrojeniu nawet pododdziały antyterrorystyczne enerdowskiej Stasi i policja iracka w czasach Saddama Husajna. Klony i wersje licencyjne MP5 dotarły wszędzie, gdzie w ciągu ostatnich trzech dekad prochem pachniało. Od roku 1980 w HK starali się zastąpić MP5 najpierw prototypowym kanciastym HK SMG, potem całkowicie plastikowym (i jeszcze bardziej kanciastym) HK 2000. Ten ostatni z czasem rozwinął się w HK UMP, znacznie prostszy (zamek swobodny), tańszy w produkcji i nowocześniejszy. Jednak nabywcy mają gdzieś preferencje producenta i wyraźnie głosują portfelem – zewsząd napływa wciąż tyle zamówień, że mimo kilkakrotnych zapowiedzi definitywnego zakończenia produkcji MP5, ciągle powstają nowe. Nawet jeśli w zastosowaniach wojskowych dni chwały Piątki już minęły – to na rynku cywilnym czeka ją jeszcze długie życie, z czego skorzystają na pewno producenci: jeśli nie oryginału, to licznych kopii i klonów.

Na razie jednak Heckler & Koch obchodzi hucznie półwiecze swego przeboju, czcząc je unowocześnionym (ale tylko co do formy, treść sprawdzoną przez lata pozostawiając nietkniętą) MP5 MLI. Mid-Life Improvement to nawet nie nowy model peemu, tylko standard wykonania, oferowany zarówno w nowych egzemplarzach, jak i w przysyłanych do fabrycznego remontu starszych Piątkach. Te, niezależnie od wyjściowej konfiguracji są modyfikowane do standardu najpopularniejszego w XXI wieku modelu MP5A5 – a więc ze składaną kolbą i obustronną komorą spustową z mechanizmem S-1-3-D. Przy okazji sterany czarny lakier zastępuje się piaskowym RAL8000 pasującym do nowych elementów plastikowych – choć dyktatorzy najnowszych trendów w modzie taktycznej twierdzą, że beże są już passé i że w tym sezonie nosi się szarości. Być może w reakcji na to dodawane przy okazji nowe trójszynowe łoże i szyna montażowa na wierzch komory zamkowej są już w zdecydowanie bardziej szarym odcieniu.

Jubileuszowy rok 50-lecia MP5 zainaugurowała wystawa punktów zwrotnych w historii Piątki, zaprezentowana na styczniowych targach SHOT Show – od MP64 po MP5 MLI, których zdjęcia zaprezentujemy w naszym artykule.


MP 9, MP 64, HK54, MP5
Z początku niewiele zapowiadało światowy sukces peemu, który stał się dziś wzorcem do porównań wszystkich nowych modeli. W roku 1963 w RFN ogłoszono założenia taktyczno-techniczne nowoczesnego pistoletu maszynowego dla jednostek interwencyjnych policji i Straży Granicznej. Miała to być broń kalibru 9 mm, z kolbą stałą, niezawodnie działająca na różnych typach amunicji 9 mm × 19, z mechanizmem spustowym wyposażonym w przełącznik rodzaju ognia, umożliwiającym strzelanie ogniem pojedynczym i maszynowym, przy czym optymalnym rozwiązaniem byłoby, gdyby ogień pojedynczy był prowadzony z zamka zamkniętego, dla celności, a ciągły – z otwartego, dla lepszego chłodzenia. Konkurs ogłoszono, ale mało kto garnął się brać w nim udział – a ci, którzy się zgłosili, oferowali peemy nie spełniające jego założeń: izraelskiego Uzi oraz włoskie Beretta M12 i Franchi LF 57. Sytuacja uległa radykalnej zmianie, gdy po niemal dwóch latach na ring wyszedł jedyny zawodnik krajowy: Heckler & Koch.

Na początku 1964 roku w Oberndorfie panował uzasadniony tryumfalizm: mało znana firma z prowincjonalnej Badenii-Wirtembergii, założona 15 lat wcześniej w szopie na sprzęt przeciwpożarowy przez trzech byłych pracowników Mausera – Alexa Seidla, Edmunda Hecklera i Theodora Kocha – zdołała wprowadzić do uzbrojenia Bundeswehry własny model karabinu automatycznego, zyskując gwarancję utrzymania na co najmniej kilka lub kilkanaście lat. Już wcześniej zaczęto tam rozwijać pierwotny projekt Ludwiga Vorgrimmlera, przekształcając zwykły karabin automatyczny w oparty na nim cały system broni strzeleckiej, obejmujący oprócz podstawowego uzbrojenia żołnierza piechoty także zbieżny konstrukcyjnie (choć liczący niespełna 30% wspólnych części) erkaem lub ukaem zasilany z taśmy lub magazynka, rozwijany w czterech liniach kalibrowych: broni na naboje 7,62 mm × 51 (G3, HK11/21), 7,62 mm × 39 (HK32, niedokończone HK12/22), 5,56 mm × 45 (HK33/53 i HK13/23) i 9 mm × 19. Na razie były to jeszcze prace czysto teoretyczne, bo nawet podstawowy G3, choć produkowany od pięciu lat, dopiero nabierał ostatecznego kształtu. W lutym lub marcu 1964 roku konstruktorowi z Oberndorfu, Tilo Möllerowi, powierzono kierownictwo nad grupą (w składzie Manfred Guhring, Georg Seidl i Helmut Bareuter), mającą stworzyć pistolet maszynowy w maksymalnym stopniu związany z G3. Peem otrzymał tymczasowo nazwę MP 9 – Maschinenpistole Kaliber 9 mm oraz oznaczenie kodowe Projekt 64.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 5-6/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter