Po co Rosji Mistrale?

 


Marcin Gawęda


 

 

 

Po co Rosji Mistrale?

 

Głos w dyskusji

 

 

Przetarg na uniwersalne okręty desantowe dla rosyjskiej floty, który został ogłoszony 26 października 2010 r., szybko rozstrzygnięto na korzyść, faworyzowanego przez moskiewskie Ministerstwo Obrony, francuskiego typu Mistral. Taką informację podał 14 grudnia ubiegłego roku szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, gen. armii Nikołaj Makarow.


 


Jego słowa cytowały agencje Interfax i ITAR- -TASS: „Podjęliśmy decyzję w kwestii Mistrali. Obecnie uzgadniamy parametry cenowe (...). Sądzę, że wszystkie dokumenty będą gotowe do końca roku.”. Według agencji RIA-Nowosti generał zapowiedział jedynie, że decyzja na temat Mistrali miała zapaść do końca ubiegłego roku. Tymczasem źródło francuskie, bliskie negocjacjom, poinformowało agencję AFP, że nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie, a „negocjacje nadal trwają”. 16 grudnia 2010 r. RIA-Nowosti podały (za agencją France-Press), że obie strony o zakupie tych okrętów mogą oficjalnie poinformować w najbliższych dniach. Kontrakt z DCNS (Direction des Constructions Navales Services) według tych źródeł miałby zostać podpisany do końca 2010 roku.

Po pierwsze ekonomia
Zacieśnienie współpracy polityczno-gospodarczej między Francją i Rosją musi być postrzegane w szerszym – politycznym, a nie jedynie militarnym, kontekście. W dobie kryzysu nękającego oba państwa trudno nie postrzegać ewentualnej sprzedaży Mistrali jako ważnego wydarzenia ekonomicznego, tym bardziej, że zamówienie trzeciej jednostki tego typu dla Marine nationale jest częścią francuskiego planu antykryzysowego. Fakt, że w ubiegłorocznej marcowej wizycie nad Sekwaną prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi towarzyszyła grupa 80 biznesmenów nie jest przypadkiem. Tym bardziej, że nawiązali oni poważne kontakty z francuskimi partnerami, które poskutkowały m.in. dwoma znaczącymi umowami. Pierwsza, to podpisane memorandum włączające francuski koncern energetyczny GDF Suez w budowę Gazociągu Północnego. Drugą jest przejęcie przez francuskiego producenta taboru kolejowego – Alstom – 25% udziałów rosyjskiego odpowiednika – Transmaszholdingu. Skoro dobrze szły francusko-rosyjskie interesy, dobrze wróżyło to także sprzedaży Mistrali, chociaż kością niezgody przez wiele miesięcy była kwestia transferu technologii – Francja przez długi czas chciała sprzedać „gołe” okręty bez wyposażenia. Ożywienie ekonomiczne przełożyło się na zbliżenie polityczne – prezydent Francji uznał m.in., że plan pokojowy po konflikcie z Gruzją był „surowo przestrzegany” oraz poparł ideę bezwizowego ruchu Rosjan do Unii Europejskiej. Francuska prasa, w kontekście negocjacji dotyczących zakupu Mistrali pisała, że Rosjanie przyzwyczaili Paryż do tego, że są „kapryśni”. Rozpisanie przetargu, jeśli miało podziałać na Francuzów pobudzająco, to spełniło swój cel – na krótko przed „werdyktem” premier Francji François Fillon poinformował, że jeśli Francja wygra przetarg na dostawę okrętów tego typu, gotów jest ustąpić w sprawie transferu technologii. Tak na marginesie, „Le Figaro” określa sprzedaż Mistrali jako „wierzchołek góry lodowej”, twierdząc, że pójdą za nią dalsze francusko-rosyjskie transakcje dotyczące uzbrojenia. „Paryż szykuje się do dostarczenia Rosji broni zaczepnej i przeciwlotniczej” – pisze enigmatycznie „Le Figaro”. W świetle wzmianek o dobrej gospodarczo-politycznej współpracy wcale to nie dziwi. Już wiadomo, że Rosjanie interesują się m.in. programem „żołnierza przyszłości„ FELIN dla pododdziałów GRU, który jest rozwijany przez Sagem (grupa SAFRAN), wespół z wieloma podwykonawcami z Europy, w tym kilkoma znaczącymi francuskimi firmami (Nexter, Thales, RTD, ELNO, MSA Gallet). Sagem jest już także dostawcą SZ FR – to od niego pochodzą m.in. termowizory montowane w czołgach T-90, a 9 grudnia 2010 r. zakomunikowano o powołaniu joint venture tej firmy z Rosoboroneksportem, którego celem jest wspólny rozwój, produkcja i eksport systemów nawigacji bezwładnościowej. Wedle oceny analityków koszt jednego śmigłowcowca szacowany jest na 400–500 mln euro, co nie jest sumą bagatelną, zwłaszcza w dobie kryzysu. Rosjanie początkowo chcieli kupić jeden wielozadaniowy okręt desantowy bezpośrednio we Francji i zbudować kolejne trzy we własnych stoczniach, tymczasem Francja chciała zbudować dwa u siebie i dwa w stoczniach rosyjskich. Każde duże zamówienie dla francuskich stoczni ma wymierne korzyści dla ludzi tam zatrudnionych. Z kolei „wyprowadzenie” z Rosji 400–500 mln za każdego Mistrala, także nie może być obojętne dla federalnego przemysłu stoczniowego.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 1/2011

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter