Podwodne krążowniki Kaisera

Podwodne krążowniki Kaisera

Michał Glock

Niemieckie okręty podwodne z okresu I wojny światowej nie są szczególnie znane, choć działania bojowe prowadzone przez nie w latach 1914-1918 były równie krwawe jak te z II wojny światowej. Krążowniki podwodne Kaiserliche Marine okazały się najbardziej zaawansowane technicznie i skuteczne w zwalczaniu żeglugi, choć powstały niejako przez przypadek.

Podstawowym elementem wojny morskiej z lat 1914-1918 była wzajemna blokada. Z jednej strony Kaiserliche Marine starała się ograniczyć handel Wielkiej Brytanii, z drugiej Royal Navy skutecznie blokowała wyjścia z Morza Północnego tak, aby niemieccy armatorzy nie mieli możliwości przywożenia towarów (zwłaszcza rzadkich surowców i rud) do portów Cesarstwa. Pewnym rozwiązaniem było korzystanie z usług armatorów neutralnych, ale było to ryzykowne i trudne organizacyjnie. Wymyślono zatem, że można by skonstruować statek, który na wzór okrętów podwodnych mógłby się zanurzać w sytuacjach niebezpiecznych (np. przy przejściu przez linię blokady) i wychodzić na powierzchnię, gdy zagrożenie ze strony jednostek Ententy minie.

Towarowy Deutschland

Niemieccy konstruktorzy mieli dosyć duże doświadczenie w budowie dla swej floty okrętów podwodnych średniej wielkości. W 1914 r. największe jednostki tej klasy w Kaiserliche Marine, typu U 23, miały wyporność podwodną 867 t i zasięg prawie 8000 Mm oraz – co ważniejsze – świetnej jakości silniki wysokoprężne gwarantujące bezpieczeństwo załogi. Należy bowiem pamiętać, że na początku wojny większość okrętów podwodnych miała silniki benzynowe, a więc istniało duże niebezpieczeństwo wybuchów oparów paliwa i zatrucia załogi. Ponadto statek zdatny do wykorzystania komercyjnego na Atlantyku musiał być dwukrotnie większy (to samo dotyczyło zasięgu).

Wykorzystując spore doświadczenie w budownictwie okrętów podwodnych udało się na zamówienie Alfreda Lohmanna, bremeńskiego kupca i prezesa tamtejszej izby handlowej, zaprojektować niezwykły statek, który miałby możliwość bezpiecznego zanurzania się. Projekt przygotował starszy inżynier Rudolf Erbach (w okresie międzywojennym wykładał na politechnice w Wolnym Mieście Gdańsku; przy projekcie zaangażowany był również inż. Hans Techel), a budowy podjęła się kilońska stocznia Germania, należąca do zakładów Fr. Kruppa. Słowo „budowa” będzie tu trochę na wyrost, gdyż kadłuby całej serii frachtowców podwodnych (łącznie miało być ich 7) montowano w niewielkich zakładach w Hamburgu i Bremie, a Germania tylko zajmowała się ich wykończeniem i wyposażeniem.

Finansowaniem całego przedsięwzięcia zajął się Deutsche Bank. Operatorem była nowa spółka Deutsche Ozean-Reederei GmbH z Bremy powołana przez znanego armatora Norddeutscher Lloyd...

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO nr Specjalny 2/2015

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter