Polskie Kły - plany, oczekiwania, możliwości

BARTŁOMIEJ KUCHARSKI
W czerwcu 2013 r., podczas wizyty w 32. Bazie Lotnictwa Taktycznego, ówczesny premier Donald Tusk po raz pierwszy posłużył się terminem „Polskie Kły”, dla określenia potencjału skutecznego odstraszania potencjalnych przeciwników Polski, w skład którego wejść miałyby m.in. nowe systemy uzbrojenia: pociski manewrujące na samolotach F-16, pociski rakietowe NSM Morskiej Jednostki Rakietowej, uzbrojone bezzałogowce, czy rozbudowane Wojska Specjalne. Od tego czasu termin ten zyskał dużą popularność i wszedł na stałe do języka polityków rządzącej w Polsce koalicji, a cały projekt jest dość konsekwentnie rozwijany. Z pewnością problematyka krajowej doktryny odstraszania, coraz silniej propagowana przez kierownictwo resortu obrony, zasługuje na szersze omówienie.
Już około dekady temu władze Rzeczypospolitej Polskiej zaczęły myśleć o budowie potencjału ofensywnego Sił Zbrojnych RP, który przyczyniałby się do znaczącego podniesienia kosztów ewentualnej wojny przeciwko Polsce, poniesionych przez agresora. Pierwszym konkretnym przejawem jego realizacji była decyzja o pozyskaniu Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego Marynarki Wojennej, którego główny oręż miał służyć nie tylko do zwalczania okrętów nawodnych, ale także celów naziemnych. Takie warunki spełniają wybrane jako jego uzbrojenie w 2008 r. pociski Kongsberg NSM. W 2012 roku przyjęto Plan Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych w latach 2013–22, w którym również ujęto rozbudowę narodowego systemu odstraszania, na co składać się miały: samoloty F-16 uzbrojone w pociski manewrujące „powietrze-ziemia” klasy AGM-158 JASSM, większa liczba kierowanych pocisków rakietowych odpalanych z wyrzutni naziemnych, okręty podwodne nowego typu, potencjalnie uzbrojone w pociski manewrujące do zwalczania celów na lądzie.
W swych wypowiedziach z jesieni 2014 r., wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, w kontekście tzw. Polskich Kłów wspomniał o kilku rodzajach uzbrojenia, które mają w przyszłości tworzyć polski potencjał odstraszania, lub nawet już dziś go częściowo tworzą. Wymienił tu, już pozyskany Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy, który miałby być rozbudowany poprzez zakup drugiego, zakup lotniczych pocisków AGM-158 JASSM, wprowadzenie do służby bojowych bezzałogowców i dalszą rozbudowę jednostek specjalnych. Dołączyć do nich mają także pociski manewrujące, odpalane z wyrzutni torpedowych okrętów podwodnych OPNT/Orka, a także taktyczne pociski balistyczne (np. MGM-140 ATACMS), stanowiące jeden z rodzajów amunicji systemu rakietowego dalekiego zasięgu Homar.
POLSKIE KŁY A WSPÓŁCZESNE ZAGROŻENIA
Odpowiedzią na niektóre stojące przed naszym krajem wyzwania związane ze sferą narodowego bezpieczeństwa może być projekcja siły poza granice kraju, czy to w obronie własnej, czy to w ramach działań podczas misji wsparcia sojuszniczego. Do takich wyzwań należy przede wszystkim zagrożenie militarne ze strony agresywnego sąsiada. Jedynym takim krajem, który obecnie może zagrażać Polsce na polu militarnym jest Federacja Rosyjska. Pozostali sąsiedzi albo dysponują zbyt małym potencjałem, albo są z nami związane sojuszem w ramach NATO albo, jak Ukraina, mają zbyt wiele własnych kłopotów, by nam w przewidywalnym czasie zagrozić. Doświadczenie z ostatniej dekady pokazuje, że Rosja nie atakuje militarnie krajów politycznie stabilnych, a za to stara się wykorzystać lub wręcz generować niepokoje na terytorium potencjalnej ofiary, dając sobie w ten sposób pretekst do zaangażowania militarnego. Ostatnio doszło do tego na Ukrainie, gdzie wykorzystano (a może i do pewnego stopnia wywołano, a przynajmniej podsycano) wewnętrzny kryzys polityczny I ekonomiczny. Przebieg zdarzeń wszyscy znamy – Rosja wykorzystała niemoc nowych władz i zaanektowała Krym, korzystając m.in. z pomocy tzw. zielonych ludzików... Dziś dąży do oderwania w podobny sposób dwóch wschodnich obwodów Ukrainy, nawet specjalnie nie ukrywając faktu zaangażowania po stronie separatystów rosyjskich oddziałów.
Jakie z tego płyną wnioski dla Polski? Musimy zachować spójność wewnętrzną i udoskonalać procedury decyzyjne na wypadek kryzysu tak, aby były możliwie najbardziej wydajne. Oczywiście, przyszły nieprzyjaciel może próbować zdestabilizować Polskę wykorzystując do tego rozmaite instrumenty – sfabrykowane podsłuchy, łapówki, aktywizując agentów wpływu, przeprowadzać cyberataki, tworząc sztuczne i agresywne ugrupowania religijne, czy też występujące pod szyldem mniejszości narodowych.
Zakładając jednak, że Polska ma stabilny system władzy, tak cywilnej, jak i wojskowej, potencjalny atak winien spotkać się ze stosowną odpowiedzią. Taką mogą zapewnić między innymi Polskie Kły, dające nam możliwość oddziaływania na terytorium nieprzyjaciela, podnoszące jego straty ludzkie i materialne, ograniczające możliwości logistyki wroga itd. Wszystkie wymienione przez ministra Siemoniaka środki, jeśli byłyby odpowiednio użyte, mogą być do powyższych zadań zastosowane, oczywiście w różnym stopniu i na różne sposoby, między innymi powinny pozwolić na zredukowanie przewagi liczebnej wroga.
Innym z zagrożeń, jakie mogłyby zwalczać Polskie Kły jest światowy terroryzm, dziś będący domeną fundamentalistycznych ugrupowań islamskich. Polskie Kły mogłyby stanowić element relatywnie tanich, ale skutecznych sił ekspedycyjnych. Ich elementem mogłyby być Jastrzębie, które już dziś mogłyby wspierać działania koalicji w walce z islamistami w Iraku, czy Syrii, czy jednostki specjalne, które mogłyby zostać skierowane np. do walki z somalijskimi piratami, ograniczającymi swobodę żeglugi morskiej wokół Afryki. W perspektywie w działaniach ekspedycyjnych mogłyby brać udział także okręty podwodne MW uzbrojone w pociski manewrujące o zasięgu 800–1500 kilometrów. Stosunkowo niewielkim kosztem zaznaczylibyśmy swoją obecność w rejonach kryzysu, jak też moglibyśmy sprawdzić realne możliwości i procedury użycia naszego uzbrojenia w warunkach bojowych.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 1/2015